Dominik Modrzejewski: Kto kogo wpuszcza w maliny?

Artykuł „PKO BP wpuścił w maliny” pióra (a właściwie klawiatury) Krzysztofa Gołdego na temat lokaty strukturyzowanej opartej na cenie ropy naftowej Brent, który ukazał się kilka dni temu na serwisie PRNews, wymaga pewnej polemiki. Myślę, że może ona mieć walor edukacyjny dla czytelników wspomnianego tekstu, a być może także dla samego redaktora.

Polemikę zacząć wypadałoby od początku, czyli od samego tytułu. Nie podejrzewam autora artykułu o nieznajomość języka polskiego (w końcu pisze dla serwisu szczycącego się wysokim poziomem merytorycznym), więc jedynie nonszalanckim podejściem do kwestii językowych i walką o klikalność tłumaczyłbym zestawienie nazwy największego banku w Europie Środkowo-Wschodniej z wyrażeniem „wpuszczać w maliny”, które zgodnie ze słownikiem oznacza „oszukać” czy też „okantować”. Trudno uwierzyć, aby redaktor Gołdy z premedytacją zarzucał liderowi sektora bankowego oszustwo w sytuacji, gdy z pewnością zdaje sobie sprawę, że wszelkie parametry lokaty, o której traktuje jego artykuł, są jasno określone i zostały klientom z odpowiednim wyprzedzeniem wyraźnie zakomunikowane.

Nie wierzę również, że autor współpracujący z tak uznanym w świecie finansów serwisem jak PRNews mógłby zarzucać PKO Bankowi Polskiemu, że złośliwie wybrał zawyżony poziom ceny ropy, w stosunku do której będzie ustalany późniejszy zarobek inwestora. Jestem przekonany, że używając sformułowania: „wartość początkowa na poziomie 125 USD budziła uśmiech na wielu twarzach”, redaktor Gołdy miał na myśli twarz swoją i swoich kolegów z redakcji, kiedy okazało się, że trafnie przewidzieli wartość początkową ceny ropy Brent w swojej analizie wspomnianej lokaty strukturyzowanej. Autor artykułu z pewnością zdaje sobie bowiem sprawę, że każdy bank oferujący struktury ma wpływ jedynie na dzień ustalania ceny instrumentu bazowego, a nie na samą cenę.

Za wyraz zaaferowania meczami polskiej reprezentacji piłkarskiej na Euro 2012 trzeba chyba również uznać fakt, że redaktor Gołdy zabrał się za analizowanie produktu, którego horyzont inwestycyjny został określony na ok. 2,5 roku, już po niecałych 2,5 miesiącach od zakończenia subskrypcji. Gdyby w podobny sposób rozliczać Franciszka Smudę, selekcjonera polskiej kadry, która dostarcza nam teraz – po mniej więcej 2,5 roku przygotowań – niezapomnianych emocji, trzeba by go zwolnić już w styczniu 2010 roku po rozegraniu raptem dwóch meczów.

Źródło: PKO Bank Polski