Banki znów przyjmują do pracy

Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich zakłada, że w najbliższych latach zatrudnienie w tej branży znajdzie po kilka tysięcy osób rocznie. Banki przyjmują do pracy i nadal będą to robić. Dlatego, że rośnie liczba klientów, rachunków i przyznawanych kredytów.

Internet, bankomaty i najnowsze systemy informatyczne – te rozwiązania techniczne miały zastąpić pracowników. Banki zaczęły zamykać oddziały i redukować zatrudnienie, bo do obsługi systemów potrzebowały mniej ludzi.

Jak podaje gazeta, sytuacja zaczyna się jednak zmieniać – bankowcy zapowiadają zatrudnienie nowych pracowników zwracając uwagę na niewielkie nasycenie rynku usługami finansowymi. W zeszłym roku zrobiły już nawet pierwszy krok w tym kierunku: zatrudnienie w bankach komercyjnych zwiększyło się o blisko 3 tysiące etatów. Podobnie ma być w 2006 r.

Tylko w kilku bankach liczba pracowników wyraźnie zmniejszyła się w 2005 roku, m.in. w największym – PKO BP. Marek Kłuciński, rzecznik prasowy PKO BP informuje, że w zeszłym roku w banku ubyło 1300 etatów: – Dotyczy to głównie osób, które zwalniają się na własną rękę lub przechodzą na emeryturę. Jeśli pojawia się wolny etat, to zawsze dajemy preferencje naszym pracownikom. Przyjmujemy również ludzi z zewnątrz, jeśli posiadają odpowiednie kwalifikacje.

– Cały czas potrzebujemy świeżej krwi, osób z wykształceniem bankowym lub ekonomicznym – twierdzi Robert Moreń, rzecznik prasowy Pekao SA. Choć ten bank w ubiegłym roku jeszcze zwalniał pracowników (odeszło ok. 500 osób), nie zamierza już tego powtarzać. – Tak, jak inne banki, cierpieliśmy na przerost zatrudnienia, musieliśmy więc zredukować liczbę pracowników. Doszliśmy do tego, że nie musimy już wypowiadać umów – kontynuuje Moreń. – Wręcz przeciwnie, przyjmujemy do pracy na bieżąco.

– Banki zachłysnęły się elektroniką i potrzebują dziś rąk do pracy. Zależy im przede wszystkim na pracownikach do okienek – podkreśla Piotr Gajdziński, rzecznik Banku Zachodniego WBK.