First International Traders DM: W najbliższych dniach złoty może być słabszy

W piątek złoty był mocniejszy, co było wynikiem utrzymującej się słabości amerykańskiego dolara (EUR/USD wzrósł powyżej 1,3450) i rekordowo słabego jena na rynkach światowych (co sprzyja rentowności strategii „carry-trade”). Spory wpływ miało także wyraźne umocnienie się węgierskiego forinta, co z kolei było wynikiem pogłosek o możliwej rewaluacji tej waluty (czysta spekulacja). Niemniej jednak wobec powyższych faktów, a także rosnącym oczekiwaniom odnośnie możliwego większego, niż to wcześniej zakładano, zaostrzenia polityki monetarnej przez Radę Polityki Pieniężnej w perspektywie najbliższych 12 miesięcy, złoty powinien być wyraźnie mocniejszy. Tak się jednak nie stało, co pokazuje, że w krótkim okresie na rynek będą wpływać inne czynniki.

Wczoraj Bank Rozliczeń Międzynarodowych wydał komunikat w którym ponownie przestrzegł przed nadmierną spekulacją opartą o „carry-trade”, a ostatnie osłabienie japońskiego jena, nazwał „anomalią”. Nie wykluczono także osłabienia się dolara na rynkach światowych, gdyż banki centralne mogłyby zmniejszyć zakupy „zielonych” na rzecz innych walut w celu zmiany struktury swoich rezerw. Umocnienie się lokalnych walut pomogłoby także w ograniczeniu nadmiernych oczekiwań inflacyjnych. Oczywiście jak zawsze pytanie, ile w tym teorii, a ile praktyki rynku. Niemniej jednak należy się zgodzić z tym, że krótkookresowo ostatnią słabość jena można uznać za nieco nadmierną. Dodatkowo w oczy rzuca się postępująca słabość chińskiego rynku akcji (indeksy w Szanghaju trzeci raz z kolei wyraźnie spadły), a także ponowna nerwowość na światowych parkietach. Inwestorzy ponownie zaczęli się obawiać o kondycję amerykańskiego sektora nieruchomości, po tym jak ponownie powróciły problemy związane z pożyczkami hipotecznymi dla mniej zamożnych klientów. Nie można wykluczyć, że był to jeden z powodów dla których rentowności amerykańskich obligacji w piątek spadły, a prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych przez FED w grudniu b.r. wzrosło do 44 proc. z 32 proc. Niemniej jednak najbliższe dni mogą przynieść powrót wzrostów rentowności amerykańskich obligacji. Do posiedzenia FED zostało kilka dni (środa-czwartek), a „jastrzębie” słowa o konieczności dalszych podwyżek stóp procentowych w ujęciu globalnym będą wpływać na nastroje. Nie można też wykluczyć, że dzisiejsze dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA nie będą aż tak pesymistyczne, jak się tego oczekuje. Przypomnijmy, że oficjalne prognozy zakładają odczyt w maju na poziomie 5,98 mln wobec 5,99 mln w kwietniu. Taki scenariusz wydarzeń pomógłby także notowaniom amerykańskiego dolara. Notowania EUR/USD mimo naruszenia w piątek okolic 1,3450 w kolejnych godzinach wytracały swój wzrostowy impet i w efekcie nie zdołały pokonać kolejnego oporu w okolicach 1,3470-75. Dzisiaj rano za jedno euro płacono średnio 1,3445 dolara. Magicznej „dwójki” nie zdołał pokonać także GBP/USD, chociaż tutaj fundamenty od funta są od kilku dni znacznie mocniejsze, niż euro. Jest to wynik opublikowanych w ubiegłym tygodniu informacji odnośnie głosowania podczas ostatniego posiedzenia Banku Anglii, a także dobrych notowań Gordona Browna, który został następcą Tony’ego Blaira w fotelu premiera Wielkiej Brytanii. Z kolei informacje napływające ze strefy euro są nieco mieszane – słabszy odczyt niemieckiego indeksu Ifo w piątek, „przykryły” znacznie lepsze dane o kwietniowych zamówieniach w europejskim przemyśle. Z kolei wyniki zakończonego w sobotę unijnego szczytu były dla rynków neutralne.

Co zatem? Najbliższe dni mogą upłynąć pod znakiem nieco mocniejszego dolara, który ma szanse powrócić nawet w okolice figury 1,33 względem euro. To może doprowadzić do osłabienia się złotego – odpowiednio w okolice 3,81 zł za euro i 2,86 zł za dolara. Zaplanowane na ten tydzień publikacje danych o sprzedaży detalicznej i bezrobociu (wtorek) i decyzja Rady Polityki Pieniężnej (środa) raczej nie pomogą naszej walucie, gdyż związane są z nimi nadmierne oczekiwania ze strony części inwestorów.