Brytyjsko-Polska Izba Handlowa (BPCC, British Polish Chamber of Commerce) patrzy na aktualną sytuację gospodarczą Polski z większym optymizmem niż wielu polskich komentatorów. „Kiedy ze wszystkich stron napływają pesymistyczne prognozy, nasi członkowie dostarczają nam informacji o pozytywnych wydarzeniach – o podpisaniu nowych kontraktów, zatrudnieniu pracowników, rozpoczęciu nowych projektów oraz o nowych inwestycjach – a także o wzroście sprzedaży,” mówi Martin Oxley, prezes BPCC.
Jeżeli można mówić o konsensusie wśród członków Izby, na pewno wszyscy zgadzają się co do tego, że nastąpiło spowolnienie wzrostu gospodarczego – ale daleko nam jeszcze do katastrofy. Guy Cole z krakowskiej agencji tłumaczeń Behlert & Behlert opowiada: „Choć ostatnio zdarzyło się kilka rezygnacji z umów na obsługę konferencji, nie możemy mówić o drastycznej zmianie na gorsze, ponieważ większość naszych dochodów związana jest z kontraktami długoterminowymi. Uważamy, że jesteśmy dobrze zabezpieczeni przed nieprzewidywalnymi fluktuacjami popytu wynikającymi z sytuacji na światowym rynku finansowym”.
Rekrutacja pracowników jest tradycyjnie uznawana za papierek lakmusowy sytuacji gospodarczej. Marc van Ling z brytyjskiej firmy rekrutacyjnej Europe Solutions specjalizującej się w szukaniu kadry inżynierskiej oraz personelu technicznego mówi: „w okresie od listopada do grudnia 2008 roku wielu klientów rzeczywiście odwołało kontrakty czasowe. Odnotowaliśmy też spadek nowych zapytań i mieliśmy ich zdecydowanie mniej. Ale już styczeń okazał się zdecydowanie lepszy – otworzyliśmy oddział w Polsce, a polski rynek pracy jest obecnie dużo bardziej obiecujący niż brytyjski. W Wielkiej Brytanii nadal widzimy braki wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby wypełnić pewne konkretne wakaty – na przykład programistów CNC, starszych inżynierów, wykwalifikowanych pielęgniarek oraz dentystów. Na wszystkie takie stanowiska będziemy się starali przeprowadzać rekrutację w Polsce”.
Sektor budowlany może być, niestety, narażony na skutki kryzysu, ale i w tej branży nadal istnieją szanse rozwoju. Jane Durrant z firmy Euromost Polska, należącej do grupy Hill International, mówi: „W środowisku, w którym wielu inwestorów ma problemy ze znalezieniem zewnętrznych źródeł finansowania, firmy takie jak nasza zwracają się w stronę projektów realizowanych dla sektora publicznego. Chodzi tu o projekty związane z infrastrukturą, finansowane przez UE, partnerstwo publiczno-prywatne, oraz przetargi publiczne, które stały się bardzo atrakcyjne dla firm inżyniersko konsultingowych. Polska bardzo potrzebuje nowych dróg, lotnisk, linii kolejowych, oczyszczalni ścieków oraz zakładów utylizacji odpadów, a także zakładów energetycznych oraz infrastruktury dystrybucyjnej. We wszystkich tych sferach istnieją ogromne możliwości dla sektora budowlanego”.
Mimo że sektor nieruchomości dotkliwie odczuł skutki kryzysu, niektórzy członkowie BPCC uważają, że nie chodzi tu o zmniejszenie się rynku, ale o jego zmianę. Tim Hill z agencji nieruchomości Mamdom podsumowując tendencje rynku, twierdzi: „Nastąpiła zmiana typu kupującego, z którym mamy do czynienia. Wcześniej obsługiwaliśmy dużą liczbę inwestorów budujących pod wynajem, którzy dokonywali zakupu na wczesnym etapie rozwoju inwestycji. Obecnie większość kupujących to firmy szukające biur lub powierzchni magazynowej. Jeśli chodzi o osoby prywatne, widać zwiększone zainteresowanie rynkiem wtórnym – klienci szukają mieszkań na użytek własny, z myślą o emeryturze lub przeprowadzce. W roku 2009 oczekujemy dalszego wzrostu w obu tych grupach klientów”.
Martin Oxley, prezes BPCC, dodaje: „Nasza Izba stara się promować możliwości istniejące na polskim rynku wśród firm brytyjskich. Polska jest bardzo atrakcyjna dla brytyjskich firm, którym zależy na ograniczaniu kosztów, a także szukaniu nowych, nadal rozwijających się rynków. Żaden ekonomista, nawet najbardziej pesymistyczny, nie przewiduje, że w Polsce w tym roku pojawi się recesja. Chcemy więc przekonać brytyjskie firmy, że jeśli jeszcze nie zainteresowały się polskim rynkiem, teraz jest na to właściwy moment. Obecnie brytyjskie firmy nie mają nic do stracenia – a mogą wiele zyskać”.
Źródło: Brytyjsko-Polska Izba Handlowa