Sierpniowy odczyt wskaźnika FED z Filadelfii wyniósł 18,5 pkt wobec prognoz oscylujących wokół 8 pkt i poprzedniej publikacji na poziomie 6 pkt. Wartość wskaźnika powyżej zera oznacza rozwój, natomiast poniżej recesję. Po takiej publikacji na tyle silnie odbiegającej od prognoz zwykle występuje na rynku istotna reakcja. Tym razem reakcja oczywiście również była, ale inwestorom wierzącym w rychły powrót amerykańskiej gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu zabrakło sił aby przekonać do swoich racji stojących po drugiej stronie rynku sceptyków. EUR/USD spadł co prawda z poziomu 1,2870 o blisko 60 pipsów, lecz nie udało się utrzymać zdobytych pozycji. Dziś rano o godz. 7.45 za euro płaci się 1,2840 dolara i wygląda na to, że kupujący euro zdobywają przewagę. Również na Wall Street indeksy po 18.00 zareagowały zwyżką sięgając dziennych maksimów, lecz później było już gorzej, a sił starczyło jedynie na godzinną szarżę.
Niższy od prognoz był również odczyt indeksu wskaźników wyprzedzających koniunkturę publikowany przez instytut Conference Board. Spadł on o 0,1% podczas gdy spodziewano się wzrostu o 0,1%. W tym kontekście oczekiwana dziś publikacja wskaźnika zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan może wzbudzić wiele emocji. Niższy od prognoz (84 pkt) odczyt będzie kolejnym potwierdzeniem spowolnienia gospodarczego za oceanem tym razem widzianym z perspektywy amerykańskich konsumentów. W nadziei na taki rozwój wydarzeń można dziś oczekiwać kolejnej próby skutecznego pokonania poziomu 1,29 na EUR/USD a jeśli do tego dojdzie to i nasza waluta będzie miała szanse na dalszą aprecjację. Na drodze stoją jej jednak istotne poziomy wsparcia – 3,85 zł na EUR/PLN i 3,00 na USD/PLN. O sile naszej waluty będzie można się zatem przekonać dopiero po zdobyciu poziomu 1,29 przez graczy na EUR/USD. O godz. 8.00 za euro płaci się ponad 3,88 zł a za dolara blisko 3,03 zł.
Na warszawskim parkiecie inwestorzy oddali część środowych zysków. Indeks WIG20 spadł o 1,08% notując poziom 2947,12 pkt. Obroty na rynku nie przekroczył 1 mld PLN. Wczoraj na wartości traciły zarówno banki jak i niektóre spółki surowcowe. Dziś jednak publikacja istotnych danych makroekonomicznych, które choć teoretycznie jeśli będą dobre, powinny pomóc naszej giełdzie. O godz. 14.00 GUS poda lipcową dynamikę produkcji przemysłowej oraz inflację PPI. Prognozy mówią o wzroście produkcji o 14,5% r/r wobec 12,4% r/r w czerwcu. Według oczekiwań ekonomistów wyższa ma być również inflacja PPI (3% r/r wobec 2.8% r/r w czerwcu) a przyczyną wzrostu cen mają być oczywiście wysokie notowania surowców.
Po wczorajszych spadkach dziś inwestorzy będą liczyć na wzrost wartości portfeli. Nadzieję dają pozytywnie zamknięte sesje w Azji i Ameryce. Pierwszym zadaniem będzie pokonanie poziomu 3000 pkt na indeksie WIG20. Zadanie trudne, ale nie niemożliwe.