– Chciałem kupić pralkę automatyczną za 1900 złotych w dużym sklepie ze sprzętem AGD w Łodzi na Widzewie-Wschodzie. Wyjąłem kartę, a obsługa poinformowała mnie, że sprzęt objęty promocją mogę kupić tylko za gotówkę. Gdybym chciał zapłacić kartą, muszą mi doliczyć do ceny 38 złotych (2 proc.) prowizji bankowej za przelew – żalił się czytelnik „Dziennika Łódzkiego”. Przedsiębiorcy tłumaczą, że na płatności kartą tracą nieraz jedną czwartą swoich zysków.
– Prowizja i marża za obsługę transakcji przy użyciu karty, którą płacą przedsiębiorcy, jest skalkulowana na podstawie szacowanych obrotów bezgotówkowych w danym punkcie – mówi Marek Kłuciński, rzecznik PKO Banku Polskiego. – Opłaty są ustalane indywidualnie w drodze negocjacji. Doliczanie prowizji klientom sklepu lub punktu usługowo-handlowego do ceny zakupu towarów albo usługi przy płatności kartą jest praktyką, której sprzeciwiają się banki. Jest to działanie hamujące upowszechnienie płatności bezgotówkowych – przekonuje Marek Kłuciński.