Elektroniczne "co łaska", czyli z kartą do kościoła

Kościół to wciąż jeden z głównych bastionów gotówki. Regularnie pojawiają się jednak pomysły, jak ułatwić zwolennikom kart płatniczych przekazywanie datków na tacę. Jednym z ostatnich jest karta, która automatycznie przekazuje część pieniędzy na wspieranie kościoła.


Kościoły w Polsce nie akceptują kart płatniczych. Jedyną formą wsparcia bezgotówkowego może być przelew na wskazany rachunek bankowy. W ubiegłym roku nasz redakcyjny kolega Michał Kisiel przeprowadził dwutygodniowy eksperyment, sprawdzając czy w naszym kraju da się funkcjonować bez gotówki. Niestety w kościele karta zdała się na nic. – Każdy, kto chociaż raz był w polskim kościele, wie że karty zbliżeniowe nie są tam mile widziane, a więc bezgotówkowej ofiary nie da się złożyć. No i zgrzeszyłem (chyba) – napisał podsumowując swoją wizytę w kościele.

Za granica regularnie pojawiają się jednak pomysły, które wspierają wiernych zwolenników obrotu bezgotówkowego w przekazywaniu datków na tacę. Kilka dni temu brazylijski bank Bradesco wprowadził kartę kredytową, która przekazuje określony procent od wszystkich wydatków poniesionych kartą na ewangelicki Międzynarodowy Kościół Łaski Bożej. Klient wykonuje transakcje, a raz w miesiącu bank przekazuje od wydanej przez niego kwoty procent na rzecz kościoła. Podobne karty funkcjonują co prawda na naszym rynku (jako karty affinity), żadna z nich nie wspiera jednak żadnej wspólnoty religijnej. W ten sposób można przykładowo pomagać fundacjom czy uniwersytetom.

Źródło: Bank Bradesco

Nieco wcześniej krucjatę przeciwko gotówce wypowiedziały kościoły w Skandynawii. W takich krajach jak Finlandia, Norwegia czy Szwecja, karty płatnicze są tak popularne, jak w Polsce gotówka. W Norwegii w kilku gminach pojawiła się możliwość składania ofiary kartą płatniczą. Powód jest prosty: ludzie nie noszą przy sobie gotówki, a to przekłada się bezpośrednio na coraz niższe wpływy do kościelnej kasy. Jak podaje portal mojanorwegia.pl, terminal płatniczy sprawdził się znakomicie w katedrze w Molde i rozwiązanie chce wprowadzić parafia w Meland. Wraz z nową formą płatności pojawiają się jednak nowe problemy: w Sane rada parafialna rozważa zrezygnowanie z terminalu z powodu zbyt wysokich kosztów związanych z tą formą płatności.

Z kolei Szwedzi mogą składać datki za pomocą urządzeń zwanych „kollektomatami”. Urządzenie stoi w przedsionku kościoła i przypomina nieco bankomat. Wierny wprowadza kwotę, jaką chce przekazać na ofiarę, a następnie wkłada kartę do terminalu. W terminalu można też wpisać numer identyfikacyjny, który zostanie wydrukowany na potwierdzeniu. W Szwecji można bowiem „odliczyć” sobie ofiary od podatku.

Podobne rozwiązania funkcjonują w Stanach. Kościoły mogą wstawić do przedsionków tzw. GivingKiosk, które potocznie określane są jako „ATMs for Jesus” (bankomaty dla Jezusa). To przenośne maszyny przyjmujące datki za pomocą kart płatniczych. Datki można przekazywać anonimowo albo wprowadzić swoje nazwisko. Po przekazaniu ofiary drukowane jest potwierdzenie. Pastorzy przekonują wiernych, że to kolejny naturalny sposób przekazywania datków. Najpierw ofiarowano ziarno i zwierzęta, później monety i papierowe czeki, dziś nadchodzi czas na karty. W Stanach obrót bezgotówkowy w kościołach wydaje się czymś normalnym. Przed czterema laty firma Pew Research zapytała, w jaki sposób wierni składają datki na tacę. 90 proc. złożyło kiedyś czek, 33 proc. użyło karty i tyle samo wiernych przelewu.

Niewątpliwie, z biegiem czasu kościołów akceptujących karty płatnicze będzie przybywać. Zwłaszcza, że udział bezgotówkowych form płatności będzie rósł. Przykłady skandynawskie pokazują, że dla kościołów wprowadzenie obsługi kart płatniczych może być konieczne, by utrzymać dotychczasowy poziom datków. Jak podaje portal mojanorwegia.pl, parafia w Meland zdecydowała się na wprowadzenie płatności kartą między innymi z powodu zmniejszających się ofiar od wiernych. W 2011 roku parafianie dali na tacę 340 tysięcy koron, podczas gdy rok później już tylko 280 tysięcy koron.

Z punkty widzenia kościołów wprowadzenie kart może być korzystne także z innego punktu widzenia: wszelkie badania prowadzone na użytkownikach kart płatniczych dowodzą, że osoby, które płacą plastikiem wydają więcej niż osoby preferujące tradycyjne płatności gotówkowe. Być może ta sama zasada będzie dotyczyć też kwestii wysokości datków na tacę?

W tym miejscu pojawia się także ciekawy problem związany z kartami. Opisana powyżej karta banku Bradesco jest kartą kredytową. Datki przekazywane są jako procent od wykonanych transakcji. Jeśli transakcje te nie zostaną spłacone w okresie bezgotówkowym, bank naliczy posiadaczowi plastiku odsetki. Ten sam problem dotyczy zresztą wszystkich wiernych, którzy składają ofiarę w terminalu za pomocą kart kredytowych. Oprocentowanie takich plastików jest zazwyczaj bardzo wysokie.

Tymczasem lichwa, czyli pożyczanie pieniędzy na procent, przez wieki była potępiana przez Kościół. W ewangelii świętego Łukasza zapisano „Czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się stąd nie spodziewając, a wielka będzie zapłata wasza i będziecie synami Najwyższego”. Lichwę, czyli pożyczanie na wysoki procent, ostro skrytykował w swojej bulli papież Benedykt XIV (1745 r.). Z biegiem czasu i upowszechnianiem się gospodarki rynkowej podejście kościoła do kwestii pożyczania na procent coraz wyraźniej słabło. Być może karty kredytowe staną się kolejnym kamieniem milowym łagodzącym stanowisko kościoła w sprawie lichwy.

Wojciech Boczoń

Napisz do autora: w.boczon@bankier.pl