BRE spróbuje zerwać z lotniczym stereotypem programu Miles&More

Zamożni klienci MultiBanku oburzyli się na wieść, że niedługo nad ich placówkami zawiśnie szyld mBanku. BRE zapewnia jednak, że najbardziej majętni nadal pozostaną oczkiem w głowie i wprowadza karty z zaszytym programem Miles & More, które mają zainteresować właśnie tę grupę klientów. Kredytówki pozwolą zbierać nagrody i przynajmniej raz w roku polecieć za darmo. Ten sam produkt w detalu ma skusić jeszcze jedną grupę – aktywnych użytkowników kart.

Po ostatniej konferencji prasowej BRE Banku przez media i fora internetowe przetoczyła się fala dyskusji. Pojawiły się opinie, że pomysł fuzji pod skrzydłami mBanku jest chybiony, bo ta marka kojarzy się przede wszystkim z młodszym klientem i nijak nie pasuje na przykład do korporacji obsługiwanych obecnie przez BRE. Oburzyli się przede wszystkim klienci bardziej prestiżowego MultiBanku, którzy będą musieli przejść pod skrzydła marki dla masowego klienta, z której nierzadko kpili. Obawiają się, że ucierpi przez to poziom obsługi w placówkach, że dostaną gorsze produkty etc. Najmniej narzekali chyba mBankowcy. Już teraz dostali produkty do niedawna zastrzeżone dla klientów Multi – pakiety w ramach kont i obsługę w placówkach. Z biznesowego punktu widzenia korzyści dla BRE są natomiast niepodważalne. Poprowadzi trzy banki pod jednym sztandarem, skupi marketing na jednym podmiocie, ograniczy koszty, wykorzysta efekt synergii i wspólną sieć oddziałów.

Po połączeniu BRE Bank nie zamierza jednak rezygnować z zamożnych klientów. Co więcej, będą oni strategicznymi klientami mBanku. Przedstawiciele BRE twierdzą, że już dziś majętni stanowią dużą grupę klientów mBanku – mBank i MultiBank obsługują łącznie 3,6 mln klientów, z czego pół miliona to klienci definiowani jako zamożni, zarabiający powyżej 5 tys. zł miesięcznie lub posiadający ponad 100 tys. aktywów. Co ciekawe, takich klientów więcej niż w MultiBanku (125 tys.) jest w mBanku (350 tys.). Oczywiście gdyby odnieść te liczby do ogólnej puli klientów obu banków, to więcej zamożnych ma zapewne Multi. Mimo to pryska mit, że mBank jest wyłącznie bankiem dla biednych studentów. mBank powstał ponad 10 lat temu. W tym czasie był prawdziwą sensacją, a konta w bezpłatnym banku internetowym faktycznie otwierali studenci. Dziś zapewne wielu z nich jest już nieźle zarabiającymi specjalistami. I z przyzwyczajenia, a może po trochu z lenistwa, nadal korzysta z oferty mBanku. Z wyliczeń BRE wynika ponadto, że definiowanych w ten sposób klientów (5 tys.  netto) są w Polsce ponad 2 miliony. Detal BRE obsługuje zatem blisko co czwartego affluenta w Polsce.

Aby dopieścić tych bardziej zamożnych klientów, BRE wprowadza właśnie do oferty nowy produkt. To karta kredytowa World MasterCard z programem Milles & More, która będzie dostępna w dwóch wariantach – prestiżowym i standardowym. W ramach programu za każdą płatność kartą klient dostaje punkty, które następnie wymieniane są na mile. Mile może z kolei wymienić na bilety lotnicze lub inne nagrody. Prestiżowa wersja ma zapewnić bardziej zamożnych klientów, że nadal są oczkiem w głowie BRE. Dostaną lepszy przelicznik mil niż w karcie standardowej i więcej punktów na wejściu. W tym przypadku klient będzie mógł szybciej skorzystać z darmowego biletu. Na starcie dostaną 6 tys. punktów, przy czym darmowy lot do krajów europejskich można zrealizować już od 10 tys. punktów. Bank przekonuje, że aktywny klient raz w roku nie powinien mieć problemów z jednorazowym przelotem samolotem za darmo.

