– Coraz więcej osób wyprowadza się ze stolic aglomeracji do mniejszych miast, położonych na ich obrzeżach, gdzie ceny nieruchomości są niższe. Poza tym, Polacy poszukują spokojniejszych miejsc do mieszkania, gdzie mogą odpocząć po pracy i w czasie weekendu – mówi Rafał Krukowski, dyrektor ds. rozwoju sieci partnerskiej w Expanderze.
Potwierdzają to dane z rynku nieruchomości. Z danych serwisu Szybko.pl wynika, że w mniejszych miastach położonych pod Warszawą średnie ceny mieszkań były w III kwartale br. od kilkunastu do nawet 100% niższe niż w Warszawie. Przykładowo, w Błoniu średnia cena metra kwadratowego wyniosła w III kwartale 4,5 tys. zł i była o połowę mniejsza niż w Warszawie, w Legionowie było to 5,5 tys. zł (63% poniżej przeciętnej ceny w stolicy), a w Pruszkowie 6,2 tys. zł (o 47% mniej niż w Warszawie).
Duży popyt na mieszkania w podwarszawskich miastach powoduje jednak, że ich ceny dynamicznie rosną, w wielu wypadkach szybciej niż w stolicy. Przykładowo w Markach, średnia cena podskoczyła między III i I kwartałem o 28%, a w Otwocku o 25%. Ale już np. w Łomiankach wzrost wyniósł tylko 4% i był mniejszy niż Warszawie.
Napływ ludności do mniejszych miast, zlokalizowanych na obrzeżach aglomeracji potwierdzają też informacje o migracjach. Przykładowo, w podwarszawskim Piasecznie, według danych ze Spisu Ludności, w 2004 r. mieszkało 32,6 tys. osób, o 25% więcej niż w 1994 roku. Wzrost ten wynikał głównie z napływu nowych mieszkańców, a nie przyrostu naturalnego. W latach 1995-2003 do Piaseczna sprowadziło się ponad 10 tys. osób. Przewiduje się, że liczba ludności będzie systematycznie rosła. Przyrost ludności wynikał będzie w głównej mierze z ruchów migracyjnych (ucieczki mieszkańców z Warszawy). Szacuje się, że liczba ludności w 2030 roku wzrośnie w stosunku do 2002 o 35%. Inny przykład to Siedlce, gdzie liczba ludności wzrosła między 95 a 2005 rokiem z 73,8 tys. do 77,1 tys. Z kolei w podwarszawskich Markach między 97 a 2006 rokiem liczba ludności wzrosła z 16,3 tys. do 23,7 tys., czyli o 45%. Natomiast w Pruszkowie w 2006 r. mieszkało 55,4 tys. osób, a w 95 r. 52,9 tysiąca.
Spora grupa osób, które decydują się zamieszkana obrzeżach aglomeracji, dojeżdża do pracy do stolic. Stopniowo zwiększa się też odsetek mieszkańców, którzy znajdują zatrudnienie na miejscu. Sprzyja temu rozwój gospodarczy kraju.
– W mniejszych miejscowościach, zlokalizowanych na obrzeżach aglomeracji, zwykle nie ma tak dobrze rozwiniętych usług bankowych, jak w dużych miastach – mówi R. Krukowski. – Osoby, które przyjdą do oddziałów Expandera otrzymają ofertę kredytową kilkunastu banków. Do tego dochodzi oferta inwestycyjna prawie 190 funduszy dostępnych w ramach produktów unit-linked. W przyszłości planowane jest wprowadzenie od oddziałów partnerskich bezpośredniej sprzedaży funduszy inwestycyjnych – dodaje.
. – Liczymy z jednej strony na klientów mieszkających i pracujących w mniejszych miastach, a z drugiej na osoby, które dojeżdżają do pracy do stolic aglomeracji, ale w ciągu dnia nie mają czasu na załatwienie spraw związanych z osobistymi finansami. Dlatego nasze placówki będą otwarte długo, w tygodniu do 19-20. Doradcy będą też dostępni w soboty – wyjaśnia R. Krukowski.
Sieć partnerska ogrywa coraz większą rolę w sprzedaży kredytów i produktów inwestycyjnych realizowanej przez Expandera. W I kwartale 2007 r. liczba oddziałów partnerskich (franszyzowych) przekroczyła liczbę oddziałów własnych. Obecnie tych pierwszych jest 26, a drugich 22. Po 7 miesiącach 2007 r. udział sieci partnerskiej w sprzedaży kredytów wyniósł 14% wobec 5% w analogicznym okresie 2006 roku. W 2008 r. planowane jest zwiększenie tego udziału do 30%.
Obecnie oddziały partnerskie funkcjonują w następujących miastach: Zielonej Górze, Toruniu, Kielcach, Tarnowie, Radomiu, Częstochowie, Opolu, Rybniku, Włocławku, Legnicy, Wałbrzychu, Piotrkowie Trybunalskim, Kaliszu, Gliwicach, Koszalinie, Nowym Sączu, Białym Stoku, Gnieźnie, Gorzowie Wielkopolskim, Koninie, Lublinie, Mińsku Mazowieckim, Olsztynie, Płocku oraz Rzeszowie.