Skala ożywienia gospodarczego jest w tym roku bardzo dobra, ale niepokoi sytuacja na rynku nieruchomości – ocenili ekonomiści na Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie. Eksperci spodziewają się utrzymania wysokiego poziomu inflacji w kolejnych latach.
W ostatnim dniu EKF odbył się „makroekonomiczny okrągły stół”, w którym wzięli udział przedstawiciele banków i instytucji doradczych, dyskutując o prawdopodobnych scenariuszach dla gospodarki.
Łukasz Tarnawa, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Banku Ochrony Środowiska ocenił, że przewidywane w tym roku ożywienie gospodarcze na poziomie 5 proc. PKB jest „fenomenalnym wynikiem”.
„Skala ożywienia jest w tym roku bardzo dobra, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że to jest efekt bazy, czyli tego, że w zeszłym roku spadliśmy” – zaznaczył Tarnawa.
Zauważył, że podobną do Polski skalę spadku w ubiegłym roku odnotowały gospodarki azjatyckie – wyłączając Chiny i Indie – natomiast w ich przypadku prognozowany wzrost na ten rok wynosi 4 proc., więc jest niższy od polskiego.
Rafał Benecki, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych ING Banku Śląskiego ocenił z kolei, że coraz bardziej ewidentne jest to, iż wysoka inflacja utrzyma się w kolejnych kilku latach.
„To nie jest tylko fenomen 2021 roku. W 2022 r. spodziewamy się średniej inflacji na poziomie ok. 4 proc. i podwyższonej również w 2023 r.” – mówił Benecki.
Jego zdaniem na pewnym etapie bank centralny będzie musiał „gonić inflację podwyżkami stóp procentowych”.
Marek Rozkrut, partner i główny ekonomista EY zwracał uwagę, że branże w przetwórstwie przemysłowym, które odpowiadają za ponad 60 proc. tego rynku, są już powyżej przedpandemicznego trendu. „Jednocześnie, gdy przedsiębiorcy są pytani o bariery, to bariera popytu jest dużo mniej ważna, niż było to przez okres pięciu lat przed pandemią. To samo dotyczy budownictwa” – powiedział.
Zdaniem głównego ekonomisty EY, inflacja jest głównie spowodowana czynnikami zewnętrznymi.
Rozkrut podkreślał też, że w całej UE w ostatnim czasie wzrosła stopa zatrudnienia wśród pracowników wykwalifikowanych. „Poziom płac w Polsce, w relacji chociażby do krajów UE, pokazuje, że przestrzeń na presję płacową z tej strony jest zdecydowanie większa” – zaznaczył.
Piotr Bujak, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego przyznał, że sytuacja na rynku pracy ulega wyraźnej poprawie, nie widać negatywnych efektów wycofywania antykryzysowego wsparcia dla przedsiębiorstw.
Zdaniem Bujaka potrzebna jest jednak korekta polityki pieniężnej. Zwrócił przy tym uwagę na „mocno podgrzewający się” rynek nieruchomości mieszkaniowych. „To za chwilę może nam destabilizować gospodarkę” – ostrzegł.
Przedstawiciel PKO zauważył też, że w UE funkcjonuje procedura dotyczącą zakłóceń równowagi makroekonomicznej, dla której wskazaniem jest nadmierny wzrost cen nieruchomości.
Również Sławomir Dudek, wiceprezes i główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju zgodził się, że nie mamy do czynienia ze zrównoważonym wzrostem.
„Sytuacja fiskalna jest dobra, rzeczywiście wyniki budżetu państwa zaskakują, ale nie mamy też pełnego obrazu i nie wiemy, co się w ciągu roku wydarzy, a zbliżają się wybory (..) i na pewno nie pomogą finansom publicznym” – zaznaczył Dudek.
Według wiceprezesa FOR, należy mówić o zjawisku „mgły covidowej”, co jest efektem niekonwencjonalnej polityki monetarnej i fiskalnej. „Gospodarka jest mocno pobudzona, jesteśmy na sterydach fiskalnych i monetarnych, i wzrost jest niezrównoważony. Oprócz inflacji przejawia się to w cenach mieszkań” – podkreślił.
W jego ocenie sytuacja na rynku mieszkaniowym w jakimś zakresie wynika z „ucieczki przed inflacją” i korzystania z niskich stóp procentowych.
Zdaniem Dudka, w tym roku nierealne jest zejście z deficytem poniżej 3 proc. PKB.
Z kolei Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych banku Santander uznał, że dla Polski kluczowe jest doprowadzenie do najszybszego, sprawnego uruchomienia pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. „W efekcie całego pandemicznego kryzysu na korzyść Polski zmieniło się to, że my ze scenariusza, w którym otrzymywaliśmy coraz mniej, przeszliśmy do scenariusza, w którym nagle dostaliśmy bonus” – wyjaśnił.
Źródło informacji: PAP MediaRoom