Expander: Pogoda dla byków

Cała środowa sesja w Warszawie upłynęła pod znakiem zwyżek, jednak za zasadniczą część wzrostu odpowiada końcowy fixing. WIG20 zamknął się na poziomie 3483 pkt i zyskał 1,72 proc. przy obrotach 1,03 mld zł. Licząc po zamknięciach jest to rekordowy wynik, jednak do rekordu intraday brakuje niemal 40 punktów. Skokowy wzrost indeksu na zamknięciu wynikał z tyleż dużego, co dziwnego zagrania na akcjach kilku banków. Nakładem kilkudziesięciu milionów wyciągnięto kursy trzech banków: BPH (1040 zł, +4,16 proc.), BZWBK (267,5 zł, +6,8 proc.) oraz PKOBP (49,5 zł, +3,7 proc.), mających ok. 25 proc. udziału w WIG20. Nie odmówiono sobie także podbicia kursu PKN o ponad 1,6 proc.

Rekordowy marsz kontynuują w najlepsze średnie i małe spółki, których kondycję mierzą indeksy MIDWIG i WIRR. Pierwszy indeks po wzroście o 1,75 proc. zanotował 4231 pkt, co daje zwyżkę aż o 13,3 proc. w skali miesiąca. Drugi indeks zamknął ostatnią sesję stycznia zwyżką o 1,33 proc. w skali dziennej i 13,58 proc. w skali miesięcznej.

Niezależnie od świetlanych perspektyw roztaczanych nad segmentem małych i średnich spółek, nie zmieniam zdania, że w tej klasie aktywów do czynienia z dużą i groźną bańką spekulacyjną. Ceny są windowane przez nadmiar pieniędzy na rynku (galopada wpłat do funduszy inwestycyjnych), jednak na dłuższą metę wskaźniki Cena/Zysk dla tych indeksów dochodzące do 100 nie mają racjonalnego uzasadnienia i bańka kiedyś pęknie.

Specyfiką rynków zdominowanych przez bańki jest oderwanie cen od fundamentów oraz to, że bańki puchną dłużej niż się powszechnie wydaje. Tak samo było w Japonii niemal 20 lat temu, w USA 7 lat temu i wiadomo, że bańka pękła. Ten scenariusz, chociaż obecnie negowany prędzej czy później się powtórzy na rynku „MiŚ”, a każdy następny jeden procent irracjonalnej zwyżki tylko zwiększa gwałtowność przyszłych spadków. Pryśnięcie spekulacyjnej bańki to zwykły mechanizm przeciągniętej sprężyny lub, bardziej matematycznie, zjawisko powrotu do średniej.

Warto wspomnieć o bieżących wydarzeniach na giełdzie chińskiej. Dwucyfrowa dynamika PKB przełożyła się na silną falę hossy, jednak wczoraj z kręgu władz padło ostrzeżenie przed pęczniejącą bańką na giełdzie. Jeden z zarządzających dużym funduszem także uznał że rynek zwyżkował „za mocno i za szybko”. Indeks SCI w Szanghaju stracił 5 proc., dziś stoi w miejscu, jednak inne rynki wschodzące się tym nie przejęły.

Nastroje na środową sesję „ustawił” kwartalny raport BRE Banku, którego wynik w IV kw. ubr. wyniósł 115 mln, czyli o kilkanaście mln powyżej uśrednionych oczekiwań analityków. Bank dywidendy jednak nie wypłaci, mimo to kurs skoczył o ponad 5 proc. do okrągłych 400 zł. W trakcie sesji kolejny impuls przyszedł ze strony PKO, które zaczęto agresywnie kupować po tym, jak rada nadzorcza odłożyła na kilka tygodni posiedzenie w sprawie wyboru prezesa. Niepewność pozostaje, jednak reguły hossy mówią, że praktycznie każdą napływającą informację rynek traktuje jako pretekst do kupna akcji. Akcję PKO na zamknięciu wyceniono na 49,5 zł (o 3,7 proc. więcej niż we wtorek), a obroty wyniosły aż 206 mln.

Dużym wsparciem dla giełd światowych okazała się lepsza od oczekiwań dynamika PKB USA za IV kw. (+3,5 proc. wobec oczekiwanych +3) w połączeniu z optymistycznym tonem wypowiedzi amerykańskich władz monetarnych. FED stóp nie zmienił, jednak zaznaczono, że gospodarka rozwija się umiarkowanie przy nieco słabszych napięciach inflacyjnych. Skutek – oczywisty: nowe rekordy indeksu DJ Industrial Average (zamknięcie 12621 pkt, +0,8 proc.) poparte zakupami obligacji amerykańskich (rentowność 10-latek spadła do 4,84 proc.). Reguły hossy oczywiście nakazały zignorować dużo gorszy od prognoz odczyt lokalnego wskaźnika aktywności Chicago PMI (48,8 pkt zamiast 52).

Warto zaznaczyć korzystne sygnały płynące z rynku walutowego. Złoty przez większość dnia minimalnie się umacniał do głównej pary, jednak po południu przyspieszył swoją aprecjację. Ostatecznie zyskał 2,3 grosza do dolara (3,008), 1,6 gr do euro (3,911), jednak praktycznie nie drgnął względem franka szwajcarskiego (2,413). RPP zgodnie z oczekiwaniami nie zmieniła stóp procentowych, zatem rynek nie zareagował na komunikat po posiedzeniu.

W takich okolicznościach WIG20 najprawdopodobniej otworzy się dziś powyżej bariery 3500 pkt, wspomagany dodatkowo przez drożejącą o niemal 2 proc. ropę i o 1,3 proc. miedź. Giełdy azjatyckie zwyżkują o 1-2 proc. (za wyjątkiem chińskiej). Złotówka rozpoczęła dzień mocno, bo tuż poniżej 3 zł za dolara.

Jednak utrzymanie coraz bardziej abstrakcyjnych wycen polskich banków (ponad 40 proc. udziału w indeksie) będzie wymagać coraz większych nakładów finansowych. To samo dotyczy większości średnich spółek, gdyż z każdą zwyżką rośnie potencjał przyszłego spadku. Ale to jest problem, który w zbiorowej świadomości dziś nie istnieje, a powróci w przyszłych tygodniach lub najpóźniej wiosną. Na razie sesje w USA, Warszawie, Meksyku, Brazylii, Rosji i wielu innych krajach sponsoruje piosenka „Nas nie dogoniat”.