Na co dzień pozostają w cieniu wielkich przedsiębiorstw. Perypetie jednej z nich nie mają takiej siły przebicia i skali oddziaływania, co na przykład kłopoty jednej ze spółek WIG20. Sprawa jednak zmienia się diametralnie w przypadku spojrzenia na nie z nieco szerszej perspektywy. W grupie stanowią siłę, od której zależy kondycja bez mała całej gospodarki. Szczęśliwie, wiele wskazuje na to, że rola „MiSiów” nigdy nie była niedoceniana. Analiza ostatniego półrocza na rynku medialnym dobitnie potwierdza tę tezę.
Jak w mozaice
Kondycja sektora małych i średnich przedsiębiorstw jest bardzo uważnie obserwowana. I to na wiele sposobów. Próżno oczywiście szukać wielu materiałów, które za cel stawiałyby sobie całościowe, przeglądowe potraktowanie tematu MSP. Tego rodzaju treści widoczne są rzadko, zwykle przy okazji kwartalnych wyników spółek. Na co dzień jednak specyfika przekazu medialnego raczej oscyluje wokół bardziej szczegółowych kwestii. Najczęściej spotkać możemy się z neutralnymi wzmiankami, które same w sobie przemycają znikomą wartość informacyjną. Wyniki finansowe, udział w konferencji, sponsoring, szkolenia.
Każda spółka działa na własną rękę, czy można zatem mówić o jakimś w miarę spójnym obrazie sektora? Sytuacja ta przypomina mozaikę składającą się z bardzo wielu elementów (ok. 1,7 mln, tyle bowiem jest w Polsce małych i średnich spółek!). Żaden z nich nie wyróżnia się spośród pozostałych i sam w sobie nie przedstawia znaczącej wartości. Jeżeli jednak trochę głębiej pokopać w tym medialnym bałaganie, trendy uwidocznią się wyraźniej i nasza mozaika wnet nabiera kształtów. Medialna panorama półrocza, jaka wyłania się na naszych oczach stanowić może tym samym realne odzwierciedlenie sposobów postrzegania i definiowania roli małych i średnich przedsiębiorstw w świecie współczesnego biznesu.
Po pierwsze, ułatwić życie
Świadomość znaczenia małych i średnich spółek doskonale uwidacznia się w prezentacji oferty stworzonej z myślą o nich oraz działań podejmowanych na ich korzyść. Tematyka ta jest zdecydowanie dominująca. W jej obrębie wyróżnić możemy dwa korespondujące ze sobą obszary, które odpowiadają sektorowi państwowemu i prywatnemu. Chęć ułatwienia życia drobnym przedsiębiorcom uwidacznia się w działaniach polityków, czy też szerzej rozumianych różnorakich ciał decyzyjnych mających wpływ na kształt polskiej gospodarki. W tym temacie pierwsze skrzypce odgrywa oczywiście kwestia wszelakiej maści dofinansowania. Problematyka ta uwidacznia się w prasie o najprzeróżniejszym profilu, jako że i same spółki zajmują przecież bardzo różne nisze rynkowe. O dotacjach poczytamy sobie więc zarówno w prasie motoryzacyjnej, jak i w magazynach rolniczych, czy czasopismach IT. Najczęściej dywagacje autorów tych treści orbitują wokół rzeki pieniędzy płynącej z Unii Europejskiej, która w każdej chwili może zostać skierowana na odpowiedni tor z korzyścią dla dalszego rozruchu całego sektora.
Po drugie, świetnie widoczna jest oferta bankowa. W tym miejscu trudno mówić o czymś innym aniżeli o prawdziwym wyścigu „na łeb na szyję” o względy MiSiów. Ale czegóż innego można spodziewać się po bankach – podmiotach, których obowiązkiem wszak jest dobrze „wyczuć” rynek? Bankowcy chyba najlepiej poznali się na potencjale, jaki kryje się w drobnych elementach naszej mozaiki. Rezultat tego jest nad wyraz łatwy do przewidzenia – prawdziwy zalew najróżniejszych produktów finansowych. Kont, kart, kredytów i czego jeszcze dusza zapragnie. Na okrasę – dokładne prześwietlanie takowej oferty, a więc porównania z konkurencją, rankingi, szczegółowe omówienia warunków otrzymania konkretnej usługi itp.
Po analizie przekazu medialnego nie można mieć najmniejszych wątpliwości, na rynku usług bankowych nastał dla małych i średnich spółek prawdziwie złoty wiek. Na dodatek, wiele wskazuje na to, że okres ten dopiero się zaczyna. Klimat taki wyraźnie przeziera z całej masy materiałów dotyczących ruchów korporacyjnych banków. Fuzje, zmiany personalne, nowe decyzje zarządu, w takich oto doniesieniach, krótszych lub dłuższych, nad wyraz często natrafić można na wzmianki o planach rozszerzenia oferty właśnie z myślą o MSP. Przetasowania kadrowe, rozrost infrastruktury, w ślad za tymi posunięciami jak cień podążają deklaracje i plany dotyczące „misiowej oferty”. Nic tylko rozkręcać własny small-biznes.
Po drugie: bogaty ten, kto używa a nie posiada…
Jeremy Rifkin, który przemiany ekonomiczne przełomu wieków opisuje z nadzwyczajną skrupulatnością godną Karola Marksa podkreśla, że nadchodzący wiek będzie „wiekiem dostępu”. Nie kupuj. Użytkuj. Wypożyczaj. Zlecaj. Bierz w leasing. O byciu na fali decydować ma dostęp do konkretnej usługi, coraz bardziej opłacalne ma być okresowe używanie danego dobra, zamiast kupowania go na stałe. Trendy te świetnie odzwierciedla rynek i natura społeczeństwa konsumpcyjnego. Jak grzyby po deszczu mnożą się firmy oferujące sam dostęp do usług i preferujące trwałe przywiązanie do siebie klienta aniżeli jednorazową transakcję. Nie wypada więc dziwić się, że jednym z najlepiej widocznych w przestrzeni medialnej obszarów rynku jest rynek leasingu. Tego rodzaju usługi przewyższają nawet liczebnie doniesienia dotyczące dzisiejszego signum temporis, czyli Internetu i całej branży IT.
