Czego boją się banki spółdzielcze?

W bankach spółdzielczych panują trzy fobie: ksenofobia, fobia i autofobia – wymieniał na konferencji prasowej prezes BPS Mirosław Potulski. W Polsce działa 49 banków komercyjnych i… 575 banków spółdzielczych. Cieszą się dużym zaufaniem klientów, jednak mają problem z nadpłynnością i dużymi dysproporcjami pomiędzy poszczególnymi bankami.

Dlaczego emisja obligacji na Catalyst cieszy się coraz większą popularnością? W czwartek na rynku pojawiły się obligacje trzech banków. Zadebiutował Warszawski Bank Spółdzielczy, GBS w Barlinku oraz Spółdzielczy Bank Rzemiosła i Rozwoju w Wołominie. Tym sposobem mamy już 23 banki, których obligacje znajdziemy na rynku Catalyst. Dla banków to nie tylko prestiż, ale i realna szansa na pozyskanie kapitału. Pomaga w tym zainteresowanie klientów detalicznych. Wśród posiadaczy obligacji notowanych banków spółdzielczych jest ich już 48 proc. Trudno się dziwić zainteresowaniem: w czerwcu oprocentowanie tych obligacji zawierało się w przedziale 7,47 proc. – 8,75 proc. Obecnie łączna wartość 23 serii obligacji spółdzielczych to ponad 350 mln złotych.

Stany lękowe banków

Nie na darmo mówi się, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy partie. Nie jest łatwo wykreować wspólną politykę banków spółdzielczych, kiedy jest ich 575, z czego aż 359 zrzeszonych jest z Bankiem Polskiej Spółdzielczości. W Polsce banków spółdzielczych nie reguluje jedna ustawa, a kilka. Jeśli do tego dołoży się konflikt pomiędzy lokalnymi interesami, a interesem wspólnym banków jako zrzeszonej grupy, to słowa prezesa nabierają jeszcze większego znaczenia. Jest też 10 mld złotych nadpłynności.

– Mieliśmy ostatnio emisję publiczną, ponieważ nie udało się przegłosować prywatnej. Mamy dzisiaj 502 akcjonariuszy banków spółdzielczych, i na zamówionych 240 mln, nasza rada nadzorcza i walne zgromadzenie pozwoliło nam wyemitować 67 mln. Jest to awersja banków spółdzielczych do wpuszczenia inwestora zagranicznego, który przecież ma ograniczenia do wykonywania prawa głosów, niemniej jednak trzy fobie panują w bankach spółdzielczych. – wyjaśnia Mirosław Potulski, prezes BPS. – Ksenofobia, czyli lęk przed obcym. Jest też fobia, czyli lęk przed Skarbem Państwa: dzisiaj jest jedna ekipa, jutro inna, jest on niestabilny. Trzeci lęk to „autofobia” – banki boją się samych siebie, np. boją się, że prezes małego banku spółdzielczego kierując się interesem krótkookresowym, kiedy ma problem w banku, sprzeda akcje i zakłóci strukturę akcjonariatu. – wylicza prezes Potulski.
– Jeżeli nie przełamiemy tych fobii i stereotypu myślenia, to nie poradzimy sobie z tym problemem. A 10 mld zł leży. – podsumowuje prezes BPS.

Na ratunek Catalyst

Banki spółdzielcze emitują papiery dłużne, ponieważ chcą zwiększyć fundusze własne. Nie brakuje warunków – pieniądze z emisji nie mogą przekroczyć 50 proc. podniesionych funduszy, a nadzór musi wydać zgodę na zakwalifikowanie uzyskanych pieniędzy do funduszy własnych. Niemniej jednak, walka z nadpłynnością jest istotna i nie wyklucza się nawet łączonych emisji kilku banków. Przydałoby się również zainteresowanie zagranicznych inwestorów.

– Jesteśmy pod wpływem regulacji. Zgodnie z dyrektywą Bazylea III i dyrektywą CRD IV fundusze udziałowe mogą być zakwalifikowane do tzw. pierwszej kategorii i mogą być traktowane jako fundusze niestabilne. Trwa wielka dyskusja na ten temat i w związku tym musimy poszukać innych sposobów wzmocnienia funduszy własnych. – tłumaczył prezes Potulski. – Jeżeli mamy dzisiaj banki, gdzie fundusze udziałowe stanową 70 proc. to jest już problem, który może spowodować duże turbulencje w funkcjonowaniu banku. Musimy inaczej budować fundusze własne banków spółdzielczych. Temu ma również służyć emisja obligacji – przekonuje prezes BPS.

Rzucają się również w oczy dysproporcje pomiędzy poszczególnymi bankami. Na konferencji poprzedzającej debiut obligacji 3 kolejnych banków przedstawiono przykładowe różnice pomiędzy wskaźnikami płynności. Mamy w Polsce banki, gdzie współczynnik wypłacalności jest wykorzystany do maksimum – przekracza ledwie 9 proc. W grupie banków spółdzielczych znajdą się jednak banki, gdzie ten sam wskaźnik wynosi kilkadziesiąt procent. W skrajnych przypadkach jest i 70 proc.

– Kapitał w sektorze jest, ale jest źle rozlokowany. Trzeba go alokować z tych banków, które nie mają na niego pomysłu do tych, które bardzo aktywnie na rynku działają i mogłyby aktywować te nadwyżki. Są to banki będące obecnie na rynku Catalyst – komentuje Potulski.

Nadpłynność 10 mld 213 mln – tyle wyniosła nadwyżka depozytów nad kredytami w czerwcu 2011 roku. Na porównania w bankach komercyjnych brakuje 110 mld złotych na finansowanie działalności kredytowej poprzez depozyty. Chociaż skala działalności nie jest porównywalna, to jednak nadpłynność w bankach spółdzielczych to faktycznie niewykorzystany potencjał.

Obligacje cieszą się coraz większą popularnością, jednak nadal tylko 3,5 proc. banków korzysta z tej formy pozyskania kapitału. A 10 mld zł nadal leży i czeka.

Tomasz Jaroszek

Źródło: PR News