Dlaczego PKB nie spadł? Klucze do polskiego sukcesu w czasie kryzysu

Rok 2009 minął na całym świecie pod znakiem kryzysu na rynkach finansowych. Wydarzenie to stało się główną przyczyną recesji, która wystąpiła w niemal wszystkich państwach globu, szczególnie w Europie i Ameryce Północnej. Gospodarki państw Unii Europejskiej skurczyły się przeciętnie o 4,2%, a Strefy euro o 4,1%.

Najbardziej kryzys odczuły państwa bałtyckie, gdzie spadek PKB osiągnął wartości dwucyfrowe (ze średnią arytmetyczną 15,6%). Na tym tle, gospodarka Polski prezentowała się bardzo dobrze, nie kurcząc się w żadnym z kwartałów poprzedniego roku, co stanowiło jedyny taki przypadek w UE. W efekcie, PKB wzrósł o 1,7%. Poniżej przedstawiona została zwięzła analiza przyczyn tej względnie lepszej odporności naszego Kraju.

 

Silne powiązania handlowe z Europą Zachodnią i duża otwartość gospodarek, które wcześniej stanowiły główny motor wzrostu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, stały się w czasie kryzysu podstawowymi kanałami transmisji recesji. Załamanie się sytuacji ekonomicznej w państwach Europy Zachodniej przyczyniło się do spadku popytu na dobra importowane ze wschodu kontynentu. Doprowadziło to do znaczącego zmniejszenia produkcji w małych, otwartych gospodarkach nowych państw Unii Europejskiej, w których obroty handlowe wynosiły u zarania kryzysu około 160% PKB. Równolegle, obserwowana była zmiana sentymentu inwestorów zagranicznych i odwrócenie kierunku przepływów kapitałowych, szczególnie tych krótkoterminowych.

 

Powyżej opisywane tendencje dotyczyły również polskiej gospodarki. Należy jednak podkreślić, iż będąc największą w regionie, nie jest ona tak uzależniona od wymiany handlowej z zagranicą, jak inne państwa (stosunek obrotów handlowych do PKB wynosi około 80%). Co więcej, deprecjacja złotego, która była skutkiem wzrostu awersji do ryzyka na międzynarodowych rynkach finansowych oraz odwrócenia nastawienia inwestorów zagranicznych w stosunku do gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej, zadziałała na korzyść polskich przedsiębiorców. Jej skala, która wyniosła 23% w stosunku do euro (zmiana pomiędzy średnimi rocznymi z lat 2008-2009; rozpatrując różnicę pomiędzy dwoma krańcowymi momentami złoty osłabił się o około 50%) była prawie dwa razy większa, niż w przypadku węgierskiego forinta i cztery razy wyższa, niż dla czeskiej korony. W rezultacie pozycja konkurencyjna polskich eksporterów uległa znacznej poprawie, a ujemne saldo obrotów towarowych zmniejszyło się o około 17,5 mld euro w stosunku do roku 2008.

 

W obliczu malejącego (na skutek spadającej akumulacji) popytu wewnętrznego, to popyt zewnętrzny okazał się być głównym motorem wzrostu gospodarczego (dodając doń około 2,7 p.p.). Należy jednak zaznaczyć, iż w omawianym okresie wydatki konsumpcyjne wciąż rosły. Tempo wzrostu spożycia indywidualnego wyniosło około 2,3%. Niemniej jednak, zauważalne było jego wyraźne spowolnienie na skutek znacznego obniżenia się dynamiki wynagrodzeń (do 4,4%; 0,87% w cenach stałych z 2008 roku; warto jednak nadmienić, iż oprócz Grecji i Bułgarii był to najwyższy wzrost nominalny zanotowany w całej Europie, co ograniczyło spadek dynamiki konsumpcji; z uwagi na małe zaangażowanie Polaków na Giełdzie Papierów Wartościowych, również giełdowa bessa nie wywarła istotnego wpływu na zachowania konsumentów; w końcu, swój istotny wkład miała także uchwalona w 2006, a wchodząca w życie w 2009 roku obniżka podatku dochodowego). Duża elastyczność rynku pracy (nie tylko ta wynikająca z istniejącego ustawodawstwa, ale również rzeczywista, objawiająca się m.in. w porozumieniach płacowych), wpłynęła na to, iż pomimo znacznego wzrostu bezrobocia (o 2,4 p.p. do 11,9%), liczba osób zatrudnionych w polskich przedsiębiorstwach powiększyła się o ponad 60 tysięcy, co stanowiło ewenement na skalę europejską (pomijając Luksemburg, gdzie przybyło około 3300 nowych miejsc pracy).

