Drogie pożyczki nie drożeją?

Stopy procentowe idą w górę, rekomendacje nadzoru i nowa ustawa o kredycie konsumenckim daje się we znaki, a bankom z coraz większym trudem udaje się sztuka sprzedawania kredytów gotówkowych i ratalnych. Tymczasem rynek pożyczek pozabankowych rozkwita, o czym świadczyć mogły chociażby ostatnie wyniki potentata tego segmentu – Providenta.

Pozabankowi pożyczkodawcy mają w ręku kilka atutów. Po pierwsze, oferują unikalny produkt. Osoba, która chce pożyczyć kilkaset złotych na kilkanaście dni, a jednocześnie nie może udokumentować swoich dochodów lub miała w przyszłości problemy ze spłatą zobowiązań, raczej nie ma czego szukać w bankach czy SKOK-ach. Drugą zaletą szybkich pożyczek jest łatwa dostępność. Niebankowe firmy często maksymalnie upraszczają procedury i korzystają z najszybszych form komunikacji (np. wiadomości SMS).

Jest także druga strona medalu, czyli cena pożyczanego pieniądza. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania pożyczek, sięgająca kilkunastu tysięcy procent, przyprawia o ból głowy, chociaż prawdą jest, że RRSO w przypadku krótkoterminowych zobowiązań może wprowadzać laika w błąd. Rok temu przyjrzeliśmy się warunkom oferowanym przez kilka firm z branży „szybkiego pieniądza”. Czy nowe regulacje prawne i rosnące stopy procentowe spowodowały, że drogie pożyczki stały się jeszcze droższe?

Ceny stoją w miejscu

Od lipca 2011 roku ceny pożyczek w sprawdzanych przez nas firmach nie zmieniły się znacząco. Większość instytucji, które publikują w sieci swoje stawki pozostała przy starych cennikach. Firmy pożyczkowe, mimo obowiązywania ustawy antylichwiarskiej, mają dużą swobodę w kształtowaniu ceny pożyczanego pieniądza i większą część kosztu ukrywają nie w oprocentowaniu (którego maksymalna wysokość zwiększyła się przez rok o 1 pp.), ale w dodatkowych opłatach i prowizjach. Podwyżki stóp procentowych nie przekładają się zatem bezpośrednio na ceny oferowane przez pożyczkodawców, którzy i tak obciążają swoich klientów kosztami przekraczającymi ustawowe maksimum (dziś 25%).

Warto zaznaczyć, że rynek tego typu produktów jest bardzo rozproszony. Wiele firm ustala warunki indywidualnie, a niewielcy pożyczkodawcy obsługujący lokalne rynki najczęściej reklamują się raczej na słupach ogłoszeniowych niż w internecie.

Wybrane oferty krótkoterminowych pożyczek reklamowanych w internecie w lipcu 2011 r. i czerwcu 2012 r.

Nazwa firmy Okres spłaty Kwota pożyczki Kwota do zwrotu (lipiec 2011 r.) Kwota do zwrotu (czerwiec 2012 r.) Zmiana kosztu pozyczki (VII 2011 – VI 2012)
SMSkredyt.pl 15 dni 600 zł 762 zł 762 zł
Provident 196 dni / 210 dni* 600 zł 987,84 zł 1019,07 zł* +31,23 zł*
SMS365.pl 15 dni 620 zł 744 zł 744 zł
Kaska.pl 15 dni 600 zł 750 zł 750 zł
Ekstrakredyty.pl 15 dni 600 zł 760 zł 760,99 zł +0,99 zł
Ekspreskasa.pl 15 dni 600 zł 750 zł 750 zł
Amber Kredyt 30 dni 600 zł 745 zł 760 zł +15,00 zł

* – Firma Provident zmieniła ofertę. W 2012 r. oferowana jest pożyczka na 30 tygodni, w 2011 r. – na 28 tygodni. Pakiet z obsługą domową.
Źródło: Strony internetowe firm pożyczkowych (stan na 12.7.2011 i 4.6.2012).

Kredyt konsumencki pożyczkodawcom niestraszny

Nowa wersja ustawy o kredycie konsumenckim wprowadzona w życie w grudniu 2011 r. przyniosła kilka nowości, które miały wpływ na funkcjonowanie branży szybkich pożyczek. Zniesiono m.in. górny limit opłat i prowizji, który do tej pory wynosił 5% kwoty pożyczki. Firm pożyczkowe teoretycznie mogłyby uprościć swoje cenniki, rezygnując z usług dodatkowych (ubezpieczenia, obsługa domowa), które kryją w sobie większość kosztu pożyczki i zastąpić je jedną opłatą. Większość pozostała jednak przy starych zwyczajach, proponując swoim klientom opłaty za zabezpieczenie, administrowanie pożyczką i ubezpieczenia spłaty zobowiązania.

Dla osób zaciągających krótkoterminowe zobowiązania ważną zmianą jest wydłużenie okresu rezygnacji z umowy do 14 dni. Pożyczkodawcy dostosowali się do ustawowych wymogów, a o prawie do odstąpienia od umowy informują nie tylko w regulaminach, ale również poprzez przekazanie wzoru pisma o rezygnacji.

Pozabankowi pożyczkodawcy mają dziś także obowiązek sprawdzenia wiarygodności pożyczkobiorcy.

Ustawa nie narzuciła wprost sposobu weryfikacji klienta, dlatego też w regulaminach firmy z branży w różny sposób opisują proces badania zdolności. Niektórzy pożyczkodawcy wspominają o sprawdzaniu w „bazach danych pożyczkodawcy”, czyli własnych listach dłużników, inni powołują się wprost np. na rejestry biur informacji gospodarczych. Nie oznacza to jednak, że zła historia kredytowa automatycznie zamyka drogę do pożyczki – wielu pożyczkodawców nadal chwali się, że przyjmie klientów, którzy spotkali się z odmową w bankach czy SKOK-ach.

Szybki wzrost na horyzoncie

Niebankowi pożyczkodawcy już nieraz wykazali się elastycznością, dostosowując się do pozornie niekorzystnych regulacji prawnych. Przykładem może być ustawa antylichwiarska, która mogła zdusić rynek pożyczek-chwilówek, ale okazała się przeszkodą łatwą do obejścia.

Nic zatem dziwnego, że również pogarszające się warunki makroekonomiczne i dodatkowe wymogi prawne nie zdołały zahamować wzrostu tego segmentu rynku. Firma Provident szacuje, że w Polsce jego wielkość przekracza 2,5 mld zł. W porównaniu ze 130 mld złotych kredytów konsumpcyjnych udzielonych przez banki, liczba ta może nie robić wrażenia. Warto jednak pamiętać, że firmy udzielające pożyczek działają w segmencie, w którym w zasadzie nie ma zewnętrznej konkurencji, a będąca w przymusowym położeniu klientela nie jest zbytnio wrażliwa na cenę. Można oczekiwać, że przed szybkimi pożyczkami jeszcze co najmniej kilka lat dobrej passy. Chyba, że idea poddania ich nadzorowi KNF zyska realne kształty.

Michał Kisiel
Analityk Bankier.pl

Źródło: Bankier.pl