Banki zbyt łatwo udzielają kredytów na mieszkania

„- Martwi nas to, że w instytucjach finansowych ton nadają sprzedawcy, a rola osób odpowiedzialnych za zarządzanie ryzykiem jest drugorzędna – mówi Łukasz Dajnowicz z Komisji. Chce ona wyjaśnić, jak to możliwe, że klienci w niektórych bankach mogą dostać kredyt nawet o dziesiątki tysięcy większy niż w innych. – Jeśli stwierdzimy niepokojące rozbieżności w stosowanych procedurach i standardach, nie wykluczamy interwencji – dodaje Dajnowicz. W grę wchodzi zdyscyplinowanie poszczególnych instytucji, a nawet wydanie ogólnie obowiązujących zasad.”, czytamy w gazecie.

„- Już najwyższy czas, aby nadzór pokazał stanowczość, bo polityka kredytowa stała się zbyt liberalna – grzmi Wojciech Kwaśniak, doradca prezesa NBP, a dawniej generalny inspektor nadzoru bankowego. – Wkrótce może się to zemścić i na bankach, i na khentach – wtóruje Andrzej Saniewski, dyrektor AIG United Guaranty Polska, firmy oferującej bankom ubezpieczenia kredytów hipotecznych.”, czytamy dalej.

„Jak wynika z ankiety Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w Polsce 4-osobowej rodzinie z 4 tys. zł dochodu netto trzy z sześciu sprawdzanych banków były gotowe dać kredyt z ratą przekraczającą połowę dochodów. W skrajnym przypadku rodzinie pozostawało na utrzymanie 1,5 tys. zł, podczas gdy

minimum socjalne dla rodziców i dwójki dzieci przekracza 2,6 tys. zł. – Przykładów bezrefleksyjnego kredytowania jest zresztą więcej – mówi Saniewski.”, podaje dziennik.

W 2006 roku nadzór postanowił ograniczyć dostępność kredytów walutowych dla osób z niższą zdolnością kredytową. Komisja Nadzoru Bankowego wydała wówczas rekomendację S, która zaostrzyła kryteria udzielania kredytów i oceny zdolności kredytowej klienta. Jednak dziś i tak ok. 80 proc. nowo udzielanych kredytów mieszkaniowych to kredyty we frankach. Klienci, którzy zdecydowali się na złotówki płacą raty nawet o kilkaset złotych wyższe.

Więcej na ten temat w „Dzienniku”.