 

Omawiając przyczyny wyróżniania się polskiej gospodarki na tle innych państw regionu, nie wolno pominąć „efektu gapowicza” związanego z pakietami stymulacyjnymi wprowadzanymi w innych państwach, które pośrednio przyczyniły się do wzrostu ich importu, także z Polski. Doskonałym przykładem jest wprowadzona w Niemczech premia za złomowanie starych aut, której rezultatem stał się wzrost popytu na produkowane w Polsce samochody.

 

Spadek inwestycji prywatnych był równoważony inwestycjami publicznymi szczególnie tymi skierowanymi na poprawę infrastruktury drogowej (której jeszcze nie posiadamy, w przeciwieństwie do większości innych państw Europy) oraz związanymi z organizacją Euro 2012, a także bezpośrednimi inwestycjami zagranicznymi. Poprawie uległo również wykorzystanie funduszy unijnych. Korzystna okazała się także wcześniejsza redukcja klina podatkowego przez obniżenie składki rentowej.

Warto wskazać na brak poważnych błędów ze strony polskiego rządu oraz Narodowego Banku Polskiego (co miało miejsce w przypadku innych państw). Bank Centralny w okresie od października 2008 do czerwca 2009 roku obniżył stopy procentowe o 2,5 p.p. oraz prowadził działania mające na celu zapobieżenie nadmiernemu ograniczeniu akcji kredytowej (czyli także popytu krajowego).

 

Na koniec, należy podkreślić wyróżniającą się na tle państw Europy Środkowo-Wschodniej pozycję Polski pod względem stabilności sektora finansowego. Obrazuje ją niska wartość współczynnika udzielonych kredytów do przyjętych depozytów, wynosząca pod koniec 2008 roku 102,8% (w przeliczeniu na euro; w państwach bałtyckich wynosiła ona: 172,2% dla Łotwy, 175,3% dla Estonii i 186% dla Litwy) oraz wysoki poziom współczynnika wypłacalności (obrazujący dobre dokapitalizowanie polskich banków), który wzrósł w 2009 roku z 11,2% do 13,3%. Warto nadmienić, iż polska gospodarka charakteryzuje się niskim poziomem dźwigni finansowej. Stosunek wolumenu udzielonych kredytów do PKB wynosił na początku ubiegłego roku 55,9%. Większość kredytów jest udzielona w złotych (około 70%), co znacząco ograniczało ryzyko kursowe, ale również kredytowe samych banków (warto wskazać tutaj na rolę Rekomendacji S). Najprawdopodobniej dzięki temu, polska gospodarka uniknęła powstania bąbli spekulacyjnych, których pęknięcie pogłębiało recesję w innych krajach. Kredyty walutowe stanowiły natomiast dużą część kredytów hipotecznych.

 

Dodatkowo, skutki znacznej deprecjacji złotego, jaka miała miejsce na przełomie lat 2008/09, zostały złagodzone przez ekspansywną politykę zachodnich banków centralnych. W efekcie udział zagrożonych należności banków wzrósł z 4,5% do 7,6%. Wśród kredytów hipotecznych, tylko 1,6% było spłacanych nieregularnie. Polskie banki nie były zmuszone do wypowiadania umów kredytowych w celu zachowania odpowiedniego, wymaganego poziomu kapitału (także z uwagi na gwarancje i poręczenia udzielane przedsiębiorcom przez Skarb Państwa (ponad 22 mld zł w 2009 roku – w 2008 roku 629 mln zł) i w zdecydowanie mniejszym stopniu przez Bank Gospodarstwa Krajowego (skromne 0,25 mld zł w 2009 roku, w tym 6,7 mln zł przy zapowiadanych po likwidacji Krajowego Funduszu Poręczeń Kredytowych 20 mld zł)).

 

Silna pozycja polskiej gospodarki oraz stabilny sektor finansowy doprowadziły do odwrócenia nastrojów inwestorów i napływu kapitałów zagranicznych począwszy od drugiej połowy 2009 roku. Przyczyniła się do tego również uruchomiona Linia Kredytowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która miała pomóc w stabilizacji polskiej waluty. Ponadto, nie sprawdziły się pesymistyczne prognozy dotyczące transferu środków z polskich banków do ich zagranicznych właścicieli.

 

Podsumowując, pozytywny obraz polskiej gospodarki na tle innych państw europejskich, jaki można było obserwować w 2009 roku, był skutkiem wielu czynników, do których zaliczały się zarówno te strukturalne, dotyczące zachowania podmiotów gospodarczych, a także stosunków handlowych i stabilności sektora finansowego, jak i te związane z niezakończonym procesem transformacji (oraz nadrabianiem braków w infrastrukturze), a także niezależnym od sił wewnętrznych osłabieniem kursu złotego.

 

Dane: Komisja Europejska – Eurostat, EBC, Bank Światowy, NBP, GUS, Ministerstwo Gospodarki i KNF.

Źródło: PR News