Główne danie: stek z optymistów

Dzisiejszą sesję rozpoczęliśmy na plusie. Było to zgodnie z oczekiwaniem dalszego umacniania się rynków w Europie i Stanach po wczorajszym 4 proc. rajdzie w górę. Na naszym parkiecie poprzeczka była ustawiona na poziomie 1700 punktów. To ponad nim musiał znaleźć się WIG20 na koniec sesji, aby wczorajszy szał zakupów akcji nie okazał się tylko nic nie znaczącym epizodem.

Dobre otwarcie szybko poszło w zapomnienie, gdy akcje znalazły się pod presją sprzedających i indeks zabarwił się na czerwono. Coraz silniej spadały banki, które ciągnęły za sobą cały rynek. Nie trzeba było długo czekać aby wszystkie spółki z WIG20 traciły na wartości, a największe, bo ponad 10 procentowe straty notował KGHM  oraz banki BRE i BZ WBK. Słabość naszego parkietu była niemal całkowicie odosobniona. W czasie kiedy WIG20 wyznaczał nowe minima na Zachodzie realizowano wzrostowy scenariusz. Tamtejszym graczom nie przeszkadzały nawet dane o zamówieniach przemysłowych w strefie euro, które  w listopadzie okazały się aż o 26 proc. niższe niż rok temu. Zachodnich optymistów nie zraziły nawet słabe wyniki Nokii i Microsoftu, w których spółki zgodnie twierdziły, że jest źle, a ich oczekiwania są jeszcze gorsze. Nic z tego nie znajdowało odbicia w postaci spadków zachodnich indeksów.

Dopiero dane ze Stanów obudziły bujających w obłokach Europejczyków. Po raz kolejny w każdym aspekcie rzeczywistość okazała się gorsza niż oczekiwania. Przybyło więcej bezrobotnych, liczba wydanych zezwoleń na budowę była rekordowo mała, podobnie jak liczba  rozpoczętych budów domów. Tu też padł nowy rekord – ilość budowanych domów była najmniejsza od 1959 roku. W Stanach buduje się mniej niż 50 lat temu, a w amerykańskiej gospodarce kryzys rozciąga się po horyzont. Po tych danych indeksy europejskie zanurkowały, a nasz rynek wypadał najgorzej w całej Europie i tracił ponad 5 proc. Było to dwukrotnie więcej niż drugi w kolejności RTS. Do ostatecznego wsparcia na 1550 punktów w kluczowym momencie brakowało zaledwie 34 punków.

Jedyną dobrą informacją z minionej sesji jest fakt wyjścia w ostatniej chwili WIG20 ponad 1600 punktów. Główna zasługa w tym fiksingu, gdzie popytowi udało się zmniejszyć stratę o 1,5 procent , dzięki czemu zakończyliśmy na spadku o 3,5 proc. Dzięki temu nadzieja na odbicie wciąż może być żywa, choć z potwierdzenia wczorajszych wzrostów nie zostało nic. Optymiści, którzy liczyli, że wczorajsze wzrosty w Stanach gwarantują zwyżkę w kraju srogo się zawiedli.

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse