„Halina Kochalska z Gold Finance twierdzi, że nasilenia zjawiska walki o klienta, który regularnie wpłaca do banku wynagrodzenie, należy spodziewać się w 2010 roku. – Od przyszłego roku w bankowej walce o pensje klientów coraz częściej oprócz marchewki w ruch pójdzie kij – twierdzi analityczka Gold Finance. Już teraz wiele banków pobiera opłaty za konto, jeżeli nie zanotują odpowiednio wysokich wpływów.”, czytamy.
„– Żaden bank nie chce, by klient traktował go jak darmowy sposób na robienie przelewów czy korzystanie z bankomatów, bo to generuje koszty i nie buduje żadnej relacji – mówi DGP Wojciech Sobieraj, prezes Alior Banku.”, czytamy dalej.
Dziennik pisze, że bankom chodzi o tzw. osad – „tak nazywają bankowcy środki, które zostają na nisko oprocentowanych ROR-ach po opłaceniu przez klientów rachunków […] Ale nie tylko dochody z osadów są ważne dla banków. Klient przelewający pensję tworzy potencjał do zaoferowania mu kolejnych produktów – karty kredytowej, linii kredytowej, ubezpieczenia czy funduszy inwestycyjnych. To z kolei jeszcze bardziej wiąże go z bankiem. – Nikt nie odejdzie z banku, jeżeli ma 4 czy 5 produktów powiązanych z kontem – mówi Marcin Pawłowski, dyrektor produktów detalicznych w BZ WBK.”, pisze gazeta.
Metodę kija zastosował kilka dni temu wobec swoich klientów Alior Bank. Zapowiedział podwyżki dla osób, które „nie traktują Alior Banku, jako głównego banku”. Zostaną one objęte dodatkową opłatą za kartę płatniczą w wysokości 4 zł miesięcznie. Opłata ta dotyczyć będzie klientów, którzy zamierzają korzystać jedynie z usług transakcyjnych banku, takich jak wypłaty z bankomatów czy przelewy przez Internet. Jednocześnie są to klienci, którzy nie decydują się na przykład na przelewanie swojego wynagrodzenia do Alior Banku lub korzystanie z oferowanych produktów.
Więcej w artykule Mirosława Kuka pt. „Banki walczą o wynagrodzenia swoich klientów”.
WB