Biznes oparty o stowarzyszenia ma spokojną przyszłość

 Czas pokazał, że na rynku jest miejsce dla organizacji działających w modelu spółdzielczym. Spółdzielnia Doradców Kredytowych ANG cały czas się rozwija i jest rentowna. Do tej pory żaden z członków nie złożył rezygnacji – mówi w rozmowie z PRNews.pl Artur Nowak-Gocławski, założyciel Spółdzielni Doradców Kredytowych ANG.


Wojciech Boczoń, PRNews.pl: Mija już drugi rok działalności spółdzielni. Gdy rozmawialiśmy dwa lata temu, zakładał Pan strategię opartą na dziewiątkach. Może Pan powiedzieć na jakim etapie jest spółdzielnia?


Artur Nowak-Gocławski, założyciel Spółdzielni Doradców Kredytowych ANG: Patrząc na dane Związku Firm Doradztwa Finansowego, to po dwóch latach jesteśmy już w pierwszej dziewiątce firm. Mamy w tej chwili ponad dwustu trzydziestu doradców, co oznacza, że pozyskujemy te minimum 90 doradców rocznie. Do tej pory też żaden z członków spółdzielni nie złożył rezygnacji. Cały czas się rozwijamy. Czas pokazał, że jest na rynku miejsce dla tego typu organizacji. Czyli nie modelu korporacyjnego, ale firm, które są nazwijmy to wspólnotowe. Opierają się na stowarzyszeniu i dają ludziom niezależność. Jeżeli do tego dołożymy ciężką pracę wsparcia doradców, którą nasz zespół centralowy pod opieką operacyjną Kasi Dmowskiej wykonuje na co dzień to tworzy się bardzo dobra organizacja biznesowa.

Obiecywał Pan, że doradcy będą dobrze zarabiać. Będą mieli lepsze stawki niż u konkurencji. Jak to wygląda dzisiaj?


W momencie gdy startowaliśmy, była to rzeczywiście najlepsza oferta na rynku. Dzisiaj nie mogę już powiedzieć, że stawki są najwyższe. Są firmy na rynku, które proponują wyższe. Ale te firmy działają na tak niskiej marży, że mam mocne obawy, co do ich przyszłości. To jest ich sposób na to, by wysokimi stawkami przyciągnąć pracowników, a jak osiągną efekt skali zaczną zarabiać. Ale większość z nich nie osiągnie tej skali lub w przypadku naszych dużych konkurentów trudno będzie zbudować trwałą sieć partnerów jeżeli jedynym czynnikiem rozwoju zespołu są stawki prowizyjne.

Czy ten sam scenariusz nie dotyczył w praktyce spółdzielni?


Nie, spółdzielnia to trochę inna idea. Właścicielami spółdzielni są doradcy. Ta część, która w normalnej firmie powinna pójść do akcjonariuszy, w modelu spółdzielnianym jest alokowana do bieżących wynagrodzeń. Przy tym muszę podkreślić, że spółdzielnia jest rentowna. Kiedyś będzie tak, że członkowie spółdzielni będą dostawać bardzo regularną dywidendę od udziałów.

Jak Pan ocenia perspektywy biznesu w roku 2013? Ma to być rok spowolnienia, recesji. A spółdzielnia to przede wszystkim kredyty.


To prawda, w spółdzielni dominują przede wszystkim kredyty hipoteczne. Mamy niewielki udział pożyczek, niewielki udział kredytów dla firm. Moim zdaniem dekoniunktura w branży potrwa przez najbliższe pół roku. Nam akurat, ze względu na specyfikę działalności spółdzielni, tę dekoniunkturę będzie łatwo przejść. Cała centrala grupy to trzynaście osób, nie mamy więc dużych kosztów stałych. Patrząc na rynek, nie spodziewam się jednak katastrofy.

Spółdzielnia dostała unijną dotację. Na co?


Dostaliśmy dotację w tamtym roku, podpisaliśmy umowy z PARPem, startujemy od stycznia. Nowe technologie w ramach programu będą łączyły nas i partnerów biznesowych, banki i naszych doradców. Będzie to m.in. nowy system CRM, nowa porównywarka kredytowa, dodatkowe narzędzia wspierające pracę doradców. Myślimy też o elektronicznym wniosku hipotecznym – tak by klient mógł szybko dostać wstępną decyzję kredytową. Marzy nam się, by doradca usiadł przy komputerze, wypisał dane w jednym dokumencie elektronicznym, po czym żeby te wnioski popłynęły od razu do kilku banków. A stamtąd wróciły prawie w czasie rzeczywistym. To będzie bardzo trudne do zrealizowania, ale kto nie marzy… (uśmiech)

Cała idea spółdzielni jest oparta o społeczności, teraz uruchomił pan nowe narzędzie – portal społecznościowy Erudion. Może pan coś więcej o nim powiedzieć?


Zawsze wierzyłem w siłę w komunikacji wewnętrznej. Według mnie komunikacja wewnętrzna jest kluczowa – może firmę rozwinąć, ale także położyć. W ostatnich latach komunikacja bardzo ewoluowała. Pojawiły się Twitter, Facebook, Google plus, i inne portale społecznościowe. Ludziom spodobała się taka możliwość otwartej dyskusji, komentowanie, likowanie, dzielenie się, zbieranie w grupy i mikrospołeczności. Doszedłem do wniosku, że takie mechanizmy powinny być przełożone do firm, szczególnie finansowych – gdzie potrzebna jest współpraca, wymiana wiedzy, wspólna dyskusja. Ważne przy tym jest też zaangażowanie ludzi w sprawy firmy. U nas tego typu portale nie są jeszcze popularne, ale w USA już tak.

Dlatego też uruchomiliśmy portal społecznościowy dla specjalistów – Erudion. Takie rozwiązanie dobrze się sprawdza w firmach doradczych, gdzie współpracownicy mogą zapytać kolegów, poradzić się. Albo wspólnie omówić jakąś sprawę np. procedury bankowe, dopasowanie produktu do sytuacji klienta, trudne przypadki, czy też jak wsparcie dla projektów centrali – przykład -pracujemy nad porównywarką kredytową, zorganizowaliśmy projekt „Brzoza”. Ludzie w Erudionie dyskutują o tym, jak taka porównywarka ma wyglądać. Projektujemy nowe materiały reklamowe – dyskutujemy o potrzebach ludzi w tym zakresie. Takich tematów jest mnóstwo. Jeżeli Erudion wdroży w tym roku to co jest zaplanowane to powstanie bardzo fajna platforma do, jak to mówimy w Erudionie, budowy plemion doskonałych (uśmiech)

Ale będzie pan też chciał zarobić na Erudionie?


Idęą utworzenia Erudiona nie był zarobek. Stworzyliśmy Erudiona, żeby na nim pracować. Pomyśleliśmy, że skoro nam się to narzędzie spodobało, może też spodobać się innym. A jak damy innym, to może kiedyś na tym zarobimy.

A co w siostrzanej Spółce Spółdzielni czyli ANG Inwestycje i Ubezpieczenia?


Firma zaczęła się rozkręcać w 2012 roku, przyszło do nas kilkanaście fajnych osób, doradcy Spółdzielni też coraz chętniej patrzą w stronę produktów ubezpieczeniowo inwestycyjnych co powinno się przełożyć na dobrą sprzedaż w 2013 roku. Razem z szefem Spółki, Michałem Kwaskiem pracujemy też nad ciekawym pilotażowym projektem dla pewnego banku, nie mogę zdradzić szczegółów ale jak się powiedzie to będziemy robić fajną rzecz. Zresztą jak nie wyjdzie też dobrze bo zbieramy doświadczenia (uśmiech)

Na jakim etapie jest pana nowa spółka Sentemo?


Sentemo to projekt na początku drogi. Idea powstała rok temu, ale długo przyglądaliśmy się różnym modelom biznesowym w branży finansowej. Chcieliśmy powołać firmę działającą w modelu networkowym. Niestety większość podobnych firm na rynku, mimo że osiąga duże sukcesy biznesowe i sprzedażowe, ma cały ten networking oparty o projekty i rozwiązania bardzo niskiej jakości. My chcieliśmy natomiast powołać firmę porządną, taką, której nie będziemy musieli się wstydzić. Czyli wykorzystamy model, ale wdrożymy tam inną wiedzę, inny model szkoleń, na innych wartościach oprzemy całą organizację, włączymy nowe technologie właśnie.

