Czy warto zmienić bank na spółdzielczy?

Niskie kapitały, przestarzałe technologie i ograniczona oferta produktowa – to słabe strony banków spółdzielczych. Mocne zaś to: lepsza znajomość klienta, szybszy proces decyzyjny i większa elastyczność. BS-y mogą być alternatywą dla sektora komercyjnego.  

Choć w Polsce działają 573 banki spółdzielcze, które mają ponad 4 tys. placówek i 3 tys. bankomatów, to sektor pozostaje w cieniu kilkudziesięciu banków komercyjnych. Sposób działania banków spółdzielczych różni się bowiem od działalności banków o profilu uniwersalnym. Większość BS-ów to instytucje małe, działające na niewielkim obszarze, które kierują swoją ofertę do mieszkańców lokalnych społeczności. Tylko niektóre mają zasięg ogólnopolski. Suma aktywów banków spółdzielczych to zaledwie 7 proc. całego sektora.

W najnowszym Monitorze Bankowym, przygotowanym na zlecenie Związku Banków Polskich, bankowcy odpowiadali na pytania dotyczące sektora banków spółdzielczych. Przedstawicieli banków poproszono o wskazanie najsłabszych i najmocniejszych stron bankowości spółdzielczej. Odpowiedzi udzielali przedstawiciele BS-ów i banków komercyjnych.

Za mało kasy

Najczęściej wskazywaną słabą stroną banków spółdzielczych były niskie kapitały własne (36 proc.), słabe zaplecze technologiczne przekładające się na niski poziom bankowości internetowej (23 proc.) i ograniczenia w ofercie produktowej (21 proc.). Wśród wad wymieniono także regionalizm, czyli działanie na niewielkim obszarze. Co ciekawe, aż 14 proc. ankietowanych nie potrafiło wskazać słabych stron banków spółdzielczych.

Połowa przedstawicieli sektora spółdzielczego zgodziła się z zarzutem o niskich kapitałach. To efekt tego, że większość z nich to małe instytucje. Wszystkie działają też wyłącznie w oparciu o polski kapitał, bez wsparcia zagranicznych inwestorów. Niskie kapitały mogą wkrótce stać się dla nich poważnym problemem. W kwietniu Parlament Europejski przyjął pakiet CRDIV/CRR, który podnosi wymogi kapitałowe i płynnościowe dla banków.

Przedstawiciele sektora spółdzielczego szacują, że większość banków spółdzielczych samodzielnie nie spełni nowej normy płynności. Ratunkiem będzie dla nich zmiana przepisów lokalnych i wyliczanie kapitałów wspólnie dla całego zrzeszenia. Trwają prace nad poprawkami, ale nastroje spółdzielców nie są najlepsze. Aż 41 proc. ankietowanych spółdzielców uważa, że sektor czeka stagnacja, a 10 proc. przewiduje nawet upadek bankowości spółdzielczej. Na to, że sektor będzie się rozwijał, liczy mniej niż połowa ankietowanych.

Kiepsko z technologią? Nie do końca

Przedstawiciele sektora spółdzielczego nie do końca zgadają się z zarzutem, że ich banki są zapóźnione technologicznie. Wśród banków spółdzielczych jest grono w pełni nowoczesnych instytucji. To w sektorze spółdzielczym po raz pierwszy w Polsce pojawiły się bankomaty biometryczne – wprowadził je Podkarpacki Bank Spółdzielczy w Sanoku. Ten sam bank wprowadził także wpłatomat do bilonu, którego nie oferują banki komercyjne. Obecnie spółdzielcy – podobnie jak banki komercyjne – pracują nad bankowością mobilną. Niektóre banki pozwalają zdalnie zakładać lokaty, a większość oferuje bankowość internetową.

Spora część banków, zwłaszcza tych mniejszych, jest jednak bardziej zapóźniona technologicznie, i to ta grupa decyduje o negatywnym wizerunku całości. BS-om zarzuca się także wąską ofertę produktową – większość z nich oferuje tylko klasyczne instrumenty finansowe: konta, karty kredyty i lokaty. Nie uświadczy się tu zaawansowanych produktów inwestycyjnych czy polisolokat. Aż 10 proc. ankietowanych wskazało wśród wad sektora spółdzielczego regionalizm, czyli prowadzenie biznesu tylko na niewielkim obszarze.

Relacyjność z prawdziwego zdarzenia

Dla jednych regionalność to wada, dla innych jednak zaleta. Badanie pokazało bowiem, że dla ponad połowy ankietowanych regionalny sposób działania i znajomość rynku lokalnego i swoich klientów są największymi atutami bankowości spółdzielczej. To tak zwana relacyjność z prawdziwego zdarzenia, o jakiej mogą tylko pomarzyć duże banki komercyjne. Prezesi i pracownicy małych banków często znają swych klientów osobiście i podejmując decyzje, nie opierają się wyłącznie na suchej dokumentacji. Proces decyzyjny jest szybszy, elastyczniejszy i mniej skomplikowany.

Źródło: ZBP

Taka relacyjność procentuje. Z przeprowadzonego niedawno wśród klientów banków spółdzielczych badania wynika, że aż 54 proc. ankietowanych poleciłoby swój bank znajomym, a jedynie 26 proc. zdecydowanie nie poleciłoby banku spółdzielczego. Pytania zadano także klientom banków uniwersalnych. Wskaźnik Net Promoter Score (różnica między pozytywnymi a negatywnymi opiniami) lepszy od spółdzielców miały tylko Alior Bank i Inteligo.

Wojna na dwóch frontach

Banki spółdzielcze mają w garści niezaprzeczalne atuty: lojalnych klientów i pozytywny wizerunek. Powoli starają się także wychodzić z zaścianka na ulice wielkich miast. Część z nich zmienia swoje marki na bardziej nowoczesne. Za przykład mogą posłużyć NeoBank, Hexa Bank, Esbank czy PBS Bank. Kilka tygodni temu oba zrzeszenia podpisały porozumienie o wspólnej promocji marketingowej sektora spółdzielczego. W Warszawie pojawiły się banery reklamujące sektor spółdzielczy.


Źródło: Bank BPS

O ile jednak bankom spółdzielczym marzy się rynek wielkomiejski, o tyle coraz więcej instytucji o profilu uniwersalnym łakomie spogląda na tzw. Polskę powiatową. To chociażby BGŻ czy Bank Pocztowy, który ubankowienie tego segmentu wpisał sobie nawet do strategii. Jeśliby doszło do przejęcia Pocztowego przez PKO BP, spółdzielcy mieliby twardy orzech do zgryzienia.

Najbliższe lata będą więc dla banków spółdzielczych przełomowe. Będą musiały sprostać nowym wymogom kapitałowym, bronić własnych regionów przed bankami uniwersalnymi i agresywniej walczyć o klienta wielkomiejskiego. Batalia na dwóch frontach nie będzie jednak tania. Nie można więc wykluczyć, że spółdzielców czeka w najbliższym czasie konsolidacja. Nie jest to jednak obce dla nich zjawisko, bo ten proces zachodzi tam nieustannie. Dziś działa „tylko” pół tysiąca banków spółdzielczych, podczas gdy jeszcze kilkanaście lat temu było ich dwa razy więcej. Być może po połączeniu sił staną się znacznie mocniejszym zagrożeniem dla banków uniwersalnych.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl