Debiut JSW zdominował warszawską giełdę. Inwestorzy rozczarowani

W środę mieliśmy do czynienia z rzadką sytuacją, gdy jedna spółka spoza WIG-u 20 generuje większy obrót niż wszystkie 20 blue chipów razem wziętych. Choć debiut JSW rozczarował inwestorów, lecz trzeba wziąć poprawkę na fatalne nastroje inwestycyjne w Europie.

Pierwszego dnia handlu właściciela zmieniło przeszło siedem milionów akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wartość obrotu przekroczyła miliard złotych, podczas gdy handel spółkami tworzącymi WIG20 podsumowano na zaledwie 550 mln złotych. Zakładając że akcje JSW sprzedawali jedynie inwestorzy indywidualni, to dziś pozbyli się oni prawie 70% walorów kupionych w ofercie pierwotnej.

Zapewne z powodu tej powszechnej chęci do realizacji szybkich zysków debiut JSW ich nie przyniósł. Dzienne maksimum na poziomie 140,5 złotych (wzrost o 3,3% względem ceny emisyjnej) odnotowano na otwarciu. Potem notowania JSW zaczęły spadać i pod koniec dnia obracano nimi tylko 10-20 groszy powyżej ceny emisyjnej (a chwilowo nawet poniżej).

Wykres notowań Jastrzębskiego Węgla przypominał zachowanie WIG-u 20, który po wzrostowym otwarciu z każdą godziną pogłębiał spadki. Środowa sesja przyniosła stratę 0,75% a dzienne minimum wypadło tuż przed końcem handlu. Po wyłączeniu walorów JSW obrót był bardzo mały i zamknął się w kwocie 700 milionów złotych.

Przyczyn dominacji podaży szukać należy jednak za granicą. Decyzja agencji Moody’s o zaklasyfikowaniu obligacji Portugalii do tzw. poziomu śmieciowego pogrążyła giełdy na południu Europy. W Lizbonie indeks PSI 20 spadł o blisko 3%, rynek w Madrycie zaliczył zniżkę o 1,4%, zaś parkiet w Mediolanie stracił 2,5%.

Znacznie lepiej było na głównych rynkach europejskich – niemiecki DAX i londyński FTSE100 do godziny 17:30 traciły tylko 0,2-0,4%. Siła północnych rynków wynikała z publikacji danych z niemieckiego przemysłu, gdzie w maju wartość zamówień wzrosła o 1,8%, choć ekonomiści spodziewali się spadku o 0,6%.

Pozytywną wymowę tych danych osłabiła trzecia w tym roku podwyżka stóp procentowych w Chinach. Inwestorzy mogą się obawiać, że coraz bardziej restrykcyjna polityka pieniężna w Państwie Środka zdławi kredytowo-budowlany boom, prowadząc do kolejnej globalnej recesji. Zwłaszcza że rozczarowały dane ze Stanów Zjednoczonych, gdzie w czerwcu odnotowano głębsze od prognoz spowolnienie wzrostu w sektorze usług.

Krzysztof Kolany

Źródło: Bankier.pl