Cena kredytów spadnie

Do takich wniosków skłania nas lektura raportów kwartalnych banków. Współczynniki wypłacalności są wyższe niż rok temu, natomiast wysokie rezerwy nie pozwolą na luzowanie kryteriów dostępności kredytów.

Średnio współczynniki wypłacalności dla notowanych na giełdzie banków (bez DZ i Fortis Banku – nie podały wyników na dzień sporządzania zestawienia) wyniosły 12,75 proc. wobec 12,06 proc. przed rokiem i 13,56 proc. na koniec I kwartału. Czym wyższy jest ten wskaźnik, tym banki dysponują większą kwotą pieniędzy, którą mogą pożyczać klientom.

Pieniądze w bankach są

Po spadku współczynnika wobec I kwartału widać, że ostatnia kredytowa ofensywa (zwłaszcza w obszarze kredytów hipotecznych) wpłynęła mocno na spadek współczynników wypłacalności, ale jednocześnie pozostało jeszcze sporo miejsca, na kontynuację zwiększonej sprzedaży kredytów. Wymagany prawem próg to 8 proc. (współczynniki wypłacalności nie mogą spaść niżej), a nawet doliczając dodatkowe 2 pkt proc. na „rezerwę kryzysową” otrzymujemy obraz banków, które mają środki na zwiększanie akcji kredytowej.

Warto podkreślić, że dwa największe banki – PKO BP i Pekao SA – mają współczynniki na bardzo wysokim poziomie, a więc mogą zwiększać skalę akcji kredytowej w drugim półroczu (w przypadku PKO BP przeszkodą może okazać się ewentualna akwizycja BZ WBK). Jest to o tyle istotne, że to największe banki (o największej liczbie klientów) wytyczają benchmarki oferty kredytowej dla pozostałych. Ich ostatnia aktywność (PKO BP promuje kredyty gotówkowe) może być sygnałem dla branży na rzecz zwiększenia aktywności na polu kredytowym.

Według danych Komisji Nadzoru Finansowego, które opisują kondycję całego sektora bankowego, współczynnik wypłacalności branży wyniósł na koniec półrocza 13,5 proc. wobec 14,1 proc. na koniec I kwartału i 12,4 proc. na koniec czerwca 2009 roku. Także z tych danych wynika, że sektor jako taki ma pieniądze na kredyty, a pod presją akcjonariuszy powinny one zacząć lepiej pracować na rynku kredytów.

W porównaniu do stanu sprzed roku tylko dwa banki (Getin Noble Bank i Nordea) zmniejszyły współczynniki wypłacalności. To przede wszystkim efekt ich agresywnej postawy na rynku kredytowym w ostatnim czasie. W porównaniu do I kwartału, liczba banków, którym współczynniki wypłacalności obniżyły się jest większa (m.in. PKO BP), co jest właśnie zasługą zwiększenia akcji kredytowej wiosną.

Na podstawie poniższego zestawienia ujmującego współczynniki wypłacalności w poszczególnych bankach, można wywnioskować, które z nich mają najwięcej środków do uruchomienia i stosują, lub wkrótce zaczną, ułatwienia w dostępie do nich.

Współczynniki wypłacalności banków

Bank

Współczynnik wypłacalności

II kw. 2010

I kw. 2010

BOŚ

13,03%

12,62%

BPH

11,68%

12,48%

BRE

11,80%

12,50%

BZ WBK

13,16%

12,87%

Handlowy

17,18%

18,75%

ING BSK

11,59%

12,18%

Kredyt Bank

12,35%

12,80%

Millennium

13,10%

14,05%

GNB

9,06%

11,00%

Nordea

9,99%

10,53%

Pekao

17,56%

18,11%

PKO BP

12,51%

14,81%

ŚREDNIA

12,75%

13,56%

KNF

13,50%

14,10%

Źródło: raporty finansowe banków, KNF

Dostępność nie wzrośnie

O ile można oczekiwać, że konsekwencją wysokich wskaźników wypłacalności będzie zwiększona konkurencja między bankami o klientów, która powinna koncentrować się głównie na poprawie oferty, o tyle trudno oczekiwać, że jednocześnie luzowane będą kryteria dostępności kredytów.

