Dariusz Bogdan: Mamy wiele do zrobienia

Nasz rynek e-commerce to około 15,5 mld złotych rocznie i wysoka dynamika wzrostu każdego roku – wyjaśnia Dariusz Bogdan, Wiceminister Gospodarki – Najważniejsze żeby przedsiębiorca bez wychodzenia z domu czy też z własnej firmy mógł uzyskać dostęp do usług.  

Rynek e-commerce rozwija się w Polsce dosyć dynamicznie, ale gdybyśmy chcieli pokazać się na tle Unii Europejskiej, to gdzie plasują się nasi przedsiębiorcy internetowi?


Nie wygląda źle, ale nie wygląda również rewelacyjnie. Nadal mamy bardzo dużo do zrobienia. Nasz rynek e-commerce to około 15,5 mld złotych rocznie i wysoka dynamika wzrostu każdego roku. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę np. rozwój rynku e-commerce w Wielkiej Brytanii, gdzie w Internecie generowanych 7,2 proc. PKB… mamy jeszcze sporo do zrobienia.

Na chwilę obecną kompetencje w sprawie e-commerce rozłożone są na kilka ministerstw, między innymi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Gdyby pozostałe ministerstwa zgodziły się na przejęcie przez Ministerstwo Gospodarki kompetencji, czy byliby państwo skłonni to zrobić?


Absolutnie tak, zresztą podjęliśmy już rozmowy w tej sprawie. Jest ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która podlega ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. Nie ukrywam, że chcielibyśmy tutaj działać możliwie jak najbardziej prężnie. Mamy umowę z MSWiA, że po uchwaleniu nowej ustawy już jej wdrażanie w życie będzie dokonywało Ministerstwo Gospodarki. Bardzo wiele kompetencji daje Ministerstwu Gospodarki agenda cyfrowa. Pracujemy nad poprawą bezpieczeństwa w sieci, ułatwieniami w handlu elektronicznym, handlu transgenicznym. Kompetencje powoli skupiają się w jednym ręku, Ministerstwa Gospodarki.

Rok temu, w jednym z wywiadów mówił Pan wiele o podpisach elektronicznych, o e-pieczątkach, o lepszym kontakcie przedsiębiorcy z urzędem także drogą w sieci. Co udało się zrobić przez ten rok?


Jeżeli chodzi o ustawę o podpisach elektronicznych, w sejmie jest projekt rządowy, w grudniu odbyło się pierwsze czytanie. Mam nadzieję, że bardzo szybko przejdzie to przez polski parlament.

Oprócz e-podpisu pamiętam także internetowe systemy do szybkiej rejestracji przedsiębiorstw, nawet likwidacja zaświadczenia REGON, NIP nadawany automatycznie. Kiedy realnie możemy myśleć o tego typu zmianach w polskim systemie?


Realizujemy obecnie program, który narzuciliśmy sobie z premierem Pawlakiem tj. promowanie polskiej marki poprzez informatykę. Bez wątpienia, informatyka jest polską specjalnością. W ramach tego programu chcielibyśmy promować polskie rozwiązania i naszych specjalistów również za granicą. Nie może jednak dość do sytuacji, w której myślimy tylko i wyłącznie o tych rozwiązaniach na zewnątrz, zapominając o polskim rynku.

A gdzie w tym ułatwienia dla przedsiębiorcy?


Realizujemy projekt razem z KIG dotyczący procedur w Internecie. Chcielibyśmy zelektronizować wszystkie procedury, które związane ze stykiem pomiędzy przedsiębiorcą a administracją publiczną. Już dzisiaj wszystkich Państwa zachęcam do sięgnięcia do strony internetowej eu-go.gov.pl. Jest to strona internetowa pojedynczego punktu kontaktowego, gdzie pojawiają się zmapowane procesy, dla których zamierzamy stworzyć formularze elektroniczne. Sam projekt zakończy się wprawdzie za dwa lata, ale każdego miesiąca będzie przybywało nowych usług, które będzie można załatwić w sieci.

Nie będzie przeszkód prawnych?


W informatyce jedna rzecz jest oczywista. Tą rzeczą jest logika. W związku z tym można przyjrzeć się przebiegom poszczególnych procesów, uprościć je. Raz na pół roku będziemy proponowali zmiany w polskim prawie w tym zakresie, tak żeby można uprościć procesy w sieci. Wraz z innymi departamentami zidentyfikowaliśmy 430 procesów.

To spora liczba, która odstrasza internetowego przedsiębiorcę. Da się to wszystko uprościć?


Pewnie dużą część uda się zredukować, a część uprościć. Najważniejsze żeby przedsiębiorca bez wychodzenia z domu czy też z własnej firmy mógł uzyskać dostęp do usług. To również pytanie w kontekście samych podpisów elektronicznych. Zawsze dostaję pytanie: ile jest podpisów i, dlaczego jest ich tak mało. Jeżeli się głębiej zastanowimy nad samą logiką funkcjonowania podpisu elektronicznego to dojdziemy do wniosku, że to jest to zwykłe narzędzie. Ile nosi Pan kluczyków w kieszeni, które są niepotrzebne? Nie to jest istotne, jakie mamy gadżety, ale do czego jesteśmy w stanie ich używać. Podpis elektroniczny jest narzędziem i do tego żeby się upowszechnił, warto jest stworzyć możliwie jak najwięcej usług, które wykorzystują ten podpis elektroniczny. Więcej usług spowoduje większe zainteresowanie obywateli.

A założymy w końcu firmę przez Internet?


