W USA giełdy (tak jak i inne parkiety na całym świecie) reagowały przede wszystkim na informacje z Chin. Wypowiedź, byłego szefa centralnego urzędu statystycznego Chin, w której twierdził, że w czwartek, w corocznym przemówieniu do chińskiego parlamentu premier zapowie zwiększenie rządowej pomocy gospodarce dała rynkom mocny impuls popytowy.
Nadzieję na ożywienie chińskiej gospodarki wsparły też dane makro. Indeks PMI dla przemysłu wzrósł w Chinach trzeci miesiąc z rzędu. Gracze zakładają, że chińskie ożywienie pomoże gospodarce USA. Ja mam duże wątpliwości, bo to raczej ożywienie w USA może pomóc Chinom, a nie na odwrót. Z rynkiem się jednak nie dyskutuje. Zresztą być może wyprzedanemu technicznie rynkowi potrzebny był po prostu pretekst do rozpoczęcia korekty.
Dane makro jak zwykle bykom pomóc nie mogły. Okazało się, że według ADP w gospodarce (w sektorze prywatnym) ubyło 697 tys. miejsc pracy (oczekiwano, że ubędzie 600 tys.). Raport ADP traktowany jest jako zapowiedź (niezbyt wiarygodna) tego, co zobaczymy w raporcie oficjalnym, więc nic dziwnego, że na chwilę nastroje mógł popsuć. Publikowany był jednak przed sesją, więc szybko został zapomniany. Indeks ISM dla sektora usług spadł nieco mniej niż tego oczekiwano (z 42,9 na 41,6 pkt.). Sektor ten ciągle się kurczy, a to przecież ponad 80 procent gospodarki USA. To też zostało zlekceważone. Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki) też była bardzo pesymistyczna. Jedynie sektor farmaceutyczny i żywnościowy opierają się recesji. Fed uważa, że ożywienie zobaczyć możemy w 2010 roku lub w końcówce 2009. Graczom to nie przeszkadzało.
Na technicznie krańcowo wyprzedanym rynku akcji popyt dominował od początku sesji. Najmocniej rosły spółki sektorów surowcowych (miedź i ropa gwałtownie drożały). Właściwie tylko spadek kursu General Electric (z powodu kłopotów jego finansowego ramienia GE Capital) szkodził indeksom. To był jednak za mały minus, żeby popsuć nastroje. Indeksy rosły kończąc sesję sporymi zwyżkami (w końcówce sesji pojawiła się jednak chęć zrealizowania zysków). To jednak na razie była tylko korekta wywołana wyprzedaniem rynku. Sygnału kupna jeszcze nie ma.
W Polsce, w środę złoty od rana szybko się wzmacniał do innych, głównych walut. Nie przeszkadzało mu nawet umocnienie dolara na rynkach światowych (dosyć dziwne zresztą i przejściowe). Skala tego umocnienia naszej waluty była już nawet spora, ale przed 10.00 nagle zaczął gwałtownie tracić forint (pokonując szczyt wszech czasów), a to u nas kierunek kursów odwróciło. Złoty nadal był jednak silniejszy niż we wtorek, a po godzinie znowu zaczął się umacniać. Pomagał mu też rosnący już wtedy kurs EUR/USD. Być może osłabienie forinta wynikało z braku Węgier w oświadczeniu, które wyemitowały organy nadzoru nad bankami w Polsce, Czechach, Słowacji, Rumunii i Bułgarii. Apelowały one w nim do państw UE, aby nie traktować ich jako jednorodnego regionu z tymi samymi problemami ekonomicznymi. Potem dołączył się do tego oświadczenia również węgierski regulator, ale to już była musztarda po obiedzie. Forint zakończył dzień stratą. Węgry najwyraźniej są piętnowane przez inne kraje Europy Środkowej – wystawiane niejako „na strzał”. Nie jest to zdecydowanie polityka solidaryzmu europejskiego, ale podejście „ratuj się, kto może”.
GPW rozpoczęła środową sesję wzrostem. Tym razem zachowanie naszego rynku było dokładnie skorelowane z tym, co działo się na innych giełdach. Można powiedzieć, że byki przetrzymały trudne chwile z początku tygodnia i doczekały się poprawy sytuacji na świecie. Pozytywnie różniliśmy się jednak od giełdy węgierskiej, gdzie indeks BUX tracił (widać było różnice podobne do tych obserwowanych na walutach). Oczywiście siłą napędową były w dalszym ciągu zlecenia koszykowe. Wśród spółek nadal wyróżniała się bardzo pozytywnie KGHM. Już po 2 godzinach WIG20 testował opór w oknie bessy na wysokości 1.436 pkt., a po południu go pokonał. Dopiero po pobudce w USA pojawiła się chęć do realizacji zysków, ale była bardzo nietrwała, a potem indeks pognał na północ. WIG20 zamknął okno bessy (1.436 pkt.) i wybił się z dwumiesięcznego kanału trendu spadkowego (na sesji z e sporym wzrostem obrotu) dając sygnał kupna zakresem wzrostu przynajmniej do 1.600 pkt. To nie znaczy, że już od dzisiaj indeksy będą tylko rosły, ale od dzisiaj obowiązują sygnały kupna.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi