Dlaczego paliwo w Polsce jest drogie

Paliwo powinno być tanie – temu stwierdzeniu podporządkowana jest praktycznie cała polityka zagraniczna USA. W Polsce politycy ceną benzyny się nie przejmują. Inaczej nie da się wyjaśnić tego, że za jeden litr PB 95 trzeba zapłacić ponad 5 zł, z czego większość to podatek.

Patrząc na cenniki mijanych po drodze stacji paliw można odnieść wrażenie, że mamy w Polsce do czynienia z jedną wielką zmową producentów benzyny. Jednak za wysoką cenę paliwa nie można winić właścicieli stacji benzynowych – ich marża tylko w niewielkim stopniu kształtuje koszt jednego litra tego cennego surowca.

Co wpływa na cenę paliwa?

W dużym uproszczeniu cenę paliwa kształtują dwa czynniki:

Większość benzyny w Polsce pochodzi z Rosji, którą rafinerie kupują za dolary na giełdzie w Londynie. W związku z tym cena tego surowca zależna jest od tego, ile należy zapłacić za baryłkę na giełdzie oraz od wartości złotówki w stosunku do dolara. Im złotówka silniejsza, a cena ropy na giełdzie niższa, tym mniej rafinerie muszą za nią zapłacić. Więcej na ten temat w artykule Krzysztofa Kolanego Jak żyć z benzyną po pięć złotych?

Drugim czynnikiem są obciążenia podatkowe. Do skarbu państwa trafia ponad 50% kwoty, jaką płacimy za 1 litr paliwa. W skład ceny końcowej (bez marży stacji) wchodzi:

Składniki ceny paliwa PB 95 ON
Cena w rafinerii 2,40 zł 2,80 zł
Akcyza 1,56 zł 1,04 zł
Opłata paliwowa 0,09 zł 0,10 zł
VAT 0,85 zł 0,81 zł
Marża stacji (ok. 3,5 – 5%) 0,25 zł 0,25 zł
Suma 5,15 zł 5,00 zł

W zeszłym roku wpływy do budżetu z tytułu opodatkowania paliwa (benzyny, ropy, LPG) wyniosły ponad 23 mld zł, co stanowiło ok 9% dochodów państwa. W teorii środki te powinny pójść na utrzymanie, remont i budowę infrastruktury drogowej. Trudno powiedzieć, czy tak jest w rzeczywistości. Budżet państwa zyskuje, ale tracą na tym przeciętni obywatele, dla których podróż samochodem stała się luksusem.

Bez wątpienia wysoka cena paliw będzie miała negatywny wpływ na gospodarkę – ceny większości towarów uzależnione są od kosztów transportu, a te z kolei skorelowane są z ceną paliwa. Jeżeli ta jest wysoka, to drożeje większość produktów dostępnych w sklepach. W dużym uproszczeniu można napisać, że obywatel wydaje więcej, ale dostaje mniej w zamian. Biorąc to pod uwagę, rząd powinien się zastanowić, czy nie zrezygnować lub chociaż obniżyć akcyzę na paliwa. Z całą pewnością tania benzyna jest czynnikiem stymulującym gospodarkę i wpłynęłaby na wzrost konsumpcji.

Paliwo w Polsce jest za drogie

Cena paliwa w poszczególnych krajach Unii Europejskiej kształtuje się mniej więcej na tym samym poziomie i wynosi ok. 5,1 zł. Zatem średnia w UE odpowiada „polskiej cenie”. Rządzący podkreślają, że to i tak o wiele mniej niż w Niemczech czy Francji, gdzie za 1 litr PB 95 trzeba zapłacić ponad 6 zł. Jednak w Polsce zarobki są o wiele niższe, a co za tym idzie, za średnią pensję możemy kupić o wiele mniej paliwa niż Belgowie, chociaż płacimy prawie tyle samo.

Ile litrów paliwa można kupić za średnią roczną pensję w poszczegłonych państwach UE
Kliknij, aby powiększyć


Z danych Eurostatu wynika, że średnia roczna pensja w Polsce wynosi 43,5 tys. zł. Oznacza to, że przeciętny Polak może w ciągu roku kupić 8,7 tys. litrów benzyny, na której powinien pokonać ok. 125 tys. km (przy założeniu, że samochód pali 7 l/100km). Teoretycznie Polak za roczną pensję pojedzie 3 razy dalej niż Bułgar, a Węgra wyprzedzi o 20 tys. km. Wydaje się, że to dużo, ale Niemiec za średnią pensję może pokonać prawie 400 tys. km w ciągu roku, a bankrut Grek 265 tys. km.

Kliknij, aby powiększyć

Oczywiście to tylko symulacja. Niestety idealnie pokazuje, jak dużym obciążeniem dla Polaków jest wysoka cena benzyny. Biorąc to pod uwagę, nikogo nie powinny dziwić takie inicjatywy, jak stopakcyzie.pl, które mają na celu wpłynąć na obniżenie podatku zawartego w cenie paliwa. Teoretycy podają, że litr paliwa mógłby kosztować 3 zł. Państwu wyda się to mało, ale przecież benzyna w USA kosztuje ok. 3,6 zł za litr. Polska jest o wiele mniejszym krajem, dodatkowo kupuje ropę od swojego najbliższego sąsiada. Rząd mógłby postarać się o lepsze kontakty z Rosją i zrezygnować z części podatku. Co do kontraktów: mógłby, ale widocznie nie potrafi.

Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl

Źródło: Bankier.pl