Widać wyraźnie, że tempo spadku PKB wyhamowuje, bowiem jeszcze w pierwszym kwartale amerykańska gospodarka skurczyła się aż o 6,4 proc. Dane za drugi kwartał są jednak wstępne i mogą okazać się gorsze. Tak było w przypadku pierwszego kwartału. Wstępne szacunki mówiły o spadku PKB o 5,5 proc. i okazały się bardziej optymistyczne w stosunku do ostatecznych danych.
Ostrożność rynku było widać w powściągliwej reakcji nowojorskiej giełdy na te dane. Główny indeks Dow Jones otworzył się na lekkim minusie, choć wcześniej zawarte kontrakty mówiły o rozpoczęciu notowań na zielono. W ten sposób inwestorzy zareagowali na wiadomość, że spadek PKB w pierwszym kwartale był o 0,9 pkt proc. większy, niż przypuszczano.
Ekonomiści są przekonani, że wychodzenie z recesji będzie jednak długie, a pierwsze oznaki ożywienia gospodarczego w USA pojawią się najwcześniej pod koniec roku.
Wzrost ma zapewnić odbudowanie zapasów magazynowych, które w amerykańskich firmach w ciągu ostatnich 12 miesięcy zmniejszyły się aż o 141 mld dol. Przodować w tym mają zwłaszcza producenci aut. W tym roku zakończy się bowiem bolesny proces restrukturyzacji dwóch niegdyś wielkich koncernów samochodowych – General Motors i Chrysler. Do tego poziom bezrobocia ustabilizował się w ostatnich tygodniach na 15 mln, a sytuacja na rynkach finansowych też jest spokojna.
Jednak zanim konsumenci poczują ewentualne odbicie w gospodarce, minie sporo czasu. Nawet jeśli firmy dostaną w najbliższych miesiącach więcej zamówień, to będą wolały wykorzystać istniejące moce przerobowe, niż zatrudniać nowych pracowników.
Europa, która jest opóźniona jeśli chodzi o przebieg kryzysu w stosunku od Stanów o pół roku, zobaczy pierwsze znaczące wzrosty produkcji czy PKB dopiero na początku przyszłego roku.
Tomasz Dominiak