Indeks WIG20 otworzył się 30-punktową luką hossy i pod naporem popytu powiększał wzrosty aż do godziny 14. Wówczas obroty na największych spółkach przekraczały 700 mln i indeks wykreślił maksimum 3236 pkt. Ostatecznie rynek nieco osłabł na zamknięciu, jednak wymowa sesji jest pozytywna. WIG20 zyskał w skali dnia 1,85 proc. i wyniósł 3217,91 pkt. Obroty na blue chips podsumowano na 1 mld 182 mln zł, w tym 331 na rosnącym o 3,5 proc. PKO BP (zamknięcie 42,71) oraz 157 mln na KGHM zyskującym niemal 3,9 proc. (102,1).
Intensywnie kupowano akcje banków, a tutaj czynnikiem dopingującym była ujawniona rekomendacja Deutsche Bank z wtorku, zalecająca kupno BPH i PEKAO. Drugi bank zareagował lepiej, rosnąc o ponad 2,4 proc. przy wolumenie 330 tys. sztuk. Można sobie zadać pytanie, czy podnoszenie rekomendacji podczas bardzo zaawansowanego trendu wzrostowego jest w pełni obiektywne. Przychodzą na myśl majowe „dokonania” analityków różnych instytucji, podwyższających na wyścigi wycenę KGHM. Kto bezkrytycznie uległ namowom i kupił w maju akcje kombinatu, już po miesiącu tracił jedną trzecią kapitału. Wczoraj DM Millenium obniżył rekomendację dla BPH i nie zmienił dla PEKAO.
Zwyżkom na warszawskim parkiecie pomagała siła walut emerging markets. Słowacka korona notuje pasmo rekordów względem euro, do łask powrócił forint, a kurs złotego zadomowił się poniżej 3 za dolara. Wczorajszy popyt był wybiórczy i koncentrował się głównie na akcjach największych spółek. Indeks WIG, chociaż okazał się relatywnie słabszy, to i tak przy obrotach 1,71 mld zyskał 1,47 proc. i brakuje mu 300 pkt. do bariery 50 tys. MIDWIG zyskał skromne 0,56 proc., co wystarczyło do ustanowienia kolejnego rekordu (3742,18 pkt.).
W przeciwieństwie do WIG20 indeks średnich spółek znajduje się już o 25 proc. powyżej majowych szczytów, stąd popularność funduszy małych i średnich spółek. Niewspółmiernie duże w stosunku do kapitalizacji segmentu małych i średnich spółek napływy gotówki do inwestujących w nie funduszy rodzi niecodzienne sytuacje. Sprzedaż jednostek jest zamykana już po kilku dniach w obliczu setek milionów płynącej gotówki. Nie trzeba być specjalistą od psychologii, żeby zdiagnozować te objawy jako maniakalne. Na końcu każdej euforii znajduje się załamanie, ale w zbiorowej świadomości pokutuje pogląd tego rodzaju: „Inni zarobili w rok 70 procent to i ja się dołączę i też tyle zarobię w kolejny rok”. A analiza fundamentalna wskazuje, że spółek tanich pozostała już tylko garstka.
Podobnie, każda wiadomość spółki o nowej emisji akcji jest dla niej kluczem do gwałtownego wzrostu notowań. Nie inaczej było wczoraj w przypadku Centrostalu Gdańsk, który przed NWZA mającym za 5 dni postanowić o takim kroku wzrósł wczoraj aż o 75 proc. do 17 zł przy szóstych w swojej giełdowej historii obrotach (wolumen 675 tys. akcji). Spekulacja udzieliła się rykoszetem walorom TUP, LZPS, 2 NFI i GANT, drożejącym o 15-25 proc.
Światowe rynki walutowe żyją gwałtownym osłabieniem dolara do euro i wydaje się, że wybicie z wielomiesięcznego kanału jest bardzo blisko. Katalizatorem do sprzedaży USD okazały się obcięte przez Biały Dom prognozy tego- i przyszłorocznego wzrostu PKB (z 3,6 do 3,1 proc. w br. i z 3,3 do 2,9 w 2007). Jeśli euro pójdzie za ciosem i wybije się powyżej 1,3 dolara, to w średnim terminie jest szansa na dojście nawet do rekordowych okolic 1,38. Ponadto cotygodniowy raport o liczbie nowych zasiłków pokazał ich wzrost o kilkanaście tysięcy, powyżej bariery 320 tys. Giełdy amerykańskie natomiast po dobrej końcówce dołożyły kolejne ułamki procenta i oto jest kolejny rekord Dow Jones Industrial Average. Nic nie szkodzi, że nastroje konsumentów lekko spadły… właściwie na obecnym etapie w ogóle nic nie szkodzi hossie, ale prędzej czy później najbardziej jej zaszkodzi ignorancja wszelkich złych informacji połączona z szybującymi wskaźnikami sentymentu do akcji.
Na rynkach surowców spadki wywołane wzrostem zapasów ropy (baryłka gatunku lekkiego staniała o niemal dolara do 59,2 USD), srebro i miedź zniżkowały o ułamki procenta. Ostatnie spekulacyjne wzrosty odchorowuje platyna, która po spadku o 6 proc. wróciła w okolice 1150 USD za uncję. Dwa dni temu plotki o nowym funduszu typu ETF mającym inwestować w ten metal wyniosły jego cenę do 1400 dolarów za uncję w dostawie natychmiastowej. Po prostu: kupuj plotki, sprzedawaj fakty.
Dziś jednak parkiety amerykańskie są zamknięte i można powiedzieć, że na pewno nie przeszkodzą rodzimemu rynkowi. Dziś nie ma również notowań w Japonii. Długi weekend (w piątek sesja za oceanem skrócona) nie będzie sprzyjać intensywności handlu, gdyż zagranica będzie na rynkach regionu raczej pasywna. Nadzieję na powiększenie wczorajszych wzrostów daje oczekiwany przelew z ZUS do OFE opiewający na 665 mln zł. Ale gwarancji wzrostów nie ma. Jedyną ważniejszą daną będzie najnowszy odczyt niemieckiego indeksu przedsiębiorców Ifo, który dotychczas nie reaguje na coraz gorsze wskazania indeksu nastrojów ZEW. Może dziś to się zmieni?