I właśnie w kontekście leasingu pojawiają się istotne informacje na temat sektora małych i średnich spółek. Widoczne są nie tylko działania małych podmiotów starających się wypracować sobie markę i miejsce pośród gigantów leasingu. Przede wszystkim, natknąć się można na deklaracje, że tak gwałtowny rozwój leasingu jest odpowiedzią na zapotrzebowania małych i średnich przedsiębiorstw. Istotnie, sytuacja wygląda bardzo sprzyjająco. Nie masz środków na własny sprzęt – nie ma problemu, masa firm pożyczy ci to, czego potrzebujesz. Na tym polu najlepiej widoczny jest leasing aut.
Po trzecie: giełda w końcu się dźwignie
Piętą achillesową medialnej obecności MSP jest giełda. Chyba nikt nie zapomni szaleństwa, jakie rozpętało się wraz z wejściem na rynek pierwszych funduszy inwestujących w walory małych i średnich spółek. Wszyscy pamiętamy zawrotne wyniki w okolicach stu-kilkudziesięciu procent wypracowane przez niektóre podmioty. I wszyscy pamiętamy ostrzeżenia o rychłym pęknięciu giełdowej bańki. Bańka pękła rok temu, inwestorzy na całym świecie liżą rany, a najbardziej ci, którzy na górce zainwestowali właśnie w MSP. Indeksy mWIG 40 i sWIG 80 zanurkowały niemal na dno i dopiero od kilku tygodni zaczynają zbierać siły do trwalszych odbić. I tutaj widoczny jest kolejny ważny obszar medialnej obecności małych i średnich spółek, czyli giełda i fundusze inwestycyjne. O spółkach tych często wypowiadają się eksperci pomagający czytelnikom w planowaniu inwestycji, widoczne są komentarze, których celem jest lepsze zrozumienie sytuacji na rynku itp.
Najlepsze przed nami?
Abstrahując od spodziewanej w nadchodzącym czasie hossy, opinie przedstawiane w prasie sugerują, że najlepsze lata MiSie mają dopiero przed sobą. Wskazuje się, że sektor ten jest obecnie najbardziej dynamicznie rozwijającym się. Nieco ganiona jest jednak krótkowzroczność polskich przedsiębiorców, przejawiająca się w inwestycjach na bieżącą chwilę. W sektorze MSP dość słabo na razie widoczny jest trend do wprowadzania innowacji, ulepszania stosowanych technologii itd. Z drugiej strony częstym tematem są również bariery, jakie do dziś, pomimo postulowanych przez kolejne ekipy rządzące cudownych pakietów ułatwień, piętrzą się przed każdym próbującym na własną rękę sił w biznesie. Problemem są podatki i opłaty, niskie obroty, skomplikowane przepisy prawne oraz brak – jak to deklarują ankietowani przedsiębiorcy – pozytywnych zmian w funkcjonowaniu otoczenia regulacyjnego. W mediach w związku z tym dostrzegalne jest swego rodzaju zniecierpliwienie i wyczekiwanie na wprowadzenie koniecznych regulacji. Politycy non stop wypytywani są o rozstrzygające posunięcia i nowelizacje mające na celu wprowadzenie jeszcze większej swobody i przestrzeni gospodarczej. Jako przykłady podawane są rozwiązania zastosowane w innych krajach. Na zachętę przytacza się spodziewane zyski w możliwych inwestycji i szeroko rozumianego rozwoju, kiedy takie analogiczne działania przeprowadzi się rychło w czas u nas, w Polsce. Jak mantra powtarzane są takie słowa jak wzrost czy koniunktura. Prasa powtarza, że to właśnie ze strony MSP liczyć można na rosnącą liczbę miejsc pracy.
Słowem, percepcja MSP wydaje się bardzo korzystna. W ogólnym przekonaniu jest to sektor będący prawdziwą siłą pociągową wciąż rozwijającej się polskiej gospodarki. Niestety, o ile główni zainteresowani doskonale zdają sobie z tego sprawę, to nie idą za tym konkretne działania prawne i administracyjne. A jeśli idą – to zdecydowanie za wolno. Wydaje się więc, że małe i średnie spółki, choć ciągną za sobą cały rynek, przez najbliższy czas będą to jeszcze robić w cuglach.
Wykres 1. Zestawienie głównych obszarów tematycznych, w kontekście których pojawiały się informacje o małych i średnich spółkach.
Wykres 2. Obszary rynku, w kontekście których najczęściej pojawiały się informacje na temat działań małych i średnich spółek.
Wykres 3. Trend ukazywania się publikacji na temat sektora małych i średnich przedsiębiorstw w prasie.
Wykres 4. Najbardziej medialne instytucje bankowe wymieniane w publikacjach na temat sektora małych i średnich przedsiębiorstw w prasie.
Wykres 5. Najbardziej medialne instytucje leasingowe wymieniane w publikacjach na temat sektora małych i średnich przedsiębiorstw w prasie.
Sebastian Bykowski
współpraca Marcin Szczupak oraz Tomasz Kozłowski
Artykuł pochodzi z Numeru Specjalnego Przeglądu Finansowego Bankier.pl
Partnerem wydania jest Raiffeisen Bank |