Wczoraj w Polsce zdecydowana większość indeksów giełdowych osiągnęła rekordowe poziomy. O ile jednak inwestorzy dawno zdążyli się przyzwyczaić do niemal codziennie poprawianych szczytów na indeksach MIDWIG, WIRR i od pewnego czasu WIG, o tyle długo trzeba było czekać na główny wskaźnik WIG20. Jest to zapewne temat na pierwsze strony gazet, tym bardziej że szczyt został poprawiony od razu o 50 punktów.
Już końcówka poniedziałkowej sesji sugerowała możliwość ataku na rekord we wtorek. I rzeczywiście, magiczne 3348 punktów z 11 maja zostało pokonane niedługo po godzinie 11. Płaska korekta, która nastąpiła później wskazywała ponadto, że wzrostowy dorobek indeksu WIG20 może zostać powiększony. Po godzinie 15 przy gwałtownie zwiększającym się obrocie rynek zaczął zdobywać kolejne dziewicze punkty, docierając na zamknięciu do 3395,46 pkt (maksimum wypadło 2 punkty ponad barierą 3400), co daje dzienny wzrost o 2,14 proc. Obroty na największych spółkach równe 953 mln zł trudno uznać za powalające przy takim spektakularnym rekordzie. Jedną trzecią z tej ilości wygenerowano po godzinie 15.
Najlepiej wczoraj radził sobie sektor bankowy, niesiony do góry drugi dzień z rzędu rekomendacją CA IB dla PKO BP (przypomnijmy: podniesienie rekomendacji do „kupuj” z „trzymaj” przy jednoczesnej weryfikacji ceny docelowej z 43 na 53 zł). Cytując za agencją Reuters, decyzję tę umotywowano m. in. zdaniem: „PKO BP pozostaje dla nas spółką w najlepszej sytuacji do czerpania korzyści ze sprzyjających uwarunkowań sektorowych”. Akcje największego polskiego detalisty zdrożały o kolejne 3,5 proc. i na zamknięciu płacono za nie 47,29 zł.
Indeks sektorowy WIG-Banki wzrósł o 2,76 proc. do 71212,88 pkt, a niemały w tym udział miało drożejące o 4,48 proc. PEKAO (233 zł na zamknięciu), ale nie poparte wolumenem obrotu. Jeden-dwa procent zwyżki zanotowały BZWBK, BPH i BRE. W odniesieniu do PKO BP, nawet jeśli bank ten powtórzyłby w czwartym kwartale rekordowy wynik netto za trzeci kw. (613,5 mln), to da to łącznie niecałe 2,2 zł skonsolidowanego zysku netto za akcję. Zatem przy obecnej wycenie rynkowej wskaźnik Cena/Zysk sięga 23, nie mówiąc o C/WK przekraczającym 5. Podobnie mają się fundamenty innych największych polskich banków, a ocenę atrakcyjności fundamentalnej tego sektora przy obecnych wycenach pozostawmy do indywidualnej kontemplacji.
Wiele wskazuje, że do wczorajszych zwyżek rękę przyłożyła także zagranica, gdyż indeksy mniejszych spółek ledwie drgnęły (MIDWIG wzrósł o jeden punkt do 3944,53 pkt, WIRR dodał 0,39 proc., notując 13415,9 pkt). Trzeba mieć na uwadze, że te dwa indeksy oderwały się od swoich fundamentów, czego można dowieść obliczając dla nich wskaźnik C/Z. Z nadmiarem pieniędzy na rynku trudno jednak dyskutować.
Rekord na polskich blue chips wpisuje się w doskonały klimat inwestycyjny na rynkach wschodzących. Główne indeksy Ameryki Południowej (brazylijski Bovespa, meksykański IPC, argentyński Merval) także są notowane najwyżej w historii, a praski PX dotknął bariery 1600 pkt. Oczywiście przedakcesyjne szaleństwo w Rumunii i Bułgarii trwa od dłuższego czasu. W tyle pozostaje parkiet węgierski (indeksowi BUX do majowego szczytu wciąż brakuje około 7 proc.), austriacki (ATX znajduje się 3 proc. poniżej wiosennych szczytów), a znacznie mniej stabilna giełda w Turcji faluje około 20 proc. poniżej swoich rekordów.
W cieniu osiągnięć polskiego parkietu na rynki światowe spływały dane makro, głównie z USA. Pozytywnie zaskoczył odczyt o kosztach pracy, rosnących w III kw. zaledwie o 2,3 proc. (wobec 3,8 kwartał wcześniej), a także indeks ISM w sektorze usług za listopad (58,9 pkt wobec prognoz 55,5 pkt i zanotowanych 57 pkt w październiku). Rozczarowała dynamika zamówień fabrycznych w październiku (spadek aż o 4,7 proc. wobec oczekiwań spadku o 4 proc.), a dane za wrzesień także zrewidowano w dół do 1,7 proc. z 2,1. Wydajność pracy wzrosła w 3 kw. o 0,2 proc. przy prognozie 0,5 proc. Z raportu Challenger Gray Christmas wynika dość dużo jak na listopad planowanych zwolnień z pracy, bo aż 76,8 tys.
Głównymi danymi z Europy były wczoraj indeksy PMI w sektorze usług. Rozczarował odczyt z Francji, natomiast brytyjski, niemiecki i całościowy ze strefy euro przekroczyły prognozy o 1,1-2,7 pkt. Sprzedaż detaliczna w eurolandzie za wrzesień została zweryfikowana w dół (z 1,4 do 1,1 proc. r/r), a w październiku właściwie była zgodna z prognozami.
Dziś są niemałe szanse na kontynuację wzrostów i tym samym poprawienie rekordowego dorobku ostatnich dni. Sprzyjać temu będzie dobre nastawienie do aktywów rynków wschodzących oraz umiarkowane wzrosty na giełdach amerykańskich i azjatyckich. Jednak niebezpiecznym sygnałem byłoby otwarcie z dużą luką hossy i gwałtowny skok obrotów. Wskazywałoby to na wytężoną dystrybucję papierów pośród mikołajkowych zachwytów hossą. Z danych makro poznamy m. in. o 10.30 październikową dynamikę produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii (oczekiwane 0,1 proc.), o 12 zamówienia przemysłowe w Niemczech (8,8 proc. r/r i 1,1 m/m). Rynek długu będzie bacznie obserwował przetarg obligacji dwuletnich z podażą za 3,8 mld zł).