Pandemia spowodowała gwałtowny wzrost zainteresowania grupowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi i na życie. Część firm zastępowała nimi inne benefity. Polisy na życie wzbogacano o usługi pomocy domowej w razie zachorowania, a ubezpieczenia zdrowotne o świadczenia zdalne. W przyszłym roku pracodawcy powinni przygotować się na spodziewany wzrost cen ubezpieczeń grupowych.
Mijający rok, upływający pod znakiem pandemii koronawirusa, nie pozostawił wątpliwości, które benefity pracownicze i dodatki pozapłacowe są w tych ciężkich czasach najważniejsze. Zarówno pracodawcy, jak i pracownicy skupili swoją uwagę na ochronie życia i zdrowia, czyli ubezpieczeniach grupowych i zapewnieniu dostępu do prywatnej opieki medycznej. Wszystkie inne bonusy straciły na znaczeniu, wynika z obserwacji ekspertów od programów pracowniczych.
– Wraz z ogłoszeniem pandemii nastąpił gwałtowny wzrost zainteresowania pracowników i pracodawców grupowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi i na życie. Ochrona, traktowana jako naturalny element pakietu socjalnego, stała się jednym z najważniejszych elementów wpływających nie tylko na zadowolenie pracowników z pracy, ale też ich poczucie bezpieczeństwa. Stały się więc kluczowe w budowaniu wizerunku pracodawcy. Firmy, które do tej pory nie oferowały takiej ochrony, zaczęły się interesować jej zakupem. Liczba zapytań, na które odpowiadałem wzrosła kilkukrotnie. Zauważyłem też, że część pracodawców zastępowała ubezpieczeniami inne dodatki pozapłacowe. Spotkałem się również z sytuacją, w której pracodawca zwiększył swój udział w płaceniu składki, którą dotychczas dzielił z pracownikami, mimo ogólnej tendencji do ograniczania wydatków na benefity – mówi Tomasz Kaniewski, Dyrektor Biura Ubezpieczeń na Życie w EIB SA.
Pracownicy oczekiwali informacji oraz wsparcia i otrzymali je
Jak wspomniano, do tego roku ubezpieczenia na życie i zdrowie były w oczach większości zatrudnionych tylko jedną z pozycji na liście benefitów, nie zawsze najważniejszą. Jednak wraz z rosnącym zagrożeniem COVID-19, zaczęli interesować się ochroną, sprawdzać dokładnie zapisy polis oraz oczekiwać dodatkowych informacji na temat posiadanego ubezpieczenia. Pracodawcy wspierani przez ubezpieczycieli i brokerów wyszli tym oczekiwaniom naprzeciw i w wielu firmach ruszyły dodatkowe kampanie informacyjne, a także organizowano spotkania wyjaśniające działanie polis, oczywiście wirtualnie w formie webinariów, żeby nie narażać pracowników. Dzięki temu wiedza o ubezpieczeniach na życie zdecydowanie wzrosła, a przez to zadowolenie z ich posiadania. Inne benefity zeszły na dalszy plan.
– Stało się tak też dlatego, że choć nikt nie spodziewał się czegoś takiego, jak pandemia, to grupowe ubezpieczenia na życie i zdrowie były można powiedzieć „przygotowane”, żeby sprostać sytuacji. Oferowane przez nie wsparcie finansowe, na przykład świadczenie za pobyt w szpitalu spowodowany chorobą, nie zależy od powodu hospitalizacji, więc i pacjenci „covidowi” otrzymają odpowiednie wypłaty. Pewną nowością w zakresie polis, którą można zauważyć z racji na pandemię, są dodatkowe świadczenia assistance, pomocy domowej, jak dostawa zakupów. Choć warto zaznaczyć, że nie jest to nowa usługa, tylko z powodu pandemii może być elementem podstawowym ochrony, a nie dodatkowym, jak dotychczas – dodaje Tomasz Kaniewski z EIB.
W kwestii ubezpieczeń zdrowotnych oferowanych pracownikom podstawowym zagadnieniem była z kolei możliwość skorzystania z teleporad lekarskich. Podobnie, jak w przypadku polis na życie, większość ubezpieczycieli była na to przygotowana, ponieważ miała konsultacje zdalne w ofercie. Podejmowali jednak działania, żeby zapewnić ich jak największą dostępność, zwłaszcza w kwestii porad specjalistycznych, bo czasem w tej formie można było poradzić się tylko internisty.
Dlaczego pracodawcy decydowali się zastępować benefity ubezpieczeniami?
Składka za ubezpieczenie zdrowotne, które będzie doceniane przez pracownika, jest mniejszym kosztem od premii finansowej, która przyniesie taki sam poziom zadowolenia. Ponadto warto pamiętać, że dzięki efektowi skali (dużej liczbie osób objętych umową), ubezpieczenia grupowe zawsze oferują szerszy zakres ochrony, niż polisy indywidualne w tej samej cenie. A tego typu realnego wsparcia w tym roku oraz zapewne i w przyszłym, pracownicy oczekują. Chcą poczucia bezpieczeństwa, a to właśnie oferują ubezpieczenia – pomoc w nieprzewidzianych sytuacjach. Jest to zatem rozwiązanie korzystne dla obu stron – pracownicy otrzymują zabezpieczenie w czasie, kiedy najbardziej go potrzebują, a pracodawcy zyskują oszczędności pozwalające przetrwać trudny czas i utrzymać poziom zatrudnienia.
Jak będzie wyglądała sytuacja w 2021 roku?
Ponieważ pandemia będzie nam towarzyszyła jeszcze przez pewną część przyszłego roku, oby tylko przez część, to zapotrzebowanie na dodatkową ochronę życia i zdrowia się nie zmniejszy. Wobec tego ubezpieczenia grupowe dalej będą się cieszyły sporym zainteresowaniem, które może jeszcze wzrosnąć, jeżeli na wiosnę nadejdzie kolejna fala pandemii w miejsce uspokojenia sytuacji, co nie jest niestety do końca wykluczone. Rozwój polis będzie szedł zapewne w kierunku dalszego wzbogacania ich o kolejne usługi asystenckie. Do klasycznej pomocy domowej mogą dołączyć bardziej specjalistyczne rozwiązania medyczne, zwłaszcza te ułatwiające opiekę nad osobami starszymi. W końcu w większości przypadków pracownicy mogą swoim ubezpieczeniem grupowym objąć też najbliższą rodzinę.
– Minusem, zwłaszcza dla pracodawców jest z kolei to, że może dojść do wzrostu cen. Na razie, po pierwszej fali pandemii, to nie nastąpiło. Sytuacja może się jednak zmienić, kiedy będziemy mieli za sobą sezon zimowy. Jeżeli wzrośnie liczba i wartość wypłacanych odszkodowań, to podwyżek nie unikniemy. Spodziewam się jednak, że nie będą one drastyczne, a popularność ubezpieczeń grupowych nie zmaleje, ponieważ zapewniają pracownikom i pracodawcom cenne wsparcie – zauważa Tomasz Kaniewski z EIB.
Źródło: EIB SA.