Banki w krajach rozwijających się szybko gonią dojrzałe rynki. Suma kredytów udzielanych w sektorze prywatnym może na tych rynkach rosnąć w najbliższych latach średnio o 12 procent rocznie – wynika z raportu Deutsche Bank Research. Banki w krajach Europy Środkowej i Wschodniej wydają się być w trudniejszej sytuacji niż te w Ameryce Łacińskiej czy Azji. Polska na tym tle może być postrzegana jako lider swojego regionu – wynika z analizy.
„Waga rynków wschodzących rośnie nie tylko w globalnej gospodarce, ale także w bankowości”, przekonują w najnowszym raporcie o analitycy Deutsche Bank Research. Zastrzegają jednak, że nadal dzieli je od dojrzałych rynków przepaść. Przyczyny są dwie. Po pierwsze, na wielu rynkach wschodzących korzystanie z usług finansowych wciąż nie jest tak powszechne, jak w krajach rozwiniętych. Po drugie, banki w krajach rozwijających się często są własnością zagranicznych koncernów, co oznacza, że w ramach dywidend część zysku przekazują do swoich central.
Chociaż w 2009 roku wciąż zaledwie 22 proc. globalnych aktywów zgromadzone było w krajach rozwijających się, to wywodzi się z nich już aż dziewięć z 30 największych pod względem kapitalizacji banków.
Polskie banki radzą sobie lepiej
Słabiej rozwinięty sektor bankowy rynków wschodzących ma swoje mocne strony. W dobie zawirowań w Stanach Zjednoczonych i strefie euro, jego sytuacja jest relatywnie dobra, nawet lepsza niż w wielu zamożniejszych państwach.
Średni współczynnik wypłacalności banków rynków wschodzących sięgał w 2010 roku od 13,5 proc. w Azji do 17 proc. w Ameryce Łacińskiej (w Polsce, według najnowszych danych Komitetu Stabilności Finansowej, pod koniec maja 2011 wynosił 13,8 proc). Banki południowoamerykańskie są też liderami pod względem zyskowności. Zwrot z kapitału własnego (ROE) przekraczał tam w 2010 roku 20 proc., a stopa zwrotu z aktywów (ROA) – 2 proc.
Wyniki Europy Środkowej i Wschodniej są nieco gorsze, ale Polska na ich tle prezentuje się dobrze. – Nasz sektor bankowy jest bardziej stabilny niż w sąsiednich krajach – przekonuje Marcin Jabłczyński, analityk Deutsche Bank Securities. Wynika to z ogólnie dobrej sytuacji gospodarczej w kraju. W trakcie ostatniego kryzysu Polska, jako jedyna w Europie, odnotowała wzrost gospodarczy. – Stabilna jest też struktura finansowania naszych banków. Po pierwsze z depozytów klientowskich, po drugie z długoterminowych funduszy spółek-matek, które zwykle przeznaczane są na walutowe kredyty hipoteczne. To najbezpieczniejsze źródła finansowania – wyjaśnia Jabłczyński. – Jeśli chodzi o zyskowność, nasze banki mają najlepsze po czeskich wyniki w Europie Środkowej – dodaje.
O tym, jak cenione są banki działające w Polsce można się było przekonać, gdy w kłopoty popadli ich zachodni właściciele. Gdy irlandzki AIB sprzedawał w zeszłym roku udziały w BZ WBK albo grecki Eurobank pozbywał się roku udziałów Polbanku, po te aktywa ustawiały się kolejki chętnych. – Na Węgrzech jest w tym momencie odwrotnie – zauważa Marcin Jabłczyński. – W Polsce obecnie wchodzą w grę dwie podobne transakcje: Millennium i Kredyt Banku. Nie spodziewałbym się problemów z ich dopięciem – mówi.
Dobre perspektywy wzrostu w średnim terminie
„Niższa jakość aktywów i wysoki udział kredytów walutowych oraz zależność od zagranicznego finansowania ciążą na bankach w Europie Środkowej i Wschodniej”, zauważają jednak analitycy Deutsche Bank Research. Zwracają też uwagę, że banki w tym regionie są w największym stopniu zależne od międzynarodowego kapitału niż na innych rynkach wschodzących.
Zdaniem analityków Deutsche Bank Research, problemem Europy Środkowej i Wschodniej jest wciąż wyższy niż 100 proc. stosunek kredytów do depozytów (dotyczy to także Polski) oraz wysoki odsetek kredytów walutowych: od kilkunastu procent w Czechach, przez około 30 proc. w Polsce, do ponad 60 proc. w Rumunii i prawie 70 proc. na Węgrzech.
Analitycy zwracają uwagę, że w Polsce sytuacja jest pod kontrolą. – Dzięki rozsądnej polityce nadzorczej kredyty walutowe nie stanowią u nas takiego problemu, jak w niektórych krajach regionu – podkreśla Marcin Jabłczyński. – Rekomendacje ograniczające ryzyko udzielania kredytów walutowych wprowadzane w ostatnich latach przez nadzór finansowy doprowadziły do sytuacji, w której mimo gwałtownych wahań kursów franka szwajcarskiego czy euro, mamy jedynie poniżej 2 proc. zagrożonych kredytów walutowych. Na Węgrzech spłaty ponad 16 proc. takich pożyczek są opóźnione o co najmniej trzy miesiące – dodaje.
