Na tle całego rynku, BOŚ Bank to jedna z mniej znanych instytucji finansowych w Polsce. I to wszystko mimo dobrych produktów i w sumie całkiem pokaźnej sieci dystrybucji. Niestety polityka niezbyt dobrze wpłynęła na pozycję rynkową tego banku.Wiecznie były problemy z dokapitalizowaniem, a co za tym idzie i strategią. Pozbycie się SEB pomogło tylko połowicznie – przynajmniej wiadomo, kto rządzi. Patrząc jednak na to, jak rozwijają się konkurenci, trudno oprzeć się wrażeniu, że jeśli coś się tam istotnego nie zmieni, to bank jest na prostej drodze do marginalizacji. Dość powiedzieć, że dopiero teraz trwają prace nad wdrożeniem centralnego systemu informatycznego. Coś, co jest przecież podstawą dzisiejszej bankowości.
Chociaż trudno to sobie wyobrazić, to jeszcze kilka tygodni temu w momencie wypłaty gotówki z rachunku, pracownik banku musiał dzwonić do macierzystej placówki klienta i potwierdzać jego saldo. Brak odmiejscowienia wiązał się również z takimi niedogodnościami, jak trudności w łatwym ubieganiu się o nowe produkty. Jednym słowem na tle branży, BOŚ Bank wyglądał ( i wciąż wygląda) bardzo skromnie. Nie ma się zatem co dziwić, że zamiast rozwijać sieć dystrybucji, bank był zajęty wdrażaniem systemu centralnego. Ten fundamentalny dla istnienia banku proces niestety się przedłużał. Kiedy na rynek wchodziły kolejne instytucje, a starzy gracze zdobywali rynek, BOŚ zajęty był wewnętrznymi rozgrywkami, w tle których zawsze majaczyła gdzieś polityka. Słowem przespano najlepszy czas na rozwój.
W tej chwili można jednak stwierdzić, że bank wyszedł na prostą. BOŚ jest w trakcie realizacji projektu centralizacji systemu defBank. Jest to pierwszy etap w procesie wdrożenia centralnego systemu informatycznego. W czerwcu dokonano scalenia baz dwóch warszawskich oddziałów III i I. W lipcu kolejnych czterech II O/Warszaw, O/Poznań, O/Kraków i O/Wrocław. Prace mają zakończyć się w listopadzie. Bank będzie miał zatem podstawy do dalszego rozwoju. Niestety tutaj pojawia się problem, który będzie trudno przeskoczyć. Brak kapitałów. Z ciekawymi produktami, zwłaszcza detalicznymi, bank mógłby się bardzo szybko rozwijać. Niestety trudno sobie wyobrazić, żeby nagle znalazły się pieniądze na większą kampanię wizerunkową, czy w końcu zmianę siermiężnego wyglądu placówek. A bez tego trudno sobie wyobrażać, żeby bank mógł iść do przodu.
Efekt jest taki, że bank tworzy produkty wyróżniające się na tle konkurencji, jednak nie ma wystarczających środków, żeby zachęcić szersze grono klientów do korzystania z nich. Jest to trochę błędne koło. Bo skoro marża jest niska, to nie ma z nich dużych zysków, które z kolei mogłyby się przyczynić do zwiększenia budżetów reklamowych, czy wynagrodzenia pośredników. Przy tak mizernej własnej bazie klientów, bank po prostu sobie nie poradzi. Jedyna możliwa droga do wzrostu, to rozbudowa sieci dystrybucji i postawienie na consumer finance, przy jednoczesnym dbaniu o te segmenty, gdzie BOŚ jest całkiem mocny. Na to jednak nie ma pieniędzy. Dobrze zatem, że bank kończy centralizację, jednak dużo wskazuje, że niestety może mu się to przydać, jak umarłemu kadzidło. A szkoda.
Bank łatwo mógłby się wyróżniać na tle konkurencji, a z dobrą ofertą produktową miałby szansę powalczyć z najlepszymi. Że jest to całkiem realne pokazuje przykład BGŻ, który z brzydkiego kaczątka przemienia się w pięknego łabędzia i to jeszcze z perspektywami na zdobycie całkiem pokaźnego kawałka stawu. A BOŚ Bank? Gołym okiem widać, że bank się zmienia. Na lepsze. Są tam ludzie z pomysłami, tworzący ciekawe rozwiązania. Z całą pewnością w trochę większym banku z większym budżetem marketingowym, te produkty okazałyby się hitem rynkowym. Obecnie niestety są jedynie ciekawostką. A szkoda.