Expander: „Cudowne” uzdrowienie giełdy

Piątkowa sesja cudów miała dwie skrajnie odmienne odsłony: poranną i popołudniową. Pierwsza z nich przejawiała się błyskawiczną przeceną akcji, które nagle zaczęły parzyć ich posiadaczy. WIG20 zaledwie do godziny 10 balansował powyżej 3400 punktów, jednak nie pokonał szczytu intraday z 7 grudnia (3423,13 pkt). Następnie ruszyła gwałtowna wyprzedaż akcji na całym rynku, poparta wzrostem obrotów. Indeks największych spółek bez problemu przełamał majowy szczyt na wysokości 3348,8 pkt i spadł aż do 3312,5 pkt. Obrót skoczył do 325 mln zł.

Znacznie większy dramat rozgrywał się równolegle na akcjach mniejszych spółek. MIDWIG w najgorszym momencie tracił wobec czwartkowego zamknięcia ponad 210 pkt czyli 5,5 proc. Oznaczało to, że miesięczna wspinaczka została zniesiona w ciągu godziny. Nieco ponad 5 proc. przed południem tracił także WIRR.

Odreagowanie po tak znacznych spadkach było dość niewielkie, gdyż do chwili publikacji danych w USA o 14.30 WIG20 krążył w okolicach 3350 pkt. Listopadowa inflacja zarówno pełna jak i bazowa nie zmieniły się, wobec oczekiwań wzrostu o 0,2 proc. Dodając do tego większe od oczekiwanych październikowe napływy netto kapitałów do Stanów (82,3 mld dol. wobec prognozy 69,5 mld), coraz pewniejsze stawało się dodatnie otwarcie na giełdach amerykańskich.

I właśnie po 14.30 rozpoczęła się druga odsłona sesji, czyli przysłowiowy „powrót z dalekiej podróży” polskich indeksów (giełda węgierska systematycznie zwyżkowała przez cały piątek). W ciągu ostatnich 2 godzin sesji indeks WIG20 zniwelował całe straty, a tylko po godzinie 15 obroty wyniosły 670 mln zł. Zdołano m. in. wyciągnąć PEKAO z 230 na 238 zł (bardzo duży wolumen 585 tys. akcji), PKN z 49,3 na 51 (właściciela zmieniło 2 mln akcji) oraz PKOBP o 2 złote od minimum.

WIG20 zakończył sesję na poziomie 3410,06 pkt, czyli zyskał 0,38 proc. przy olbrzymim obrocie 1 mld 557 mln zł. Licząc po notowaniach z zamknięcia indeks zanotował historyczny rekord. WIG z racji słabszego zachowania mniejszych spółek rekordu nie poprawił, ale spadek o 0,15 proc. jest kosmetyczny. Wrażenie robi obrót podsumowany na 2,2 mld zł. Większość strat odrobił MIDWIG, zamykając się na 3750 pkt (spadek o 1,94 proc) przy drugim co do wielkości w ciągu ostatnich 6 lat obrocie 488 mln zł.

Cały dzień trwała „przesiadka” na marcową serię kontraktów futures na WIG20, na której po wygaśnięciu serii grudniowej było już ponad 63 tys. otwartych pozycji. Trzeba mieć na uwadze, że co kwartał po trzecim piątku dokonywana jest rewizja składu indeksów. Najważniejszą zmianą jest wejście akcji CEZ do indeksu WIG20 w miejsce Orbisu, zasilającego od dziś MIDWIG.

Dziś o 14.30 poznamy deficyt na rachunku obrotów bieżących USA za trzeci kwartał (progn. 225 mld USD), pół godziny wcześniej decyzję banku Węgier w sprawie stóp procentowych, natomiast o 11 bilans handlu zagranicznego w eurolandzie. Już po zamknięciu rynków europejskich w USA zostanie podany indeks rynku nieruchomości NAHB, który ostatnio jest zaklinany w oczekiwaniu na… powrót hossy w tym segmencie rynku. Tymczasem ledwie zaczęła się bessa. Dla rodzimego rynku długu ważny będzie południowy przetarg bonów rocznych.

Notowania mają szansę się ustabilizować w okolicy 3400 pkt. na WIG20 dzięki lekkim wzrostom w Azji i pozytywnemu zamknięciu w USA. Budżet z deficytem 30 mld oczywiście uchwalono, pierwszy raz włączając doń po stronie dochodów środki z UE (14,6 mld zł).

Dziś debiutują ponadto czerwcowe serie opcji kupna i sprzedaży na WIG20 i akcje.