To dobra wiadomość dla Polski, ponieważ właśnie silne pogorszenie się jakości bankowych aktywów w ostatnich trzech latach stanowi zdaniem DB Research poważne wyzwanie dla niektórych krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Odsetek pożyczek niespłacanych w terminie wzrósł na Litwie i Łotwie z 2-3 proc. w 2008 roku do 18-20 proc. w 2011 roku. Najwyższą wartość, około 26 proc., ma w Kazachstanie. Polska, Rosja i Czechy są krajami regionu, gdzie aktywa banków są w najlepszej kondycji (mniej niż co dziesiąta pożyczka nie jest spłacana w terminie), i nie odnotowały też tak dramatycznego spadku jakości aktywów – piszą analitycy DB Research.
– W Azji poziom niespłacanych kredytów jest zaniżany – zauważa Marcin Jabłczyński. – Trzeba też pamiętać, że na świecie złe aktywa są natychmiast wyprzedawane. W Polsce banki trzymają je, przez co proporcjonalnie mają ich więcej, ale ponoszą też mniejsze koszty ryzyka. Te są w Polsce jednymi z najniższych na tle rynków wschodzących – mówi.
Banki rynków wschodzących powinny rosnąć 12 proc. rocznie
Nominalnie wartość kredytów udzielanych w sektorze prywatnym może rosnąć w rocznym tempie 12 proc. w ciągu najbliższych pięciu lat, wynika z prognoz DB Research. Model zakłada, że w dalszej ekspansji bankom nie przeszkodzą niespodziewane wydarzenia.
Najszybciej rozwijać będą się instytucje działające w Rosji. Wartość kredytów udzielnych w sektorze prywatnym może zwiększać się tam w najbliższych latach w średnim tempie 23 proc. rocznie. Kredyty w Chinach i Indiach wzrosną w tempie 16-17 proc.
Rosja, Indie i Tajwan mają szansę dołączyć do Chin, Brazylii i Korei Południowej, gdzie kredyty prywatnego sektora przekroczą 1 bilion dolarów w 2015 roku. Oczywiście stabilności tego wzrostu mogą przeszkodzić niespodziewane zmiany prawne albo kryzysy, zastrzega DB Research.
Sektor detaliczny motorem wzrostu w Polsce
Zgodnie z prognozą analityków DB Research kredyty w polskim sektorze prywatnym powinny rosnąć średnio o 10 proc. rocznie. Pozwoli to przekroczyć nominalną wartość 400 miliardów dolarów w 2015 roku i utrwalić pozycję największego (po Rosji) rynku wschodzącego w Europie i jedenastego na świecie. Głównym źródłem wzrostu są usługi i produkty skierowane do klienta indywidualnego.
Jak zauważają analitycy Deutsche Bank Research, w wielu krajach rozwijających się pożyczki udzielane gospodarstwom domowym stanowiły jeszcze 10-20 lat temu zaledwie małą część wszystkich kredytów. Ostatnia dekada diametralnie to zmieniła. „Rosnące dochody obywateli, wyłonienie się klasy średniej, reformy instytucjonalne (np. zakładanie biur informacji kredytowej) i świadoma strategia banków, by celować w rynek detaliczny, spowodowały, że pożyczki dla klientów indywidualnych rosły bardzo szybko zarówno bezwzględnie, jak i w stosunku do pożyczek dla firm”, czytamy w raporcie.
W polskich bankach kredyty udzielone klientowi indywidualnemu stanowią 60 proc. całego portfela kredytowego. To najwięcej wśród wszystkich rynków wschodzących. Oprócz Polski, tylko w Malezji i RPA wartość pożyczek detalicznych stanowi ponad połowę wszystkich kredytów.
– Tak duży udział bankowości detalicznej to efekt rozwoju kredytów hipotecznych spowodowany m.in. niskimi na tle innych krajów rozwijających się stopami procentowymi – tłumaczy Marcin Jabłczyński. Istotną rolę odgrywa też rozwinięty rynek kredytów konsumpcyjnych. Z drugiej strony stosunkowo mało udzielanych jest w Polsce kredytów korporacyjnych. Polskie firmy rzadziej pożyczają w bankach.
Udzielone im kredyty stanowią zaledwie 15-16 proc. PKB. To najniższy współczynniki w Unii Europejskiej. Jaka jest tego przyczyna? – Polski sektor bankowy został wcześnie sprywatyzowany, co doprowadziło do wyśrubowanych kryteriów finansowania dla firm na tle krajów Europy Zachodniej. Chociaż to się zmienia, bankowość korporacyjna jest w naszym kraju nadal słabo rozwinięta. „Detal” odpowiada za 70 proc. zysku netto, a firmy za zaledwie 30 proc. – mówi Jabłczyński.
Jak wskazują eksperci, bankowość detaliczna jest bardziej zyskownym segmentem i przez długie lata jej dominacja pozostanie cechą charakterystyczną polskiego rynku. Ma to swoje zalety: – Taka sytuacja stabilizuje pozycję graczy na rynku. W bankowości detalicznej udziały rynkowe wolniej się przemieszczają – mówi Jabłczyński. – Z drugiej strony, chociaż wiele polskich działów korporacyjnych przeszło suchą stopą przez kryzys 2008-2009, można uznać, że bankowość detaliczna jest bardziej odporna na cykle koniunkturalne. Dlatego ta charakterystyka powinna podnosić stabilność i atrakcyjność polskiego sektora bankowego – dodaje.
Źródło: Clear Communication Group