Expander: Kres konsolidacji jest bliski

Indeks największych spółek zakończył wtorkowe notowania spadkiem o 0,52 % do poziomu 2916,21 pkt. Około godziny 13 podjęto małym nakładem kapitału próbę wyciągania indeksu (dzienne maksimum 2940,57), jednak żaden poważny popyt nie podtrzymał tej inicjatywy i przed zamknięciem rynek osunął się oddając zdobyte wcześniej niemal 30 punktów. Obrazu marazmu dopełnia fakt, że tradycyjnie już niemal połowę obrotów ogółem wygenerowano na akcjach KGHM i PKN Orlen (odpowiednio 142 i 130 mln przy spadkach o 0,9 i 1,5%).

Uparty brak trendu na polskiej giełdzie przy kosmetycznie ale jednak poprawionym rekordzie indeksu Dow Jones Industrial Average (zamknięcie 11727 pkt., o 4 wyżej niż na początku stycznia 2000 r.) wprowadza coraz większe zniecierpliwienie wśród inwestorów. Mizerne obroty oraz usypiający zanik zmienności rynku tworzą złudne poczucie spokoju. Indeks WIG20 od sesji 20 września przebywa w jeszcze węższym, około 100-punktowym zakresie wahań (2885-2990) wewnątrz szerszej konsolidacji rozpoczętej na początku sierpnia.

Na takim bezbarwnym rynku jednak nie można dać się uśpić, gdyż w takich niepozornych sytuacjach giełda potrafi zaskakiwać najbardziej. Szybkimi krokami zbliża się silne wybicie indeksu WIG20 poza obręb 2850-3200 punktów, które z dużym prawdopodobieństwem będzie wiarygodnym sygnałem i przynajmniej na kilka tygodni wyznaczy kierunek notowań. Nadchodzą sesje znacznie wyższej zmienności, potęgowanej przez działania arbitrażystów oraz paniczną reakcję tej części inwestorów, którzy obstawiali przeciwny kierunek ruchu, który zaistnieje.

Gwałtowny nawrót spadków cen surowców w reakcji na coraz liczniejsze sygnały spowolnienia gospodarki amerykańskiej wydaje się przybliżać nas do wybicia w dół. Trwające do wiosny dynamiczne zwyżki na giełdach towarowych usprawiedliwiały – w mniemaniu zarządzających globalnymi funduszami – nadmuchiwanie spekulacyjnych balonów na indeksach rynków wschodzących (spółki surowcowe). Tendencja, która była motorem hossy uległa odwróceniu, przez co istnieje ryzyko zdominowania tych rynków przez podaż. Negatywny sentyment do spółek z branży surowcowej potwierdził bank Merrill Lynch, obniżając dla nich rekomendację do „niedoważaj”. Poza tym indeksy amerykańskie pną się w górę na fali złagodzenia napięć inflacyjnych dzięki zniżkującym surowcom. Jednak giełda systematycznie ignoruje spowolnienie gospodarcze, co jest zjawiskiem nieracjonalnym.

Ropa naftowa staniała do poziomu niecałych 59 dolarów za baryłkę (58,7 USD za gatunek lekki), czyli najniżej od niemal roku. Zniżki napędzane są przez oczekiwania na dzisiejszy raport o zapasie paliw w USA, który według zgodnej opinii ma pokazać dalszy wzrost tych rezerw. Z determinacją wyprzedawano miedź, przeceniając tonę metryczną o 4 procent do poziomu 7250 USD. Uncja srebra staniała na chicagowskiej giełdzie CBOT o ponad 5% do 11 dolarów w dostawie listopadowej, natomiast złoto zdecydowanie odbiło się w dół od testowanej bariery 600 dolarów (spadek do 578 USD za uncję).

We wtorek złotówka umacniała się do euro i dolara, odpowiednio do 3,945 oraz 3,10. Mimo zamieszania politycznego zgłaszany jest duży popyt na rodzime papiery dłużne.

Na dzisiejszej sesji za przyczyną taniejących surowców jest spora szansa dotarcia głównych indeksów do wsparć umiejscowionych na sierpniowych dołkach omówionej konsolidacji. Swoją rolę w niedługim czasie może zacząć odgrywać zniecierpliwienie inwestorów, którzy w ciągu ostatnich kilku miesięcy powierzyli środki w zarządzanie funduszom akcyjnym licząc na pokaźne zyski. Zysków tymczasem nie ma, a jeśli są to niewielkie i w większości zjedzone przez prowizje za zarządzanie. Jeśli niechęć do akcji zacznie się upowszechniać, to zasięg spadków w średnim terminie może być znacznie większy niż 10%. Po stronie optymistów w perspektywie końca roku stoi kalendarz z sezonowym zjawiskiem „rajdu Świętego Mikołaja”, ale do tego okresu jeszcze pozostało wiele sesji.

Dziś oprócz wspomnianego raportu o zapasach paliw w USA poznamy wartość wskaźnika ISM dla sektora usług za wrzesień (progn. 56) oraz dynamikę zamówień fabrycznych (oczekiwane 0,0%).