Dobrej whisky można się napić nie tylko w Szkocji. Coraz częściej oczy miłośników tego trunku zwracają się w stronę odległej od Wysp Brytyjskich o 15 tys. kilometrów… Japonii.
W 1853 r. u wybrzeży Japonii zacumował swoje okręty amerykański kapitan Matthew Perry, a Japonia została zmuszona do porzucenia polityki izolacji oraz do otwarcia się na świat. W drugiej połowie XIX w. Kraj Kwitnącej Wiśni nie tylko zaczął wdrażać zagraniczne technologie, ale również przyswoił kulturę picia zachodnich trunków, a wśród nich whisky.
Choć próby wyprodukowania whisky w Japonii podjęto już w XIX w., to pierwsza destylarnia w tym kraju stanęła dopiero w 1924 r. Jej otwarcie było możliwe dzięki wyprawie chemika Masataki Taketsuru na studia do Glasgow. Podczas swojego pobytu podjął on m.in. pracę w destylarni w Campbeltown. Wiedzę tam zdobytą wykorzystał po powrocie do kraju i pomógł w zbudowaniu pierwszej destylarni na wyspach. Jej fundatorem był Shinjiro Torii, który od lat nosił się z zamiarem rozpoczęcia produkcji whisky w Japonii. Dzięki spotkaniu tych dwóch panów mogła powstać słynna destylarnia w miejscowości Yamazaki.
Japończycy okazali się mistrzami w przyswajaniu zagranicznych technologii, także tych dotyczących produkcji whisky. Dzięki dochowaniu wierności szkockim wzorcom i produkcji według tradycyjnych metod szybko zaczęli wytwarzać trunki najwyższej jakości. Uważa się, że pośród wszystkich trunków produkowanych na świecie są one najbardziej zbliżone pod względem smaku do swoich szkockich pierwowzorów.
Przez wiele lat japońskie destylarnie produkowały głównie na rynek krajowy i dopiero pod koniec lat 90. zostały odkryte przez cały świat. Sława destylarni z Kraju Kwitnącej Wiśni obiegła glob, a trunki w nich produkowane zaczęły pobijać serca miłośników whisky. Niestety nie wszystkie destylarnie doczekały złotych lat japońskiej whisky. Przykładem może być Karuizawa, która od 1955 r. produkowała trunki tylko na rynek krajowy, i to w niewielkich ilościach. Swoje podwoje zamknęła w 2000 r., a budynki po niej zostały sprzedane.
Po Karuizawie pozostały jednak beczki pełne wysokiej jakości whisky. Te zostały zakupione przez firmę Number One, która postanowiła sprzedawać je na całym świecie. Znawcy i kolekcjonerzy whisky szybko poznali się na trunkach produkowanych w tej destylarni, położonej u podnóża wulkanu Asama. Niestety na świecie pozostało już zaledwie 300 beczek wyprodukowanych w jej murach i nikt nie wie, kiedy ostatnia z nich zostanie zabutelkowana.
Na wyspach funkcjonuje obecnie zaledwie 9 destylarni (w Szkocji jest ich ponad 100), a większość ich produkcji przeznaczona jest do wytwarzania whisky blended, czyli mieszanki różnych whisky. Tylko niewielka ilość trafia na rynek w formie single malt, czyli wyprodukowanej przez jedną destylarnię z jednego rodzaju słodu jęczmiennego, a właśnie taka najbardziej pożądana jest przez kolekcjonerów.
Do tego należy dodać fakt, że tylko jedna z czynnych destylarni posiada pochodzące jeszcze z lat 60. stare beczki, czego dowodem jest chociażby ostatnia edycja 50-letniego trunku. Jest nią Yamazaki. Część znawców whisky podejrzewa, że takowe stare zapasy mogą kryć się jeszcze w magazynach destylarni Yoichi, ale to tylko domysły. Koncern Nikka, do którego należy Yoichi, nie informuje o zapasach whisky, a najstarsze znane edycje pochodzą z lat 80. Jeśli chodzi o zamknięte destylarnie, to tak stare zapasy whisky pozostały już tylko po Karuizawie.
Z tych powodów nie powinno nas dziwić, dlaczego kolekcjonerzy tak walczą o każdą butelkę dobrej, starej japońskiej whisky single malt. Warto również dodać, że Japończycy niechętnie dzielą się swoimi skarbami i rzadko sprzedają całe beczki obcokrajowcom — z reguły oferują już zabutelkowany produkt.
Z tych powodów najstarsze japońskie whisky, wypuszczone w limitowanych edycjach oraz pochodzące z najbardziej znanych destylarni, takich jak Yamazaki czy Karuizawa, osiągają zawrotne ceny i sprzedają się na pniu. Dotychczas tytuł najdroższej japońskiej whisky należał do 50-letniej Yamazaki, której wypuszczono trzy edycje (w latach 2005, 2007 i 2011). Ostatnia z nich liczyła zaledwie 150 butelek. Wszystkie sprzedały się w ciągu 48 h za cenę 1 mln jenów, czyli ok. 8,5 tys. funtów brytyjskich. Rekord ten szybko jednak może zostać pobity, ponieważ już w marcu 2013 r. na rynek trafi 52-letnia whisky Karuizawa z 1960 r. Jej cena to 12,5 tys. funtów brytyjskich, a wszystkie butelki są już zarezerwowane. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego, skoro do jej rozlania użyto najstarszej beczki, jaka pozostała po tej słynnej destylarni, i jednej z ostatnich pozostałych z lat 60.
Źródło: Wealth Solutions