Dużo kontrowersji wzbudzają zmiany wprowadzone przez największego detalistę PKO BP. Za prowadzenie Superkonta trzeba zapłacić o 1,40 zł więcej – od stycznia opłata ta zamiast 4 zł wynosi 5,40 zł. Ci, co korzystają z bankowości elektronicznej, muszą do tej kwoty dołożyć jeszcze 2 zł miesięcznie. Skończyła się też promocja internetowych przelewów za darmo i obecnie za każdy z nich trzeba zapłacić 0,50 zł. Przelew do innego banku, złożony w oddziale, kosztuje 4 zł, a wcześniej 3 zł. Od marca zostaje wprowadzona prowizja za wypłatę gotówki w oddziale – 2,50 zł przy kwotach nieprzekraczających 500 zł.
Bank BPH kilka tygodni temu podniósł opłaty za korzystanie z limitu debetowego. Do niedawna były one pobierane co miesiąc w wysokości 0,1 proc. przyznanej kwoty, a po zmianie taryfy potrącana jest z góry za cały rok i wynosi 2 proc., co oznacza wzrost w skali roku o 0,8 pkt proc. Zdrożały również niektóre zlecenia płatnicze, za przelew zewnętrzny w trybie pilnym trzeba zapłacić 8 zł, wcześniej koszt wynosił 6 zł.
Niektóre opłaty mają wręcz kuriozalną wysokość. Posiadacz konta Sezam Student za przelew do innego banku, zrealizowany w oddziale, zapłaci 15 zł! Najwidoczniej od studentów bank wymaga nowoczesnego podejścia i korzystania wyłącznie z elektronicznych kanałów.
ING Bank Śląski wprowadził opłatę za przelew zewnętrzny wykonywany przez internet. W przypadku standardowego Konta z Lwem kosztuje 50 gr. Droższe jest także potwierdzenie realizacji transakcji w oddziale oraz przelewy wykonywane w ramach Otwartego Konta Oszczędnościowego. Według nowych zasad opłata za każdy kolejny przelew w miesiącu będzie wyższa o 1 zł i wyniesie 6 zł. ING Bank Śląski, podobnie jak PKO BP, „kasuje” swoich klientów za wypłatę gotówki w oddziale. Wyjątkiem są osoby niepełnosprawne i w wieku przekraczającym 65 lat.
Wysokie opłaty to wystarczający powód, by zmienić bank. Jest wielu chętnych, którzy przyjmą nowych klientów z otwartymi rękami. Ale nie można tego robić pochopnie – czytamy w „Gazecie Prawnej”.