EBC buduje piramidę finansową

Warunkowa zgoda na praktycznie nielimitowany skup hiszpańskich obligacji w dłuższym terminie okaże się zgubna nie tylko dla Madrytu, ale też dla całej strefy euro. EBC zamiast bronić wspólnotowej waluty, może doprowadzić do jej upadku.

26 lipca Mario Draghi obiecał, że EBC zrobi „wszystko, co trzeba, aby zachować euro” . Tydzień później, po posiedzeniu Rady Prezesów,zapowiedział warunkowy skup obligacji Włoch i Hiszpanii , uznając podwyższone premie za ryzyko za „dysfunkcję rynku”.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy szef EBC dodał, że wysiłki banku centralnego będą „skoncentrowane na krótszej części krzywej terminowej”. Czyli że EBC kupi obligacje 2- lub 3-letnie, ale nie ruszy papierów 10-letnich, jak to robił w 2010 i 2011 roku w ramach programu SMP. Draghi nie chciał też powiedzieć, czy skup obligacji będzie sterylizowany. Czyli czy będzie to ordynarny dodruk euro, czy też EBC „odciągnie” z rynku wypuszczoną wcześniej gotówkę. Nie wiedział także, czy będzie jakikolwiek limit dla interwencji na rynku długu.

Draghi put

Wypowiedź szefa EBC odbiła się szerokim echem po rynkach. Ale rentowność 10-letnich obligacji Włoch i Hiszpanii spadła tylko nieznacznie. Papiery włoskie wciąż płacą prawie 6%, a hiszpańskie niemal 7% – czyli ok. 0,75 pkt. proc. mniej niż przed konferencją Draghiego. Za to obligacje 2-letnie zaczęły schodzić jak ciepłe bułeczki. Rentowność włoskich spadła z 5,06% do 3,43%, a hiszpańskich z 6,64% do 4,20%, a przejściowo nawet do 3,5%.

Rentowność hiszpańskich obligacji 2-letnich

Źródło: Bloomberg

Jeśli wszystko pójdzie po myśli szefa EBC, to jeszcze w sierpniu lub na początku września rząd Hiszpanii prosi o pomoc Brukselę i Berlin, idąc w ślady Grecji, Irlandii i Portugalii. Tyle że ESM wciąż jeszcze nie działa, bo czeka na decyzję niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który ma wydać werdykt 12. września.

Dlatego Hiszpania dostanie z EFSF tylko sto lub dwieście miliardów euro – bo więcej nie ma. To tylko furtka, która otworzy Madrytowi ścieżkę do wsparcia z EBC. Ten nie będzie miał wyjścia. Aby nie stracić resztek wiarygodności, będzie musiał rozpocząć interwencje na dużą skalę. Tak, aby sprowadzić rentowność obligacji 2-letnich poniżej 4% lub nawet 3%.

Wówczas Hiszpania będzie mogła powrócić na rynek długu, ale tylko na krótki kraniec krzywej. Banki i fundusze kupią każdą ilość hiszpańskich bonów skarbowych i obligacji 2-letnich tylko po to, aby natychmiast odsprzedać je Europejskiemu Bankowi Centralnemu. A ten znów wystąpi w roli ostatniego frajera kupującego każdy papier, którego nikt na rynku nawet nie chce dotknąć.

Piramida finansowa w strefie euro

W ten sposób EBC wystawi inwestorom nielimitowaną i bezpłatną opcję sprzedaży, z której będzie mógł skorzystać każdy posiadać włoskich czy hiszpańskich obligacji o terminie zapadalności do 2 lub 3 lat. Efekty będą oczywiste: każda instytucja finansowa z chęcią pozbędzie się toksycznych obligacji państw PIIGS. Tymczasem rentowność papierów 10-letnich będzie rosnąć, ponieważ w wypłacalność Hiszpanii już nikt nie uwierzy – podobnie jak w przypadku pozostałych państw, które skorzystały z unijnej „pomocy” finansowej.

Rentowność hiszpańskich obligacji 10-letnich

Źródło: Bloomberg

Ale Madryt wciąż będzie mógł się zadłużać. Pożyczkodawcą ostatniej instancji stanie się Europejski Bank Centralny, który z roku na rok będzie zmuszony kupować coraz więcej hiszpańskich obligacji. O ile w tym roku Hiszpania musi pożyczyć 86 mld euro, to w następnych latach kwota ta będzie wielokrotnie większa.

Interwencje EBC sprawią, że Madryt emitować będzie tylko krótkoterminowe obligacje. Może się okazać, że w roku 2014 lub 2015 Hiszpania będzie musiała wykupić dług za 200 czy 300 mld euro. Jasne jest, że nie pożyczy tych pieniędzy na rynku. Jedyną szansą będzie kasa z Frankfurtu, którą EBC będzie zmuszony wydrukować.

Długoterminowy efekt będzie taki, że Hiszpania i tak będzie bankrutem, takim samym jak dziś jest Grecja i jakim niedługo będzie też Portugalia. Z tą różnicą, że jej długi już nie będą znajdować się w bilansach francuskich banków, tylko we wspólnotowym EBC. Leczenie kryzysu nadmiernego zadłużenia kolejnymi dawkami długu okaże się równie skuteczne jak podawanie alkoholikowi kroplówki z wódką.

Nie wiem, ile jeszcze czasu zajmie europejskim decydentom zrozumienie podstawowych faktów. Że nie można w nieskończoność wydawać więcej niż się zarabia (lub ściąga z podatków). Że kolejne bail-outy i interwencje EBC nie rozwiążą kryzysu, lecz tylko go spotęgują. I w końcu, że europejski model państwa dobrobytu generujące niespłacalne długi jest definitywnie skończony i że najwyższy czas go zlikwidować.

Źródło: Bankier.pl