W piątek „Gazeta Wyborcza” opisała przypadek Metribanku – niewielkiego pośrednika finansowego, którego nazwa, wygląd strony internetowej, a także nagrania w automatycznym serwisie telefonicznym mogą sugerować, że to bank.
„Metribank nie tylko swą nazwą i sprytną reklamą sugeruje, że prowadzi działalność bankową. Na jego stronie internetowej można znaleźć nazwy, z których może wynikać, że firma oferuje produkty renomowanych grup bankowych. W sekcji kredyty jest reklama ‚szybkiej pożyczki od ręki’ (to nazwa do złudzenia przypominająca reklamowaną w telewizji ‚Pożyczkę od ręki’ Banku BPH), zaś na głównej stronie – zakładka: ‚Logowanie iBRE’ sugerująca, że Metribank jest blisko związany z BRE Bankiem.” – pisze „Gazeta Wyborcza”.
„Tymczasem zarząd BRE radykalnie odcina się od gdyńskiego pośrednika finansowego. Rzeczniczka BRE Paulina Rutkowska w przesłanym do ‚Gazety’ oświadczeniu przyznaje, że bank co prawda miał z Metribankiem standardową umowę pośrednictwa, ale dotyczyła ona sprzedaży tylko jednego produktu – szybkiego kredytu mBanku.” – pisze dziennik. Z nieoficjalnych informacji „Gazety” wynika, że umowa jest obecnie w trakcie wypowiedzenia.
Jak podaje dziennik, „[…] zgodnie z art. 3 ustawy Prawo bankowe wyraz ‚bank’ może być używany w azwie oraz dla określenia działalności lub reklamy wyłącznie banku. Za złamanie tego przepisu grozi grzywna do 5 mln zł lub do pięciu lat więzienia.”
Więcej informacji w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”.