Od pierwszego lipca będzie można zarejestrować firmę przez Internet. To nie jest „jedno okienko”, to jest zero okienka! Mamy projekt, który już dzisiaj jest bardzo zaawansowany. Nie będzie trzeba iść do urzędu gminy, wszystkie czynności związane z założeniem działalności gospodarczej załatwimy przez Internet.

W rankingu Doing Business plasujemy się jednak dosyć daleko, na 70. pozycji. Czy myśli Pan, że w przeciągu chociażby następnego roku jesteśmy w stanie wspiąć się w wyżej w rankingu dzięki tego typu ułatwieniom?


Po pierwsze trzeba zwrócić uwagę na składowe tych wskaźników, które są w rankingu Doing Business. Mogę troszeczkę usprawiedliwić naszą daleką pozycję. Najdłużej i najsłabiej byliśmy ocenieni z punktu widzenia nie zakładania firmy, tylko uzyskania pozwolenia na budowę. Paradoksalnie, jeżeli chodzi o zakładania działalności gospodarczej, podskoczyliśmy o trzy miejsca do góry. Nikt tego nie uważa za wyjątkowy sukces. Wszyscy powinniśmy jeszcze ciężko pracować nad poprawieniem pozycji w rankingu. Pamiętajmy również, że Doing Bussines nie dotyczy osób prowadzących działalność gospodarczą, a jedynie spółek z ograniczoną odpowiedzialnością.

A tych mamy pokaźną liczbę.


Prawda jest taka, że osób prowadzących działalność gospodarczą w Polsce jest około trzech i pół miliona, natomiast spółek prawa handlowego jest ok. 300 tysięcy. Są to głównie małe i mikroprzedsiębiorstwa, czyli takie, które zatrudniają do dziewięciu osób. One nie „łapią się” w żadnych statystykach, jeżeli chodzi np. o handel internetowy.

Moim zdaniem to jeden z fundamentów polskiej gospodarki.


70 procent małych i średnich firm to jest ten uzysk polskiego PKB. Jako Ministerstwo Gospodarki staramy się absolutnie przychylić nieba tym firmom i sprawić jak najwięcej ułatwień. Czy nam się to udaje? Bardzo często tak, ale na pewno jeszcze dużo jest do zrobienia.

W przyszłym roku wielka rola Polski w Unii Europejskiej. Pokażemy się w Unii Europejskiej jako państwo przyjazne e-przedsiębiorcom?


Jestem przekonany, że nam się to uda. Rozmawialiśmy z przedsiębiorcami branży e-commerce o działaniach na dwóch obszarach. Pierwszy to obszar stanowienia prawa, i propozycji do zmian przepisów w zakresie e-commerce. Jest to rynek, który powinien być wyjątkowo liberalny, ale być może są jakieś ograniczenia, które moglibyśmy znieść. Po drugie wspólnie moglibyśmy oddziaływać na to, aby ten rynek rozwijał się jeszcze bardziej dynamicznie niż do tej pory.

A co z bezpieczeństwem w sieci?


Promujemy taką markę, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo w Internecie – „e-label”. Nadaje się ją firmom, które spełnią wyznaczone warunki – firmom internetowym, w których klient ma pewność, że zakupy robione w tam są bezpieczne. Promujemy również inne rodzaje bezpieczeństwa w Internecie, włączamy się wszędzie tam, gdzie upatrujemy bariery. Jeżeli dodamy do tego podpis elektroniczny, czyli uwiarygodnieniem się w Internecie czy podpisaniem transakcji, to jest następny aspekt, ale to wszystko widzimy w odrobinę szerszym kontekście. Jeżeli Polscy informatycy mogą jeździć do bardzo oddalonych krajów i tam pracować jako informatycy i być absolutnie uznawaniu za coś wyjątkowego…

Polscy specjaliści to według Pana światowa czołówka?


Tak, wiem to z doświadczenia. Miałem ten zaszczyt być z polskimi firmami na targach informatycznych w Izraelu, na Expo w Szanghaju. Staramy znaleźć model współpracy i wypromować to, co w Polsce jest najlepsze. Naszym najbliższym pomysłem, który chcemy realizować są brokerzy technologiczni w zakresie informatyki. Chcielibyśmy finansować ludzi, którzy będą posiadali bardzo wysokie kwalifikacje i będą chcieli się podjąć linkowania pomiędzy przedsiębiorcami polskimi i zagranicznymi. Jest jeszcze jedna bardzo cenna inicjatywa, którą podjęliśmy. W przyszłym roku będziemy bardzo mocno obecni na CeBIT, wielkich targach informatycznych, a w roku 2012 chcemy być krajem partnerskim tej imprezy. Uważam ten obszar jako bardzo interesujący i jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się obszarów w Polsce.

A może własne targi w Polsce?


W Polsce tego typu zjawisko praktycznie zanikło, a jeżeli istnieje to istnieje w sposób absolutnie szczątkowy. Brakuje nam targów informatycznych. Dzisiaj branża mówi, że  nie ma zainteresowania czymś takim. My uważamy, że zainteresowanie jest, w szczególności dla ludzi Internetu.

Których liczba rośnie…


Których liczba rośnie, ale trzeba zmienić absolutnie konwencję. Może być konwencja czysto plenerowo – podkoszulkowa, niekoniecznie pod krawatem. Bardzo interesującym wskaźnikiem, który absolutnie uzasadnia dynamikę naszego działania i rzeczywistego wzrostu e-commerce w Polsce jest to, że w Polsce jest 50 procent ludzi, którzy mają poniżej 35 lat. To pozwala wierzyć, że rynek e-commerce będzie się rozwijał wyjątkowo.

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl