Chcesz płacić – udowodnij kim jesteś

PIN, podpis, a może nawet sprawdzenie dowodu osobistego? Czy w dobie rozpowszechniania się elektronicznych zabezpieczeń, płatności za pomocą telefonów komórkowych i kart bezstykowych, sprzedawca ma prawo żądać potwierdzenia tożsamości osoby posługującej się kartą? Jak wpływa to na bezpieczeństwo naszych finansów? 

Nasi Czytelnicy mają zróżnicowane doświadczenia w kwestii kontroli tożsamości  przy płatnościach kartą. Pan Michał przyznaje, że często zdarza mu się zapomnieć o podpisaniu nowej karty. Wynika to zazwyczaj z roztargnienia lub braku długopisu w danym momencie. Zanim uda mu się to zrobić, mija średnio miesiąc. „W tym czasie mogę zaobserwować, czy sprzedawcy sprawdzają podpisy na kartach. Choć czytałem, że często tego nie robią, w moim przypadku bardzo rzadko się zdarza, żeby nie sprawdzili podpisu. A gdy już zauważą, że moja karta nie jest podpisana, zawsze proszą mnie o wylegitymowanie się jakimś dokumentem tożsamości. Po sprawdzeniu takiego dokumentu bez problemu autoryzują transakcję” – opowiada Czytelnik. Jednak czy zwrócenie uwagi na podpis na karcie jest równoznaczne z porównaniem go do tego składanego na potwierdzeniu?

Pani Anna była niezmiernie zdziwiona, gdy podczas płacenia kartą kredytową za zakupy w Stanach Zjednoczonych została poproszona o okazanie dowodu tożsamości. „U nas czasem nawet nie porównują podpisów tam, gdzie się nie wklepuje PINu. A to chyba ich obowiązek” – zastanawia się nasza Czytelniczka. Z pewnością klient, którego tożsamość zweryfikowano, zyskuje swego rodzaju potwierdzenie, że jego interesy są dobrze chronione i nawet w wypadku kradzieży karty nikt nie będzie się mógł nią posłużyć. Poczucie bezpieczeństwa z pewnością ma duży wpływ na częstotliwość użycia „plastikowych pieniędzy”. Jednakże wystarczy wyobrazić sobie kasjera w hipermarkecie, sprawdzającego czy każdy płacący kartą jest tym, za kogo się podaje – pomysł taki wydaje się absurdalny i zapewne nie do zrealizowania. W rosnącym tempie codziennego życia konsumentom zależy na łatwości i szybkości płacenia kartą. Stare metody zapewniania bezpieczeństwa transakcji odchodzą do lamusa na rzecz coraz bardziej nowoczesnych.

Według ustawy z dnia 12 września 2002 r. (art. 10) o elektronicznych instrumentach płatniczych, akceptant (czyli przyjmujący płatność kartą) może zażądać okazania dodatkowego dowodu tożsamości osoby posługującej się kartą, o ile ma wątpliwości czy klient jest tym, za kogo się podaje. W przypadku odmowy, sprzedawca może zadzwonić po Centrum Obsługi Akceptanta eService, gdzie uzyska pomoc konsultanta. Może również odmówić przyjęcia karty, ale bez polecenia od agenta rozliczeniowego nie ma prawa jej zatrzymać. Akceptant jest również zobowiązany do zachowania tajemnicy danych klienta oraz zadbania o bezpieczeństwo jego karty. Przepisy dają sprzedawcy prawo do sprawdzenia tożsamości płatnika, ale nie obarczają go takim obowiązkiem. Z kolei ewentualne wprowadzenie takiego obowiązku znacznie utrudniłoby używanie plastikowych pieniędzy, a w końcu to prostota jest jedną z głównych zalet tej metody płatności. Czy istnieją inne obostrzenia prawne, nakazujące akceptantowi potwierdzenie tożsamości osoby płacącej kartą? A jeśli nie, na ile możemy być pewni bezpieczeństwa naszych finansów?

