Dzięki pracy sezonowej bezrobocie nie wzrasta

Do spadku bezrobocia doszło między innymi dlatego, że w kwietniu pierwsi Polacy znaleźli zatrudnienie przy pracach sezonowych w budownictwie, rolnictwie i leśnictwie. To główny powód. Inny jest taki, że powiatowe urzędy pracy w całym kraju dostały długo oczekiwane pieniądze z Funduszu Pracy na aktywną walkę z bezrobociem, np. organizowanie szkoleń. Dzięki temu wielu bezrobotnych znalazło pracę.

Informacje są pokrzepiające, zwłaszcza że od kilku miesięcy bezrobocie nieprzerwanie wzrastało, i to dość raptownie. Najsilniej skoczyło w styczniu, do 10,5 proc. w porównaniu z 9,5 proc. w grudniu ubiegłego roku. Większość ekspertów stwierdziła wówczas, że czeka nas w tym roku załamanie na rynku pracy. Z powodu kryzysu niemal wszystkie branże miały zacząć zwalniać ludzi, bo gwałtownie kurczyły się zamówienia na nasze towary i usługi z zagranicy.

Dziś eksperci łagodzą swoje stanowisko, choć zauważają, że w tym samym okresie ubiegłego roku i dwa lata temu bezrobocie spadało mocniej. W kwietniu 2008 r. stopa bezrobocia spadła aż o 0,6 pkt proc., a w 2007 r., w okresie największej hossy na rynku, o 0,7 pkt proc.

– Czuje się, że jest spowolnienie gospodarcze, bo bezrobocie aż tak szybko nie maleje. Najważniejsze, że zwolnienia w firmach w czasie kryzysu nie były aż tak duże, jak się spodziewano – przyznaje „Polsce” prof. Elżbieta Kryńska, ekspert od rynku pracy z Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ).

Do większego optymizmu skłania również najnowszy raport portalu Pracuj.pl pt. „Rynek pracy specjalistów w I kwartale 2009 r.”. Wynika z niego, że liczba ofert pracy w pierwszym kwartale 2009 r. nie zmieniła się w porównaniu do trzech ostatnich miesięcy ubiegłego roku.

– To jest rzeczywiście bardzo dobra wiadomość, bo oznacza, że pracodawcy czekają ze zwolnieniami i nie tną zatrudnienia na oślep. Liczą, że sytuacja gospodarcza się poprawi – dodaje prof. Kryńska.
Jak twierdzą autorzy raportu Pracuj.pl, wciąż jest ogromne zapotrzebowanie na handlowców – w pierwszych czterech miesiącach tego roku do osób zainteresowanych tą pracą była skierowana niemal połowa wszystkich ogłoszeń. W ofertach pracy, wbrew pozorom, mogą też przebierać finansiści, a także inżynierowie, informatycy i osoby specjalizujące się w obsłudze klienta.

Kolejnym argumentem potwierdzającym, że na rynku pracy nie jest tak źle, jest to, że w ubiegłym roku zmniejszyła się liczba osób długotrwale bezrobotnych, o czym mówiła w piątek minister pracy Jolanta Fedak. Długotrwale bezrobotni to ok. 65 proc. wszystkich zarejestrowanych w urzędach pracy. Liczba ta zmalała o 10 proc. Zdaniem Fedak spadek jest związany z bardziej aktywną polityką przywracania bezrobotnych na rynek pracy – chodzi m.in. o lepszą współpracę ekspertów z urzędów pracy z osobami, które długo przebywały na zasiłkach.

Może dlatego minister Fedak jest optymistką i spodziewa się, że bezrobocie przez cały rok utrzyma się na podobnym poziomie 11 proc. Eksperci studzą jednak ten entuzjazm.

– Moim zdaniem bezrobocie utrzyma się na tym samym poziomie mniej więcej do października, gdy skończą się prace sezonowe. Później liczba osób tracących pracę wzrośnie, bo gospodarka nie będzie się szybko rozwijać, a może nawet się skurczy – uważa Mateusz Walewski, ekspert rynku pracy w fundacji CASE. Przewiduje, że bezrobocie pod koniec roku sięgnie 12-13 proc.

O sytuacji na rynku pracy w tym roku może przesądzić kondycja największych gospodarek UE, szczególnie Niemiec, które są naszym największym partnerem handlowym.

Tomasz Ł. Rożek