Poziom rezerw i odpisów na tzw. złe kredyty nadal jest bardzo wysoki. Choć w pięciu dużych bankach poziom odpisów spadł w porównaniu z 2009 rokiem, to w większości zanotowano ich wzrost (patrz niżej), a łączna kwota rezerw wzrosła o prawie 6 proc. Z kolei z danych KNF wynika, że w pierwszym półroczu banki utworzyły rezerwy i odpisy na kwotę 5,9 mld PLN – o 170 mln PLN wyższą niż na koniec I półrocza 2009. Z danych Komisji wynika także, że kwota odpisów w II kwartale była o 300 mln PLN wyższa niż w pierwszym.

Oznacza to, że banki wciąż mają problem ze spłacalnością udzielonych wcześniej kredytów. Naturalną postawą jest w takiej sytuacji zaostrzenie kryteriów przyznawania nowych kredytów (co zrobiono już w 2009 r.), ponieważ banki chcą w ten sposób uniknąć błędów popełnianych w przeszłości, kiedy o kredyty było szczególnie łatwo.

W tym miejscu warto się zatrzymać nad Rekomendacją T, która wchodzi w życie na raty – część zapisów weszła w życie przed tygodniem (23 sierpnia), część zacznie obowiązywać w grudniu. O ile w przypadku kredytów hipotecznych nowe rozwiązania legislacyjne nie zmieniają rzeczywistej oferty bankowej w istotny sposób, o tyle w przypadku kredytów gotówkowych rozwiązania zabraniające udzielania kredytów, których raty stanowiłyby 50 proc. lub więcej miesięcznych dochodów kredytobiorców, mogą istotnie wpłynąć na ich dostępność. Nie da się wykluczyć, że do czasu wejścia w życie nowych zapisów i zaostrzenia kryteriów ich przyznawania, niektóre banki będą starały się sprzedać jak najwięcej kredytów gotówkowych.

Odpisy z tytułu utraty wartości kredytów

Bank

Odpisy z tytułu utraty wartości (w mln zł)

II kw. 2010

II kw. 2009

zmiana

BOŚ

-22,68

-19,38

17,0%

BPH

-263,97

-171,56

53,9%

BRE

-193,22

-397,23

-51,4%

BZ WBK

-128,10

-114,49

11,9%

Handlowy

-88,93

-172,73

-48,5%

ING BSK

-39,20

-74,07

-47,1%

Kredyt Bank

-139,18

-97,04

43,4%

Millennium

-8,26

-48,37

-82,9%

GNB

-327,22

-162,57

101,3%

Nordea

-8,76

-7,56

15,9%

Pekao

-112,28

-112,04

0,2%

PKO BP

-453,08

-307,81

47,2%

SUMA

-1784,87

-1684,84

5,9%

Źródło: raporty finansowe banków.

Podsumowanie

Sądzimy, że ze względu na wysokie współczynniki wypłacalności, banki zaczną aktywniej walczyć o klientów kredytowych, co może zaowocować spadkiem marż. W przypadku kredytów hipotecznych coraz bardziej do pomyślenia staje się oferta z 1-pkt proc. marży dla klientów, którzy podpisując umowę kredytową zobowiążą się do skorzystania z innych (droższych) produktów finansowych.

Natomiast nic nie wskazuje na to, żeby obniżone mogły zostać kryteria dostępności kredytowej – nadal jest to oferta skierowana do osób o dobrym standingu finansowym.

Ceną za spadek marż kredytów może być dalsze obniżanie oprocentowania lokat i depozytów lub – jeśli wkrótce dojdzie do podwyżki stóp procentowych – wyraźne opóźnienia w podnoszeniu ich oprocentowania. Tym samym wojna depozytowa odejdzie ostatecznie do historii. Ponieważ najtańszym źródłem pieniędzy dla banków pozostają RORy (z reguły nisko oprocentowane, lub nieoprocentowane wcale), sądzimy, że banki będą starały się promować te właśnie produkty w drugim półroczu bardziej niż lokaty.

Źródło: Open Finance