Jak to możliwe, że oszust wyłudzający kredyty dostawał pieniądze za wyszukiwanie firm chętnych do wzięcia kredytów? Odpowiedzi na to pytanie szukają teraz śledczy. Firmy, które Nadaj polecił IV Oddziałowi BGŻ, uczestniczyły później w wyłudzeniach kredytów. Oznacza to, że bank płacił za to, że był okradany mówi gazecie jeden ze śledczych..
BGŻ nie zawiadomił o popełnieniu przestępstwa przez Nadaja, którego firmy wyciągnęły z banku 28 mln zł. Dziennikarzom „ŻW” nie udało się uzyskać wyjaśnień w centrali BGŻ. Bank nie ujawnia informacji zasłaniając się dobrem śledztwa i tajemnicą bankową.
Poszukiwany listem gończym Bogusław Nadaj od kilku miesięcy ukrywa się w Niemczech. Śledczy uważają, że to on, w latach 1998-2000, stał za gigantycznym wyłudzeniem pieniędzy z IV Oddziału BGŻ przy ul. Leszno 19. Aferę odkryli policjanci warszawskiego wydziału ekonomicznego CBŚ i prokuratorzy wydziału śledczego prokuratury okręgowej. Podejrzewają oni, że dzięki skorumpowanej dyrektor i kilku pracownikom banku Nadaj i kilkunastu innych biznesmenów mogli bez problemów wyciągać z banku kredyty nawet do 5 mln zł.