Gość Przeglądu Finansowego Bankier.pl: Andrzej Grabiński, Kancelaria Prawna Grabiński i Wspólnicy

Oczywiście, jest to olbrzymi problem dla podmiotów gospodarczych. Z informacji ogólnie dostępnych wynika, że istnieje przeszło 6 miliardów zaległości – takie są zaległości funkcjonujące na rynku. Jest to duży problem przede wszystkim dla przedsiębiorców, którzy mają wysokie wierzytelności. Powoduje to, że czasami wpadają w różnego rodzaju pułapki związane z koniecznością zaciągania kredytów, czasami kończy się to niewypłacalnością, a to stanowi już duży problem.

Kiedy w kancelariach takich jak Wasza pojawia się najwięcej spraw z zakresu odzyskiwania wierzytelności? Czy są jakieś konkretne okresy, kiedy jest ich więcej?

Nie można mówić o jakimś cyklu związanym z porami roku, mówimy raczej o kwestii kondycji gospodarki. Jeśli gospodarka jest na dobrym poziomie, gdy jest boom gospodarczy, wtedy istnieje optymizm, ludzie zaciągają kredyty. Natomiast przy wahnięciach koniunktury problem niespłacalności wierzytelności się zwiększa. Także wtedy mamy do czynienia z większą ilością pracy w kancelarii.

Jakie są sposoby odzyskiwania długów?

Generalnie rzecz biorąc możemy mówić o dwóch sposobach odzyskiwania długów. Pierwszy to tak zwana windykacja, drugi to postępowanie sądowe. Przez windykację rozumiem dochodzenie należności przez podmioty gospodarcze oraz osoby fizyczne w sposób niezwiązany z działalnością sądów. Najczęściej jest to jednak oparte na działaniach firm windykacyjnych, które monitują dłużników za pomocą pism, wezwań do zapłaty, rozmów telefonicznych, a czasami poprzez wysyłanie osób do tak zwanych bezpośrednich windykacji, które przekonują dłużników o konieczności spłacenia należności. Natomiast ten drugi sposób, który jest właściwy kancelariom prawnym, to sądowe dochodzenie należności. Polega ono na wykorzystaniu drogi sądowej, a następnie egzekucji komorniczej.

Mówi się, że droga sądowa to niekończąca się opowieść, czy sprawa przed sądem rzeczywiście musi trwać 1000 dni?

To są mity, tysiąc dni to już dawno nieprawda. Bywały rzeczywiście takie okresy, parę lat wcześniej, gdy sądownictwo było bardzo niewydolne. Natomiast na skutek zmiany procedur, szczególnie w prawie cywilnym, w ustawie o komornikach sądowych, pojawiły się naprawdę duże możliwości szybkiego odzyskiwania należności. Z naszych doświadczeń wynika, że w postępowaniach uproszczonych, od momentu wniesienia skutecznego pozwu do wydania orzeczenia sądowego mija niespełna 30 dni. Oczywiście można też powiedzieć, że istnieje droga odwoławcza, ale z naszych doświadczeń wynika, że zaledwie 5% pozwanych skarży się na rozstrzygnięcia sądów pierwszej instancji. Dlatego też stwierdzam, że jest to droga bardzo krótka i efektywna.

Mówi Pan o możliwości skrócenia tego czasu bardzo znacznie, z czego to wynika? Gdzie znajduje się ta recepta?

Ona wynika przede wszystkim z czynników obiektywnych, które były związane ze zmianą przepisów w ostatnich latach, szczególnie w procedurze cywilnej i w ustawie o komornikach sądowych. Natomiast należy podkreślić także sprawne działanie sądów, związane z ich informatyzacją. Sądy są naprawdę coraz lepiej przygotowane, szczególnie w sprawach gospodarczych. W postępowaniach uproszczonych, tempo działania jest iście ekspresowe.

Kolejnym zarzutem wobec postępowania przed sądem są wysokie koszty dla wierzyciela, czy rzeczywiście dochodzenie należności przed sądem jest finansowo nieopłacalne?

Nie można mówić o nieopłacalności. Jeżeli nie dochodzi się należności, to w ogóle nie wydaje się pieniędzy, ale także na pewno nie odzyska się swoich wierzytelności. To wszystko oczywiście zależy od tego jak kto pojmuje kwestię opłacalności. Ja chciałbym tylko zwrócić uwagę, że na przykład w dochodzeniu wierzytelności do 2 tysięcy złotych to tak naprawdę finalna opłata sądowa wynosi 7,5 złotego. A przecież jest to symboliczna kwota. Może wytłumaczę to dokładniej. Początkowo opłata sądowa, którą uiszcza wierzyciel wynosi 30 złotych, ale z chwilą uprawomocnienia się orzeczenia ¾ tej kwoty jest zwracane. Tak więc w istocie mówimy o wspomnianej wyżej kwocie 7 złotych i 50 groszy.

Banki jednak mają potężną broń w postaci Bankowego Tytułu Egzekucyjnego, jakie są doświadczenia związane z tą instytucją, czy to usprawnia bankom odzyskanie należności?

Bankowy tytuł egzekucyjny jest niewątpliwie świetnym orężem dla banków w odzyskiwaniu swoich należności, tym niemniej trzeba pamiętać o pewnych uwarunkowaniach. Po pierwsze, do kwoty 5 tysięcy złotych stosowanie procedury uproszczonej jest tańsze i to o połowę. Trzeba się także liczyć z pewnymi rygoryzmami, które tyczą się bankowych tytułów egzekucyjnych, podlegają one szczegółowej kontroli sądu podczas nadawania klauzuli wykonalności. Należy także pamiętać, że orzeczenia sądowe posiadają taki walor, którego nie posiadają bankowe tytuły egzekucyjne. Otóż przy orzeczeniach sądowych mamy do czynienia z powagą rzeczy osądzonej i wzruszenie takiego orzeczenia jest niezwykle trudne, zaś dużo łatwiejsze w przypadku bankowego tytułu egzekucyjnego.

Dziękuję za rozmowę.


Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.


Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?


Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.

Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/!