W sieci zadebiutował właśnie specjalistyczny serwis społecznościowy firmowany przez Dom Maklerski BZWBK. Gieldokracja.pl to „Facebook dla inwestorów”, wirtualna społeczność, w której można nie tylko nawiązywać nowe znajomości, ale również rywalizować z innymi graczami i spróbować swoich sił jako analityk.
Internetowe społeczności inwestorów, określane czasem mianem serwisów social investing, mają za sobą już dość długą historię, szczególnie za oceanem. W latach 2005-2008 wystartowało co najmniej kilkanaście przedsięwzięć, które za cel stawiały sobie zbudowanie wspólnot giełdowych graczy wymieniających się rekomendacjami i analizami. Do dziś funkcjonują tylko niektóre z nich – przykładem może być amerykańska platforma SocialPicks.com czy niemiecka Spekunauten.de.
W USA szczególny sukces odniosły serwisy budowane pod skrzydłami tzw. discount brokers, czyli domów maklerskich oferujących tani, wyłącznie internetowy dostęp do rynków kapitałowych dla drobnych inwestorów. Rachunki maklerskie oferowane przez takich graczy pozbawione są najczęściej dodatkowych informacyjnych usług – rekomendacji analityków, raportów. Substytutem „usług premium” może być aktywna społeczność inwestorów, którzy dzielą się informacjami o składzie swojego portfela, dokonywanych transakcjach i tworzą własne analizy i rekomendacje.
Niektórym amerykańskim brokerom, np. Zecco czy TradeKing, udało się stworzyć autentyczne wirtualne społeczności. Było to możliwe dzięki wbudowaniu w serwisy społecznościowe elementów gry i rywalizacji (np. przyznawania punktów za trafne rekomendacje). Oferując kombinację nagród materialnych i odwołujących się do potrzeb społecznych, można pobudzić aktywność klientów i skłonić ich do większej otwartości w wymienianiu informacji. Odpowiednio pielęgnowana wirtualna społeczność może wzmocnić lojalność użytkowników (tworząc bariery wyjścia – likwidując rachunek zostaniemy wykluczeni ze wspólnoty) i jednocześnie być elementem wyróżniającym ofertę domu maklerskiego na rynku. Nic zatem dziwnego, że rozwiązania discount brokers zaczęły kopiować także tradycyjne domy maklerskie.
W Polsce to nadal nowość
Na polskim rynku z powodzeniem działa należący do Money.pl serwis MyStock.pl. Jego użytkownicy mogą m.in. dzielić się znalezionymi w sieci informacjami i głosować na informacje znalezione przez innych (mechanizm a la Wykop.pl), tworzyć opinie dotyczące kształtowania się kursów poszczególnych papierów i otrzymywać nagrody za trafne przewidywania.
MyStock.pl nie znalazł on do tej pory wielu naśladowców. Domy maklerskie w naszym kraju nie wykorzystywały możliwości tkwiących w serwisach społecznościowych, ograniczając się co najwyżej do założenia własnego fanpage na Facebooku. Ale sytuacja się zmienia – świadczy o tym premiera najnowszego dzieła DM BZWBK.
Gieldokracja.pl to przedsięwzięcie zrealizowane ze sporym rozmachem. Za realizację projektu odpowiedzialna była firma z pierwszej ligi agencji interaktywnych w Polsce – artegence. Efekty widać na pierwszy rzut oka. Serwis jest przejrzysty i mimo przyprawiającej o zawrót głowy ilości opcji nie sprawia wrażenie przeładowanego. Co prawda świeżo upieczony „giełdokrata” może na początku czuć się nieco zagubiony, ale stosunkowo szybko można zorientować się jak poruszać się w nowym środowisku.
Zakłady, rankingi, blogi
Użytkownikami serwisu DM BZWBK mogą być nie tylko klienci domu, chociaż inwestorzy korzystający z rachunku maklerskiego mają więcej możliwości wykorzystania zdobytych w serwisie punktów (np. zamieniając je na płatne usługi i upusty). Punkty można zdobyć m.in.:
• poprawnie typując kierunek zmian cen papierów wartościowych,
• odpowiadając na pytania zadawane przez innych użytkowników serwisu,
• prowadząc swój blog.
Punkty pełnią istotną rolę w konstrukcji wirtualnej społeczności. Są nie tylko materialną zachętą do aktywności (będzie można wymieniać je na nagrody rzeczowe), ale także wskaźnikiem statusu poszczególnych użytkowników. Najlepsi szkoleniowcy (odpowiadający na pytania), traderzy (przewidujący ruchy cen) i redaktorzy (prowadzący blogi) są doceniani w rankingach „giełdokratów”.
Oprócz funkcji mających spajać i rozwijać wirtualną społeczność, w serwisie znalazła się spora dawka narzędzi informacyjnych. Profile spółek, interaktywne wykresy notowań, wizualizacje powiązań kapitałowych i personalnych, informacje o zarządzających, rankingi spółek ze względu na poszczególne wskaźniki, modelowe strategie inwestowania wraz z rekomendacjami spółek – to wszystko umieszczono w tzw. Spółkopedii. Dodatkowo użytkownicy przeglądać mogą kanały informacyjne RSS, grupy dyskusyjne, słownik fachowych terminów, definicje wskaźników giełdowych i rozwiązywać testy z wiedzy o rynku kapitałowym.
Funkcjonalność Giełdokracji naprawdę robi wrażenie – serwis może być dobrym punktem startu dla początkujących inwestorów, dając im nie tylko sporo potrzebnych informacji, ale także edukując i zachęcając do wymieniania się opiniami. Odnieść można wrażenie, że twórcy projektu czerpali inspirację z najlepszych wzorców. Ilość różnego rodzaju aktywności, a nawet szczegółowe rozwiązania niektórych mechanizmów (np. sposób określania stawki w zakładach o kurs akcji – zależny od tego, na jaki termin proponujemy prognozę) świadczą o tym, że konsekwentnie realizowano pewną wizję nie tracąc z oczu detali.
Czy ta inwestycja się zwróci?
Jak zwykle w przypadku serwisów społecznościowych o powodzeniu przedsięwzięcia zadecyduje jednak nie bogaty zestaw funkcji czy czytelna szata graficzna, a raczej odzew ze strony potencjalnych użytkowników. Dopóki społeczność nie zdobędzie masy krytycznej oddanych i aktywnych „giełdokratów”, pozostanie tylko pustą dekoracją. Sponsor projektu będzie musiał go usilnie promować, także poprzez ściślejszą integrację z rachunkiem inwestycyjnym.
Czy Giełdokracja to tylko inicjatywa obliczona na edukację rynku? Być może taki właśnie cel przyświecał jej pomysłodawcom. Marka BZWBK nie jest eksponowana w serwisie, a jednym z niewielu widocznych powiązań z domem maklerskim jest link w stopce zachęcający uczestniczących w zabawie inwestorów do założenia rachunku w DM BZWBK oraz zgoda na przetwarzanie danych osobowych wymagana podczas rejestracji. Losy projektu z uwagą śledzić pewną zapewne konkurenci, niechętnie nastawieni do społecznościowych nowinek, a BZWBK należą się, po raz kolejny, brawa za odwagę.
Źródło: PR News