Czy sam program Miles&More będzie wystarczająco interesujący dla klientów? W Polsce moda na latanie dopiero raczkuje, a popularyzacji tej usługi nie sprzyjają wysokie ceny biletów. Wiele osób upatrywało szansy w tanich liniach spod znaku OLT, ale jak się okazało, i ten pomysł na dłuższą metę nie wypalił. Do tej pory Miles & More kojarzył się przede wszystkim z lojalnościowym programem lotniczym i jako  propozycja dla raczej bardziej zamożnych klientów. BRE chce jednak popularyzować program także wśród tych klientów, którzy nie korzystają z samolotów, ale za to często płacą kartą. W tej chwili w mBanku i MultiBanku jest ok. 400 tys. klientów, którzy miesięcznie płacąc kartą wydają 2 tys. zł. Oni to kolejna grupa potencjalnych odbiorców karty.

Bank wiąże z programem spore nadzieje i zapewnia, że szykuje się całkiem nowe otwarcie dla programu. Obecnie korzysta z niego ok. 500 tys. uczestników, ale tylko 50 tys. z nich posiada kartę kredytową pozwalającą na zbieranie mil. Teraz Miles&More będzie teoretycznie dostępny dla blisko 4 mln klientów BRE. W ciągu najbliższych trzech lat bank chce zwiększyć liczbę kart kredytowych z programem Miles & More w Polsce do 100 tys. BRE twierdzi przy tym, że plan ma duże szanse powodzenia, bo grupy klientów detalu BRE Banku i programu Miles &More dopasowano bardzo precyzyjnie. Na razie jednak Miles & More w Polsce nadal rozrywka dla nielicznych. Nawet ci, którzy często latają z regularnymi przewoźnikami zapominają, że mogą skorzystać z programu. Być może BRE uda się przełamać stereotyp, że Miles&More to propozycja tylko dla podróżujących samolotem.

Zamożni klienci MultiBanku oburzyli się na wieść, że niedługo nad ich placówkami zawiśnie szyld mBanku. BRE zapewnia jednak, że najbardziej majętni nadal pozostaną oczkiem w głowie. Bank wprowadza właśnie karty z zaszytym programem Miles & More, które mogą zainteresować właśnie tę grupę klientów. Pozwolą im zbierać nagrody i przynajmniej raz w roku polatać za darmo.

 

Po ostatniej konferencji prasowej BRE Banku przez media i fora internetowe przetoczyła się fala dyskusji. Pojawiły się opinie, że pomysł fuzji pod skrzydłami mBanku jest chybiony, bo ta marka kojarzy się przede wszystkim z młodszym klientem i nijak nie pasuje na przykład do korporacji obsługiwanych obecnie przez BRE. Oburzyli się przede wszystkim klienci bardziej prestiżowego MultiBanku, którzy będą musieli przejść pod skrzydła marki dla masowego klienta, z której nierzadko kpili. Obawiają się, że ucierpi przez to poziom obsługi w placówkach, że dostaną gorsze produkty etc. Najmniej narzekali chyba mBankowcy. Już teraz dostali produkty do niedawna zastrzeżone dla klientów Multi – pakiety w ramach kont i obsługę w placówkach. Z biznesowego punktu widzenia korzyści dla BRE są natomiast niepodważalne. Poprowadzi trzy banki pod jednym sztandarem, skupi marketing na jednym podmiocie, ograniczy koszty, wykorzysta efekt synergii i wspólną sieć oddziałów.