Mieliśmy pomysł, ale długo nie mogliśmy znaleźć odpowiednich ludzi do projektu. Znaleźliśmy dopiero w wakacje, w październiku ruszyliśmy. Sentemo to dzisiaj siedemdziesiąt osób. W styczniu chcemy mieć sprzedaż produktów ubezpieczeniowo-inwestycyjnych na poziomie dwustu pięćdziesięciu tysięcy zł miesięcznie.

Spółdzielnia doradców, Sentemo, ANG Inwestycje i ubezpieczenia, Erudion. To pełna lista, czy może nad czymś pan jeszcze pracuje?


Poza tym, że powstała Grupa ANG SA, która będzie spółką-matką wszystkich projektów to chcemy w to wszystko wpleść jeszcze fundację, jedną z naszych planowanych inicjatyw CSRowych. Będzie się nazywała Będę Kim Zechcę. Fundacja będzie miała dwa cele. Przede wszystkim będziemy wspierać młodzież gimnazjalną, licealną i studentów stypendiami. Będziemy szukać utalentowanych ludzi, którzy są pracowici, zdolni, ale ich możliwości finansowe nie wystarczają żeby się rozwijać. Będziemy zbierać fundusze, na przykład od banków, i je dystrybuować. Po drugie będziemy chcieli wspierać przedsiębiorczość wśród młodych ludzi. Przekonywać ich, by nie bali się zakładać firm, by brali los w swoje ręce, by się kształcili. Ta myśl przewodnia zresztą dobrze wpisuje się w ideę całej grupy ANG.

Spółdzielnia, Inwestycje i Ubezpieczenia, czy Erudion i Sentemo to zupełnie inne biznesy, ale mają wspólny mianownik. To sposób myślenia o wartościach, o odpowiedzialności społecznej biznesu. Chcemy zaangażować się w CSR, ale nie tylko na poziomie deklaratywnym, żeby napisać to sobie na stronie internetowej. Chcemy podejść do tego CSR strukturalnie. i oprzeć o to strategię grupy, Jednym z aspektów CSR jest budowa kapitału ludzkiego i kapitału społecznego. Nasi ludzie są bardzo otwarci na współpracę, na dyskusję, na zaangażowanie, na dzielenie się wiedzą, uczenie się od siebie. W spółdzielni mamy ponad dwieście czterdzieści osób, w Sentemo do końca przyszłego roku będzie pięćset osób. Proszę sobie wyobrazić, jaki jest potencjał intelektualny takiej zbiorowości. Oczywiście pod warunkiem, że się ją zainspiruje, by się tą wiedzą podzieliła. Kultura wiedzy, dzielenie się wiedzą, to jest coś, na czym budujemy przyszłość.

Spotykamy się na kongresie Consumer Finance. Jak pan ocenia branżę pośrednictwa, jej perspektywy na przyszłość?


Czeka nas raczej trudny rok, ale nie spodziewałbym się katastrofy. Rynek mamy trochę przeregulowany, więc pewnie nastąpi jakieś poluzowanie wymogów. Na jednym z paneli dyskutowaliśmy o nowych normach, do których będą musieli się dostosować doradcy finansowi. Te firmy, które poważnie myślą o biznesie, nie powinny mieć problemów ze spełnieniem norm postawionych przez regulatora. Moim zdaniem dobrym firmom wyjdzie to na zdrowie, a wyeliminuje z rynku złych graczy.

Oczywiście odrobina czarnowidztwa jest potrzebna, by powstrzymać nas przed kolejnymi wydatkami. Ale zła passa przejdzie i rynek wróci na ścieżkę wzrostu. Poradziliśmy sobie już wiele razy. W 2008 i 2009 roku była kompletna katastrofa, ale udało się przetrwać. Dla mnie ważne jest, by konkurencja zachowywała się fair. Dziś w branży doradztwa kredytowego bardzo dobrze ze sobą kooperujemy, szanujemy się wzajemnie, ba nawet z niektórymi lubimy (uśmiech). Nadchodzą dobre czasy, dla tych, którzy wierzą w potencjał ludzi. Moim zdaniem stowarzyszeniowe modele biznesu będą miały dużą przyszłość. I to już nie kwestia samej spółdzielni, ale ludzi, którzy chcą się stowarzyszać.

Dziękuję za rozmowę.