Euro mogłoby zastąpić franka

„Bank Szwajcarii idzie z odsieczą polskim kredytobiorcom (którzy przez ostatnie miesiące z trwogą patrzyli jak rośnie wysokość miesięcznej raty) i równo tnie stopy procentowe. Po serii obniżek główna stopa spadla do zaledwie 0,5 proc. Marna to pociecha dla tych, którzy chcieliby zadłużyć się wtej walucie, choć moment jest bardzo dobry- stopy są niskie, a kurs franka do złotego wysoki. Niestety, dobra okazja przepadnie, ponieważ banki albo wycofały te kredyty z oferty, albo obwarowały szeregiem takich warunków, że inwestycja jest po prostu mało opłacalna.”, pisze „PB”.

„[…] Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) tydzień temu rozesłała do banków projekt rekomendacji T, która zaleca, żeby kredytobiorca miał 20 proc. wkładu własnego. Nadzorca jednakowo potraktował franki szwajcarskie, euro i chwiejnego jena. – Warto zastanowić się, czy należy wrzucać wszystkie obce waluty do jednego worka. Być może euro powinno zostać potraktowane bardziej ulgowo, jeśli w przyszłym roku chcemy utrzymać akcję kredytową na w miarę przyzwoitym poziomie – mówi szef dużego banku z silną pozycją na rynku kredytów hipotecznych.”, czytamy w „PB”.

„Przed wspólną walutą otwierają się spore możliwości. Podobnie jak w przypadku franka, na jej korzyść przemawia różnica w wysokości podstawowych stóp procentowych w Europejskim Banku Centralnym i NBP: w Eurolandzie – 2,5 proc., u nas – 5,75 proc. Część rynkowych graczy już zresztą zwietrzyła okazję […] Euro promuje obecnie DB PBC, który w pierwszym roku kredytowania pobiera niższą marżę, a Polbank EFG zapowiada większą akcj ę marketingową na początek przyszłego roku. – Nie tylko koszt jest ważny. Kiedy znajdziemy się wstrefie euro, zniknie ryzyko zmian kursowych – mówi Kazimierz Stańczak, dyrektor generalny Polbanku EFG.”, czytamy dalej.

„Marcin Materna, szef działu analiz DM Millennium, uważa, że nie należy demonizować wahań na rynkach walutowych. – To prawda, że ostatnio koszty kredytów we frankach nagle wzrosły, jednak mało kto zwraca uwagę na to, że raty w złotych jeszcze bardziej poszły w górę – oprocentowanie wzrosło niemal dwukrotnie, do 8 proc. Raty we frankach wciąż są znacznie niższe – mówi Marcin Materna. Nie słychać jednak, żeby ktoś martwił się, czy zadłużonych w złotych stać na płacenie wciąż wysokich rat. A są to osoby, które (teoretycznie) mają niższe dochody niż ci, którzy pożyczyli we franku, bo – zgodnie z wytycznymi nadzoru bankowego z rekomendacji S, zainteresowani walutą musieli wykazać o 20 proc. wyższą zdolność kredytową od wnioskujących o kredyt w złotych […].”, podaje „PB”.

Nowa rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego w jeszcze większym stopniu ograniczy dostępność kredytów mieszkaniowych. KNF narzuciła obowiązek posiadania 20 proc. wkładu własnego w przypadku kredytów w walutach obcych. Ponadto dokument zakłada, że klient nie będzie mógł zaciągnąć kredytu, jeżeli wysokość raty przekroczy połowę jego miesięcznych dochodów netto. Banki będą musiały bardzo dokładnie sprawdzać zdolność kredytową, dochody i zadłużenie klienta w innych instytucjach.

Więcej na ten temat w „Pulsie Biznesu”.
Na podstawie: Eugeniusz Twaróg