 

Po połączeniu BRE Bank nie zamierza jednak rezygnować z zamożnych klientów. Co więcej, będą oni strategicznymi klientami mBanku. Przedstawiciele BRE twierdzą, że już dziś majętni stanowią dużą grupę klientów mBanku – mBank i MultiBank obsługują łącznie 3,6 mln klientów, z czego pół miliona to klienci definiowani jako zamożni, zarabiający powyżej 5 tys. zł miesięcznie lub posiadający ponad 100 tys. aktywów. Co ciekawe, takich klientów więcej niż w MultiBanku (125 tys.) jest w mBanku (350 tys.). Oczywiście gdyby odnieść te liczby do ogólnej puli klientów obu banków, to więcej zamożnych ma zapewne Multi. Mimo to pryska mit, że mBank jest wyłącznie bankiem dla biednych studentów. mBank powstał ponad 10 lat temu. W tym czasie był prawdziwą sensacją, a konta w bezpłatnym banku internetowym faktycznie otwierali studenci. Dziś zapewne wielu z nich jest już nieźle zarabiającymi specjalistami. I z przyzwyczajenia, a może po trochu z lenistwa, nadal korzysta z oferty mBanku. Z wyliczeń BRE wynika ponadto, że definiowanych w ten sposób klientów (5 tys.  netto) są w Polsce ponad 2 miliony. Detal BRE obsługuje zatem blisko co czwartego affluenta w Polsce.

 

Aby dopieścić tych bardziej zamożnych klientów, BRE wprowadza właśnie do oferty nowy produkt. To karta kredytowa World MasterCard z programem Milles & More, która będzie dostępna w dwóch wariantach – prestiżowym i standardowym. W ramach programu za każdą płatność kartą klient dostaje punkty, które następnie wymieniane są na mile. Mile może z kolei wymienić na bilety lotnicze lub inne nagrody. Prestiżowa wersja ma zapewnić bardziej zamożnych klientów, że nadal są oczkiem w głowie BRE. Dostaną lepszy przelicznik mil niż w karcie standardowej i więcej punktów na wejściu. W tym przypadku klient będzie mógł szybciej skorzystać z darmowego biletu. Na starcie dostaną 6 tys. punktów, przy czym darmowy lot do krajów europejskich można zrealizować już od 10 tys. punktów. Bank przekonuje, że aktywny klient raz w roku nie powinien mieć problemów z jednorazowym przelotem samolotem za darmo.

 

Czy sam program Miles&More będzie wystarczająco interesujący dla klientów? W Polsce moda na latanie dopiero raczkuje, a popularyzacji tej usługi nie sprzyjają wysokie ceny biletów. Wiele osób upatrywało szansy w tanich liniach spod znaku OLT, ale jak się okazało, i ten pomysł na dłuższą metę nie wypalił. Do tej pory Miles & More kojarzył się przede wszystkim z lojalnościowym programem lotniczym i jako  propozycja dla raczej bardziej zamożnych klientów. BRE chce jednak popularyzować program także wśród tych klientów, którzy nie korzystają z samolotów (i proponować im inne nagrody). Chociaż z badań BRE Banku wynika, że i tak około 21 proc. jego klientów lata prywatnie co najmniej raz w roku. I że wartość dodana w postaci zbierania mil będzie dla nich dużą atrakcją.

 

Bank wiąże z programem spore nadzieje i zapewnia, że szykuje się całkiem nowe otwarcie dla programu. Obecnie korzysta z niego ok. 500 tys. uczestników, ale tylko 50 tys. z nich posiada kartę kredytową pozwalającą na zbieranie mil. Teraz Miles&More będzie teoretycznie dostępny dla blisko 4 mln klientów BRE. W ciągu najbliższych trzech lat bank chce zwiększyć liczbę kart kredytowych z programem Miles & More w Polsce do 100 tys. BRE twierdzi przy tym, że plan ma duże szanse powodzenia, bo grupy klientów detalu BRE Banku i programu Miles &More dopasowano bardzo precyzyjnie. Na razie jednak Miles & More w Polsce nadal rozrywka dla nielicznych. Nawet ci, którzy często latają z regularnymi przewoźnikami zapominają, że mogą skorzystać z programu. Być może BRE uda się przełamać stereotyp, że Miles&More to propozycja tylko dla podróżujących samolotem.

 

 

 

 

 

Źródło: PR News