Czy banki podniosą oprocentowanie kart kredytowych?

Wyższe stopy procentowe od razu dały się we znaki posiadaczom kredytów opartych o WIBOR. W pierwszej kolejności przedsiębiorcom, a obok nich posiadaczom kredytów mieszkaniowych w PLN. Najbliższe miesiące raczej nie będą dla nich dobre, bo stopy procentowe będą rosły. Nieciekawa sytuacja polityczna może sprawić, że w wyborczym ferworze obietnic, obecnie rządzący wydadzą pieniądze, których w budżecie po prostu nie ma. Nawet jeśli nic takiego nie nastąpi, to i tak stopa referencyjna może dojść pod koniec przyszłego roku nawet do 6%. Może to mieć zatem wpływ również na kredyty konsumenckie, zazwyczaj o stałej stopie procentowej.Do tej pory banki raczej wstrzemięźliwie odnosiły oprocentowanie takich kredytów. W sumie utrzymywały sporą marżę, skoro średnia rzeczywista stopa procentowa w maju wynosiła wg danych NBP aż 21,4% (rok wcześniej 18,9%). Oczywiście to efekt większej ekspansji kredytowej, a co za tym idzie wyższego ryzyka, ale widać wyraźnie, że consumer finance to prawdziwa żyła złota w porównaniu z marżami uzyskiwanymi na kredytach hipotecznych. Nie ma się zatem co dziwić pojawianiu się na tym rynku kolejnych graczy. Kredyty hipoteczne, podobnie jak na Zachodzie, stały się raczej sposobem na akwizycję klienta, niż źródłem bezpośredniego zarobku. Pieniądze zarabia się na przykład wręczając takiemu klientowi kartę kredytową.

A właśnie rosnące stopy procentowe spowodowały, że banki stanęły przed ogromną pokusą. Podwyżka stóp rzędu 0,25 pp oznacza możliwość podwyższenia oprocentowania KK aż o 1 pp (maksymalne stawki oprocentowania do 4-krotności kredytu lombardowego NBP). Łatwo zatem obliczyć, że do 25-go kwietnia maksymalne możliwe prawem oprocentowanie wynosiło 22%, podczas gdy od 28 czerwca jest to już 24%. Niby tylko 2pp, ale procentowo jest to już całkiem sporo. Zwłaszcza, jeśli się doliczy różne obowiązkowe i fakultatywne ubezpieczenia. No właśnie. Jest to nieodparta pokusa, żeby zgodnie z prawem zacząć zarabiać na nieco mniej świadomych klientach. I nie ma się co łudzić, że banki nie będą korzystały z okazji.

Sposób jest prosty – wystarczy, tak jak od 2 lipca Bank Millennium, podwyższyć oprocentowanie transakcji gotówkowych. Co oczywiste uderzy w osoby, które wypłacają gotówkę z bankomatów. Można przyjąć, że jeśli już tak robią, to raczej nie zwrócą uwagi, że coś w ogóle podrożało. Bank nie musi za dużo zmieniać na stronach internetowych, na wyciągu poinformował, owszem, ale tak, żeby nic nie było widać. Jednym słowem po cichutku można zarobić całkiem spore pieniądze. Zwłaszcza, że kart kredytowych szybko przybywa, do tego przede wszystkim w portfelach klientów, którzy niekoniecznie wiedzą, jak się takim plastikowym pieniądzem posługiwać.

W cywilizowanych krajach chociaż taki konsument może w razie czego ogłosić upadłość konsumencką. W Polsce do końca życia może go ścigać komornik. Oczywiście przesadzamy. Chociaż…