„Ustawa o elektronicznych instrumentach płatniczych umożliwia zażądanie dowodu tożsamości od Klienta płacącego kartą w sytuacji gdy płatność budzi podejrzenia. Nie ma żadnych dodatkowych instrumentów, z których mogliby korzystać kasjerzy. Jednakże każda transakcja płatnicza jest autoryzowana online, więc karta zastrzeżona w banku prawie natychmiast ‘wypada z obiegu’ i nie można na nią dokonać transakcji ani wypłacić gotówki.

Niebawem obowiązującym standardem wydawniczym staną się bezpiecznie karty chipowe. Nie można nadmiernie penalizować i utrudniać akceptacji kart ponieważ mają być ułatwieniem a nie utrudnieniem w stosunku do gotówki” – odpowiada dla Bankier.pl Renata Gawkowska, Rzecznik Prasowy firmy eService, zajmującej się organizacją procesu związanego z akceptacją kart płatniczych. „Chciałabym zaznaczyć, że standardy obsługi płatności kartowych są uniwersalne i niezwykle podobne we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej, gdzie jest infrastruktura do ich akceptacji” – dodaje Rzecznik eService. Zatem prośba o okazanie dowodu osobistego, z którą spotkała się Pani Anna w Stanach Zjednoczonych, może zdarzyć się wszędzie. Nie jest to jednak praktyka powszechna. Również obowiązek porównania podpisów na karcie i potwierdzeniu transakcji traci swoją funkcjonalność jako zabezpieczenie. Dużo lepiej niż ludzkie oko sprawdzają się kody PIN, obecne w bardzo wielu kartach mikroprocesory oraz inne, coraz bardziej nowoczesne zabezpieczenia elektroniczne.

Spójrzmy zatem nieco bliżej – jak sprawa wygląda w obrębie Unii Europejskiej? Kwestie związane z bezpieczeństwem posługiwania się instrumentami płatniczymi (w tym kartami płatniczymi) są uregulowane na poziomie Unii Europejskiej w dyrektywie 2007/64/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 13 listopada 2007 r. w sprawie usług płatniczych w ramach rynku wewnętrznego. Według oficjalnego stanowiska Narodowego Banku Polskiego, „mimo, że dyrektywa w sprawie usług płatniczych jest regulacją bardzo szczegółową i obszerną to jednak nie zawiera odpowiednika art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 12 września 2002 r. o elektronicznych instrumentach płatniczych (Dz. U. nr 169, poz. 1385 z późn. zm.), czyli nie daje uprawnienia punktom handlowym i usługowym do żądania okazania dowodu tożsamości przez kupujących. Z powyższego wynika, że uprawnienie to nie będzie prawem powszechnie obowiązującym we wszystkich krajach UE”. Zatem każde z państw, które będzie chciało zastosować taki sposób zabezpieczania transakcji, będzie musiało sprawę uregulować na mocy własnych przepisów. W opinii NBP, „przepis art. 10 ust. 1 ustawy o elektronicznych instrumentach płatniczych jest bardzo istotną regulacją prawną wpływającą na bezpieczeństwo posługiwania się elektronicznymi instrumentami płatniczymi i powinien dalej obowiązywać, niezależnie od przepisów wprowadzających do polskiego prawa dyrektywę w sprawie usług płatniczych”. Zgodnie z danymi zebranymi przez NBP, wartość oszustw związanych z posługiwaniem w Polsce kartami płatniczymi w 2008 r. wynosiła 0,01 % ogólnej wartości transakcji tymi instrumentami i była niższa niż w innych krajach Unii Europejskiej.

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – to przede wszystkim od użytkowników kart płatniczych zależy bezpieczeństwo ich finansów. Należy dbać o niedostępność dla osób trzecich nie tylko samej karty, ale również PINu do niej. Nie spuszczajmy jej z oka w trakcie płacenia (sprzedawca nie ma prawa zabrać karty na zaplecze, ani w inne oddalone od nas miejsce), a numer PIN najlepiej zapamiętajmy. Powinniśmy również zachować czujność i zwracać szczególną uwagę na budzący zastrzeżenia, podejrzany wygląd bankomatów i terminali płatniczych. Jak powszechnie wiadomo – przezorny zawsze ubezpieczony.

Imiona czytelników do wiadomości Redakcji.

Katarzyna Kowalczyk
k.kowalczyk@firma.bankier.pl

Źródło: Bankier.pl