Sprzedaż detaliczna w lipcu całkowicie zaskoczyła – Polacy kupili o 5,7 proc. więcej niż rok temu. Ostatni taki wzrost zanotowaliśmy na święta w grudniu 2008 roku.
Dane przekazane przez GUS są o niebo lepsze od przewidywań i czerwcowego wyniku. Sprzedaż detaliczna w minionym wakacyjnym miesiącu wzrosła aż o 5,7 proc. w skali roku i 6,9 proc. w skali miesiąca. Ekonomiści szacowali, że poziom sprzedaży nie zmieni się i wzrośnie o niecały 1 procent.
W porównaniu do lipca poprzedniego roku Polacy kupowali aż o jedną piątą więcej obuwia i odzieży i o prawie 12 proc. więcej żywności i wyrobów tytoniowych, o 16 proc. więcej kosmetyków. Aż o 22 proc. wzrosła sprzedaż w tzw. niewyspecjalizowanych sklepach, których kategorii nie można dokładnie określić. Innymi słowy drobny biznes miał się w lipcu bardzo dobrze.
Jedyny wyraźny spadek w skali roku to sprzedaż samochodów i paliw. Pod koniec roku, gdy przedsiębiorcy będą kupować ostatnie auto z kratką i ten negatywny czynnik powinien zostać złagodzony.
Z kolei w porównaniu do poprzedniego miesiąca najchętniej kupowaliśmy książki (wzrost o 13,8 proc.) i żywność, której sprzedaż wzrosła o 11,5 procent.
Dzisiejsze dane wpisują się w dobrą atmosferę panującą w Europie. Niewątpliwie sprzedaż detaliczna w dużym stopniu zależy od postrzegania konsumentów ich przyszłej sytuacji materialnej. Odbicie na giełdzie, a co za tym idzie zarobek na funduszach inwestycyjnych, wciąż rosnące zarobki i tylko niewielki wzrost bezrobocia (dziś GUS podał, że stopa bezrobocia w lipcu wyniosła 10,8 proc.) dają podstawy, aby klienci czuli się bezpiecznie.
To bardzo dobry znak dla gospodarki, która potwierdza, że popyt konsumencki jest jej głównym motorem. A to, w przeciwieństwie do dużych eksporterów jak np. Niemcy uniezależnia nas w pewnym stopniu od koniunktury na świecie, przede wszystkim w Chinach.
Tak duży wzrost sprzedaży detalicznej ostatni raz zanotowaliśmy na święta, w grudniu 2008 roku. Jeśli w lipcu Polacy kupowali tak dużo, możliwe także, że kolejne dane będą zadowalające – czeka nas sezon wyprawek dla uczniów (które już teraz widać w opublikowanych danych – sieci hipermarketów wcześniej zaczęły ten sezon), a potem tradycyjnie najlepszy pod względem sprzedaży – IV kwartał.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo