Kolejny bardzo udany tydzień na warszawskiej giełdzie nie był wprawdzie zaskoczeniem biorąc pod uwagę siłę popytu, z jakim mamy do czynienia w ostatnim czasie. Bardziej zaskakujący był natomiast agresywny styl kupowania akcji w przedświątecznym krótszym tygodniu, a także w okresie poprzedzającym sezon kwartalnych raportów finansowych.
Widać wyraźnie, że dla tego kapitału, który aktualnie angażuje się na rynku, raporty nie są głównym kryterium podejmowania decyzji, co z kolei sugeruje, że decydujące znaczenie odgrywa aktualnie kapitał spekulacyjny o horyzoncie krótko i średniookresowym.
Presja kupujących z sesji na sesję jest coraz większa. Coraz większa rzesza inwestorów pragnie w tym średnioterminowym ruchu wzrostowym uczestniczyć nie dopuszczając tym samym do większych korekt. Jeszcze pod koniec marca, kiedy nastroje na rynku były zdecydowanie bardziej umiarkowane niż obecnie, korekta mogła trwać prawie tydzień. Teraz kupujących na taką cierpliwość już nie stać. Każdy, nawet niewielki spadek cen traktowany jest jako okazja inwestycyjna. Powoli ten kilkutygodniowy wzrost staje się więc niebezpieczny. Szczególnie w przypadku spółek małych i średnich rynek traci przyczepność. O ile WIG20 nieśmiało zmierza do cen obserwowanych na początku roku, to sWIG80 jest już na poziomach najwyższych od sześciu miesięcy.
W krótkim i średnim terminie rynek pozostaje bardzo silny i przede wszystkim szeroki. We wzroście uczestniczy coraz większy odsetek spółek, wśród których nie brakuje firm przeżywających poważne trudności. To z kolei dowodzi, iż obecna fala wzrostowa ma przede wszystkim charakter odreagowania spadku, który do lutego sprowadził rynkowe wyceny spółek do przesadnie niskich poziomów. Obecnie natomiast ta przesada zaczyna iść w przeciwnym kierunku, zwłaszcza przy coraz powszechniejszej opinii dyskontowania przez rynki przyszłej poprawy w realnej gospodarce. Na krótką metę te argumenty są wystarczające, w dłuższej perspektywie rynek poczeka na potwierdzenie. Trudno więc wskazać docelowy poziom zasięgu tego dynamicznego wzrostu. Celem minimum takiego odreagowania powinien być poziom, z którego rozpoczęła się ostatnia przecena, a która doprowadziła do krańcowego niedowartościowania rynku. Dla indeksu WIG20 byłby to poziom ok. 1900 punktów. W przypadku indeksu szerokiego rynku WIG można by wskazać poziom ok. 29000 – 29500 tys. punktów. Ponieważ do tych wartości brakuje już niewiele, możliwa do zrealizowania nagroda również systematycznie się kurczy. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że w krótkim terminie rynek już wykupiony, co jednak oprócz ostrzeżenia przed wystąpieniem korekty, jest również oznaką siły kupujących.
Jacek Rzeźniczek
Główny Analityk
Secus Asset Management SA
Źródło: Secus Asset Management SA