Gomułka: Rząd nie utrzyma zakładanego deficytu

W czwartym kwartale 2008 r. nasz PKB wzrósł tylko o 2,9 proc., ale jednak wzrósł. Może czas odrzucić najczarniejsze kryzysowe scenariusze?
Te dane nie są zaskakujące. Oczekiwałem, że gospodarka w końcu roku będzie rozwijała się w tempie między 3 a 4 proc. Firmy stopniowo dostosowują się do spadającego w wyniku kryzysu popytu. Nigdy nie ma tak, że nagle, z dnia na dzień załamuje się drastycznie produkcja, a tysiące ludzi tracą pracę – to jest pewien proces.

Czy to oznacza, że dopiero w najbliższych miesiącach nastąpi prawdziwe tąpnięcie – gospodarka przestanie rosnąć?
Myślę, że tak. Skoro w styczniu produkcja przemysłowa spadła o 15 proc. w porównaniu ze styczniem roku ubiegłego, to należy oczekiwać, że w pierwszym kwartale tego roku będziemy rozwijać się na poziomie maksimum 2 proc. Ale równie dobrze może być tak, że gospodarka stanie albo zacznie się kurczyć.

Czy na kondycję naszej gospodarki duży wpływ będzie miała recesja na Zachodzie?
Jeżeli gospodarka Niemiec, naszego największego partnera handlowego, w pierwszym kwartale odnotuje 3-3,5 procentowy spadek, to u nas będzie zerowy wzrost. Ale niektórzy analitycy przewidują, że gospodarka niemiecka skurczy się o 5 proc. w pierwszych miesiącach. Firmy będą więc jeszcze bardziej ograniczać produkcję.

I wtedy w Polsce zacznie gwałtowniej rosnąć bezrobocie.

Oczywiście. Na razie ludzi bez pracy przybywa, ale jest to efekt sezonowości – zimą mniej się buduje, mniej ludzi się zatrudnia i więcej zwalnia. Wiosną okaże się jednak, jak spowolnienie gospodarcze realnie wpłynęło na rynek pracy. Spodziewam się, że ludzi bez pracy będzie przybywało, w miarę jak przedsiębiorstwa zaczną mocniej ograniczać produkcję. Zatrudnienie dostosowuje się przecież do poziomu produkcji.

To może rząd powinien wreszcie zrewidować swoją prognozę wzrostu PKB zapisana w budżecie na poziomie 3,7 proc.?
Nawet ostatnie przewidywania ministra Rostowskiego, że będziemy mieli wzrost gospodarczy na poziomie 1,7-2,7 proc., są moim zdaniem nierealne. Nie sądzę, by udało się utrzymać zakładany deficyt budżetowy na poziomie 18,2 mld zł , po prostu w to nie wierzę. Wskaźniki gospodarcze pokazują, że musimy się liczyć z poważnym spowolnieniem w drugiej połowie roku.
Rząd musi się przygotować na wypłatę zasiłków i innych świadczeń. Nowelizacja budżetu to kwestia czasu.