Banki zatrudniały, teraz będą zwalniać

Inne na razie nie planują redukcji etatów, ale zastrzegają, że na miejsce odchodzących nie będą, jak dotychczas, przyjmować nowych pracowników.

Jak szacują analitycy, w tym roku pracę w instytucjach finansowych może stracić w sumie nawet 10 tys. pracowników, czyli ok.4 proc. zatrudnionych. Odczują to także klienci, bo np. oddziały będą czynne krócej.

Do tej pory instytucje finansowe były spółkami, które przyjmowały najwięcej osób. Tylko w ubiegłym roku, w porównaniu z 2007 rokiem, zatrudnienie wzrosło w nich o ponad 14 tys. (do 182,3 tys. osób). Od zakończenia poprzedniego kryzysu, czyli od 2004 r. – zwiększyło się o ponad 31 tys. Jeszcze jesienią ubiegłego roku wiele instytucji deklarowało, że również w tym roku będzie potrzebowało wielu nowych pracowników.

Kryzys odwrócił wszystko o 180 stopni. Banki zaczynają szukać oszczędności również dzięki redukcji etatów. O zwolnieniach grupowych poinformował Kredyt Bank, DnB Nord i BPH. A PKO BP kontynuuje program cięć zatrudnienia zapowiedziany w ubiegłym roku.

– Szukamy oszczędności wszędzie. Zmniejszamy flotę samochodów, tniemy koszty reprezentacyjne, ale redukcji nie unikniemy. W tym roku pracę straci 300 osób. Kolejne 200 odejdzie w ramach naturalnej fluktuacji – mówi Maciej Bardan, prezes Kredyt Banku. Spółka obecnie zatrudnia 5679 osób.

Identycznie swoje decyzje uzasadnia BPH i DnB Nord. Ten ostatni planuje na razie najboleśniejsze zwolnienia. Pracę ma stracić aż 18 proc. załogi banku, czyli 200 osób. Mało tego, z częścią tych, którzy zostają, zarząd chce renegocjować umowy. Cel ma jeden – obcięcie pensji.

Część instytucji finansowych na razie nie myśli o zwolnieniach grupowych, bo liczy na naturalne odejścia pracowników (np. emerytury).

– W ubiegłym roku w ten sposób odeszło od nas 600 osób. W tym myślimy, że z pracy zrezygnuje około 500 – wyjaśnia Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK
.
Jego bank w ciągu z ostatnich osiemnastu miesięcy przyjął do pracy 2,5 tys. osób, zwiększając zatrudnienie do 10 tysięcy. W 2008 r. w miejsce odchodzących natychmiast przyjmował kolejnych. Ale koniec z tym. W tym roku nie będzie przyjęć.

– Na razie nie myślimy o zwolnieniach grupowych, ale z powodu kryzysu część osób może mieć mniej pracy. Zaproponujemy im przejście na np. 4/5 etatu – mówi Morawiecki. – Ograniczymy także godziny pracy oddziałów. Będą czynne np. od 10 do 18, a nie jak obecnie w godzinach 8 – 19. Tak zaoszczędzimy ok. 15 mln zł na nadgodzinach. To pozwoli utrzymać ok. 100 etatów – przekonuje.

Podobnych oszczędności jak BZ WBK zamierza szukać również Millennium. – Nie planujemy zwolnień grupowych, ale na wakaty przesuwać będziemy pracowników z naszego banku – mówi Bogusław Kott, prezes Millennium. Wyjaśnia, że ewentualne decyzje dotyczące redukcji zatrudnienia zależeć będą od wyników sprzedaży produktów w kolejnych miesiącach. Bank liczy m.in. na finansowanie małych i średnich firm. Ma też nadzieję, że klienci nadal będą zaciągali kredyty gotówkowe i brali karty kredytowe.

W opinii ekspertów, obecne zwolnienia to może być dopiero początek. Jeśli kryzys się przedłuży, pracę w branży finansowej może stracić nawet 10 tys. osób.

– Do planów zwolnień trudno się bankom przyznać. Jednak oceniam, że wiele z nich dopiero analizuje sytuację. O decyzjach możemy się dowiedzieć dopiero po wynikach pierwszego kwartału. Jeśli sprzedaż siądzie, możemy się spodziewać fali zwolnień – uważa Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance.

Beata Tomaszkiewicz