Czy Android zepchnie iOS na drugi plan?

W Google Play pojawiła się aktualizacja aplikacji INGMobile, wprowadzająca kilka ważnych nowości. Swoją aplikację dla smartfonów z Androidem wypuścił Alior Bank. Dziś każdy liczący się z klientem bank „mobilny” oferuje aplikację na smartfony z systemem Googlea. Czy w dłuższej perspektywie zielony robot zepchnie urządzenia działające na iOS na dalszy plan?


Program INGMobile nieco się różni od podobnych rozwiązań proponowanych przez konkurencję. Przede wszystkim wizualnie. Ma przyjemnie animowany, kaskadowy układ ikonek w menu. Ikonki są duże i łatwo w nie trafić nawet na ekranie małego telefonu. Mimo wodotrysków aplikacja jest czytelna, działa bardzo szybko i sprawnie. Wartością dodaną i jak na razie jedynym tego typu rozwiązaniem na rynku jest pasek stanu, przedstawiający stan środków na rachunku. Klient nie musi logować się do aplikacji, by sprawdzić, ile pieniędzy ma na koncie osobistym. Wystarczy uruchomić aplikację.

Najnowsza aktualizacja dla Androida, dostępna w Google Play od 3 stycznia, wnosi dodatkowe usprawnienie. Bank udostępnił tzw. widget pozwalający zainstalować pasek postępu bezpośrednio na pulpicie telefonu. Widget to mała aplikacja – skrót pozwalający korzystać z niektórych funkcji głównego programu bez konieczności jego uruchamiania. Obecnie pasek postępu można więc sobie zainstalować na głównym ekranie telefonu i przy każdym zerknięciu na pulpit mieć wgląd w stan finansów. Dla mnie bomba!

Można oczywiście powiedzieć, że nie jest to dobre rozwiązanie, bo gdy pożyczamy komuś na chwilę telefon, to taka osoba ma od razu wgląd w stan naszych finansów. Otóż nie do końca. Pasek postępu jest tak skonstruowany, że nie pokazuje, jaką kwotę mamy na rachunku. Klient sam ustala, jaką wartość ma wskazywać widget (np. od 0 do 2 tys.) i jest to wiedza znana tylko jemu. Dla osoby postronnej nie jest wiadome, jaką kwotę wskazuje pasek stanu.

Widgety wydają się bardzo ciekawym pomysłem na usprawnienie procesu korzystania z aplikacji finansowych. Takie rozwiązanie wykorzystał już w nowej wersji program SkyCash, który pozwala m.in. na zakup biletów komunikacji miejskiej. Klient zamiast uruchamiać aplikację, logować się, wybierać odpowiedni bilet czy miasto, po prostu wyciąga na pulpit wcześniej skonfigurowany widget. Później może dokonać zakupu dosłownie w kilka sekund, co znacznie skraca cały proces transakcji. Wydaje się więc, że widgety mogłyby znaleźć znacznie szersze zastosowanie w bankowości mobilnej. Na przykład w wirtualnych portfelach, gdzie klient z poziomu pulpitu mógłby wybrać kartę do płatności NFC lub wygenerować kod do płatności (później zatwierdzany PIN-em).

Widget to niejedyna nowość w INGMobile. Pojawiła się możliwość realizowania przelewów do odbiorców zdefiniowanych wcześniej w systemie bankowości internetowej. Tu jednak, podobnie jak w przypadku przelewów dowolnych, ustalony jest kwotowy limit transakcji w wysokości 500 zł. Klienci dostali także możliwość spłacania karty kredytowej (na brak tej funkcji narzekał Michał Kryński), przeglądania historii karty do trzech miesięcy wstecz oraz podglądu szczegółów ostatniego cyklu rozliczeniowego. Nowa wersja aplikacji pozwala też na pobieranie potwierdzenia PDF w szczegółach transakcji oraz sprawdzanie blokad na rachunku i transakcji oczekujących. Zaktualizowana została ponadto baza bankomatów i dodana funkcja kopiuj/wklej.

W ostatnim czasie grono androidowych aplikacji mobilnych powiększyło się o nową pozycję. Swoją aplikację pod koniec grudnia wydał Alior Bank. Sama aplikacja prezentuje się bardzo dobrze, choć w porównaniu do ING-owej utrzymana jest w bardziej klasycznym układzie. Według mnie wygląda też znacznie lepiej i jest wygodniejsza niż aplikacja wdrożona w Alior Syncu.

Na przestrzeni ostatnich miesięcy rynek aplikacji mobilnych zmienił się diametralnie. Dziś już każdy liczący się z klientem bank „mobilny” oferuje swoją aplikację dla telefonów wyposażonych w system Android. Jeszcze dwa lata temu liczył się tylko iOS. W grudniu 2011 roku pisałem, powołując się na prognozy Gartnera, że do końca 2012 roku Android zawładnie połową rynku sprzedaży smartfonów. Okazuje się, że już po III kwartale 2012 system ten miał 75 proc. udział w rynku sprzedawanych smartfonów (dane z IDC). To wzrost o 95 proc. w stosunku do roku poprzedniego.

Android staje się dziś systemem masowym i wydaje się coraz bardziej perspektywiczny. Chociażby dlatego, że aplikacje będą mogły obsługiwać promowane przez banki płatności systemu NFC, którego obsługi nie umożliwiają telefony Applea. Do niedawna bankowcy tłumaczyli, że pierwszeństwo ma iOS, bo użytkownicy produktów z nadgryzionym jabłkiem są o wiele aktywniejsi w sieci i częściej logują się do konta. Ten argument z biegiem czasu oraz wraz ze wzrostem liczby urządzeń działających na Androidzie już traci i nadal będzie tracił na znaczeniu. Nie można też wykluczyć dalej idącego scenariusza – w dłuższej perspektywie iOS może zostać zepchnięty na dalszy plan, bo bardziej będzie się opłacało skupić na masowych rozwiązaniach. W tym przypadku na Androidzie. Taki scenariusz na naszym rynku zdominowanym przez oprogramowanie z zielonym robotem w logo jest coraz bardziej prawdopodobny.

Zresztą takie ruchy są już widoczne na niektórych rynkach, na przykład w Australii. Dwa największe banki na tamtym rynku – St George Bank i Commonwealth Bank of Australia – odsunęły na bok iOS i postanowiły skoncentrować swoją uwagę na systemie Android. Właśnie dlatego, że coraz więcej klientów tych banków posiada smartfony z Androidem.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl

//