Miniony tydzień był szczególny z racji wygasających pod każdą długością i szerokością geograficzną marcowych serii wszelakich kontraktów futures, forward i opcji. Krytyczna piątkowa sesja przebiegła wyjątkowo spokojnie, więc z dużej chmury stresu wyszedł mały deszcz giełdowych cudów. Następny Dzień Trzech Wiedźm postraszy dopiero w trzecim tygodniu czerwca, a na parkietach może pojawi się trwalszy powiew wiosennego optymizmu.
Całkiem już długotrwały zanik trendu na indeksie WIG20 przebywającym w okolicach 1500 pkt zaczyna być męczący. Równowaga ta jest wypadkową niechęci do sprzedaży akcji, dla której przeciwwagę stanowi jednaki brak zapału do ich kupna celem pokonania średnioterminowych oporów. W atmosferze umacniających się walut naszego regionu coraz bardziej wyraziste stają się nadzieje na powrót kapitału zagranicznego. Katalizatorem władnym urzeczywistnić taki scenariusz mogą być wykresy wskaźników giełdowych wyrażone choćby w dolarach. Tutaj sytuacja jest bardziej zachęcająca, czego dowodem niech będzie konkretny przykład. W ubiegły czwartek WIG20 kwotowany w złotych wzrósł o 2,4 proc., natomiast w dolarach zwyżka sięgnęła 6,7 proc. i właśnie ten odczyt bardziej porusza wyobraźnię zagranicznych zarządzających funduszami. W ciągu 5 tygodni od dołka z 18 lutego nasz wskaźnik blue chips wzrósł w ujęciu dolarowym już o 40 proc., więc z perspektywy Wujka Sama pociąg z zyskami zaczyna odjeżdżać. Tym bardziej, że dźwigają się wreszcie ceny surowców przemysłowych (ropa, metale), co może stanowić kolejny zwiastun końca globalnej bessy. Nowy tydzień przywitano solidnymi, sięgającymi 3-5 proc., wzrostami na giełdach azjatyckich oraz europejskich.
Co do przewidywań przyszłego kursu złotego trwa prawdziwa żonglerka liczbami, od której prędzej się zgłupieje niż cokolwiek na niej zyska. Najlepiej przyjmować bez emocji kolejne wynurzenia wszelakich renomowanych, wielebnych i innych szacownych instytucji, bo podążanie za ich wskazaniami zazwyczaj groziło przysłowiowym zgaszeniem światła i uwikłaniem się w straty. Często występuje tu konflikt interesów, przejawiający się pisaniem zgodnie z posiadanym kierunkiem zaangażowania na rynku. Można znaleźć kilka głośnych przykładów z ostatnich miesięcy.
Takie konflikty interesów w swej naturze są całkiem podobne do tych występujących przy wszelakich powiązaniach biznesowo-politycznych. Sowity wyraz egzystencji tych ostatnich dał właśnie miniony tydzień, przy czym zazwyczaj są one skryte poza parkietami giełdowymi. Można by stworzyć dwa pozagiełdowe, nieformalne indeksy, które z całą pewnością nie tylko oparłyby się całej bessie, ale wręcz nieustannie biłyby kolejne rekordy hossy. Proponuję dla nich robocze nazwy w transjęzykowej wersji Ponglish: „Pi-aR Composite” oraz „Prywata Composite” bez wytykania palcami ich licznych składowych.
Co ma nam do zaoferowania pierwszy wiosenny tydzień 2009 r.? Poniedziałkowe przedpołudnie przyniosło nowe krótkoterminowe szczyty na indeksie WIG20 (o godz. 12 kwotowany był na poziomie 1545 pkt), sugerujące kontynuację marszu przynajmniej do 1600 pkt. Jeśli całe marcowe zawahanie wokół wspomnianych 1500 pkt stanowiło płaską korektę ochładzającą nieco rynek, to najbliższy opór może być tylko iluzoryczny. Niektórzy mogą wprawdzie posiłkować się 50-proc. zniesieniem całej styczniowo-lutowej fali bessy (biegnącym właśnie tuż pod 1600 pkt), jednak zbiorowej asekuracji fakt ten raczej nie wywoła.
Z zaplanowanych do publikacji danych makroekonomicznych grubszego kalibru należy wyróżnić: wtorkowe indeksy PMI dla sektorów usług i produkcji w Niemczech i Francji, tego samego dnia dynamika naszej sprzedaży detalicznej oraz stopa bezrobocia za luty (prognozy to odpowiednio: spadek o 1 proc. rok do roku, oraz 10,9 proc.); w środę rano niemiecki indeks Ifo, a po południu decyzja RPP co do stóp procentowych – ich dalsze obniżenie mogłoby zdusić kiełkujący dobry sentyment do złotego; również w środę oczekuje się spadku zamówień na dobra trwałe w USA oraz potwierdzenia mizerii w nieruchomościach na rynku pierwotnym; czwartek przyniesie ostateczne ustalenie spadku amerykańskiego PKB w ubiegłym kwartale.
Technicznie, dla wielu indeksów giełdowych utrzymują się silne średnioterminowe pozytywne dywergencje na oscylatorach. Ich prowzrostowa wymowa powinna się zacząć materializować w formie wiosennej zieleni, jeśli tylko wystąpią oznaki poprawy kluczowych wskaźników makroekonomicznych, generujące apetyt na większe ryzyko inwestycyjne.
Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions
Źródło: Wealth Solutions